Zakłady Mięsne Olewnik są zmuszone do przeprowadzenia grupowych zwolnień. Powodem nie są jednak problemy finansowe, ani spadek ilości zamówień. Decyzja jest wynikiem pożaru zakładu w Świerczynku na początku 2017 roku.
Miejmy nadzieje, że w przypadku polskiego producenta wędlin powiedzenie: „jaki 1 stycznia, taki cały rok” nie znajdzie potwierdzenia. Noworoczny pożar wybuchł o godzinie 11 i natychmiast dokonał dużych spustoszeń. Według ustaleń straży pożarnej, ogniem zajęło się aż 60 proc. powierzchni hali. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że w tej części zakładu przechowywano tekturowe opakowania. W wyniku dalszego rozprzestrzeniania się ognia spaliło się również ok. 300 ton wyrobów mięsnych oraz pomieszczenia biurowe.
Sprawą zajęła się już prokuratura, która ma ustalić dokładne okoliczności zdarzenia. Póki co, zarząd spółki zarządził przestój w dniach 17-31 stycznia m.in. w działach produkcji, sprzedaży czy marketingu.
Przedstawiciele Zakładów Mięsnych Olewnik wydali również oświadczenie, w którym podkreślają, że choć decyzja o zwolnieniu części personelu jest bardzo trudna, to w obecnej sytuacji wydaje się nie do uniknięcia.
– Zarząd podjął decyzję o przeprowadzeniu zwolnień grupowych wśród pracowników zakładu. Przyczyną takiej decyzji jest pożar znacznej części Zakładu produkcyjnego Zakłady Mięsne “Olewnik – Bis” sp. zo.o., który miał miejsce w Świerczynku dnia 1 stycznia 2017 r. Skutki tego wydarzenia uniemożliwiają obecnie pełne funkcjonowanie Zakładu Pracy i utrzymanie zatrudnienia na dotychczasowym poziomie – czytamy w oświadczeniu.