Siedzisz w biurze, wokół siebie masz kilka czy kilkanaście osób. Musisz porozmawiać przez telefon z kimś ważnym, mniej ważnym a może po prostu wkurza cię, jak ktoś ci trajkocze nad uchem? Rozwiązaniem problemu jest polska biurowa budka telefoniczna imin booth.
Ten produkt wymyślili Tomasz Kapica i Paweł Ślęczka. To młodzi projektanci, mają odpowiednio 31 i 26 lat. Mieszkają w Krakowie a na pomysł wpadli nieco przypadkiem.
– Nasz były szef poprosił nas o to, byśmy znaleźli mu jakieś rozwiązanie pewnego problemu. Chodziło o to, że pracownicy w biurze potrzebowali nieco spokoju podczas prowadzenia rozmów telefonicznych. Nie mówił bezpośrednio o ściankach działowych. Widział naszego bloga o designie wnętrz, którego razem ze wspólnikiem prowadziliśmy. Pomyślał, że robiąc dziwne rzeczy z innych rzeczy, zmieniając ich zastosowanie, uda nam się zrobić coś w stylu dźwiękoszczelnych ścianek. I tak narodził się pomysł na budki telefoniczne – mówi w rozmowie z INN:Poland Tomasz Kapica.
Cel ich projektu jest jasny – zapewnienie ciszy i spokoju osobie rozmawiającej oraz wydzielenie w biurze strefy ciszy, w której można bez problemów porozmawiać w ważnej albo i błahej sprawie.
Konstrukcja budki wydaje się bardzo prosta, ale jej zaprojektowanie było ciekawym wyzwaniem.
Jednym z podstawowych problemów było zapewnienie osobie rozmawiającej odpowiedniej ilości… tlenu. Pięciominutową pogawędkę można przeprowadzić w każdych warunkach. Ale rozmowy telefoniczne – szczególnie te ważne – potrafią trwać wiele minut. Budka nie może więc być szczelnie zamkniętą puszką. Powietrze jest do niej wtłaczane przez wentylator umieszczony w dachu. Działa on bezdźwięcznie i jest włączany automatycznie gdy ktoś wejdzie do środka – czuwa na tym fotokomórka.
Konstruktorzy musieli pokonać jeszcze kilka ważnych przeszkód. Przede wszystkim konstrukcja nie może tłumić sygnału telefonicznego, musi być więc stosunkowo cienka. Musi jednocześnie zapewniać stabilność całej budki co przekłada się na bezpieczeństwo dla użytkowników.
– Budki są zbudowane z wielu różnych materiałów. Bazą jest materiał drewnopochodny, z niego wykonany jest stelaż. Drewno nie powoduje przerywania sygnału telefonicznego, po prostu nie tłumi fal telefonii komórkowej czy internetu bezprzewodowego. Do tego dochodzą kompozyty oraz materiały pochłaniające dźwięki – użycie ich powoduje to, że budka jest dźwiękoszczelna i nie dudni w środku. Tył budki oraz drzwi wykonane są ze szkła. Jest to tzw. szkło bezpieczne hartowane i klejone o grubości 12 mm. Ono też - dzięki tej grubości i użyciu odpowiedniego kleju – ma właściwości dźwiękoszczelne – tłumaczy Tomasz Kapica.
Zastosowanie dużych, grubych szyb podnosi wagę całej konstrukcji – wynosi ona ćwierć tony. Z drugiej strony jest to zaleta, ponieważ budki imin booth nie wymagają przytwierdzenia do ściany czy podłogi.
– Jest to mebel mobilny. Klienci decydujący się na kupno budki często pytają przede wszystkim o dźwiękoszczelność. A gdy dowiadują się o tym, że można ją przestawić czy zabrać ze sobą do nowego biura w przypadku przeprowadzki to uważają to za wielką zaletę. Budka składa się z 6 elementów, trochę jak klocki lego. Można ją złożyć samodzielnie, albo dokupić usługę montażu budki – wtedy robi to nasza ekipa – mówi nam Kapica.
– Montaż jest naprawdę prosty, budkę się po prostu składa, jak z klocków. Jedynym problemem jest waga elementów szklanych, więc są do tego potrzebne 2, może 3 osoby – dodaje.
Da się ją postawić w każdym miejscu, do którego sięgnie kabel elektryczny. Na wyposażeniu budki – oprócz wentylatora – znajduje się oświetlenie, gniazdko elektryczne, siedzisko i gniazdo umożliwiające podpięcie tradycyjnej linii telefonicznej lub internetu „z kabla”.
– To może dziwić, ale musimy pamiętać, że wśród naszych klientów są organizacje, które ze względów bezpieczeństwa nie pozwalają na używanie Wi-Fi w firmie – tłumaczy Tomasz Kapica.
Materiały dźwiękochłonne są umieszczone w podwójnych ściankach, grubą ich warstwą jest wyłożony sufit budki. Również sam kształt konstrukcji zapewnia optymalne rozchodzenie się dźwięku we wnętrzu. Dzięki temu poziom hałasu w środku budki jest o 35 decybeli niższy, niż na zewnątrz.
Pierwsze szkice imin booth powstały w roku 2014, projekt doczekał się komercjalizacji w roku 2015.
– Obecnie miesięcznie sprzedajemy nawet do 20 budek telefonicznych. Do tej pory nabywców znalazło ok. 150 sztuk. Sprzedaż cały czas rośnie, szybko się rozwijamy. Szczególnie cieszymy się z nabywców zagranicznych – właśnie realizujemy sprzedaż do Szwajcarii, kolejne zapytanie przyszło z Izraela. W planach mamy produkcję budek czteroosobowych, już spotykają się z dużym zainteresowaniem. Planujemy rozpocząć regularną sprzedaż w Czechach i Niemczech, być może również na Słowacji, otwierając tam swoje oddziały – mówi Kapica. Ten wybór dyktują względy logistyczne - firma ma siedzibę w Krakowie. Koszt imin booth to 18 700 złotych.