Polacy nie gęsi, swoje boty mają. Krakowski Comarch postanowił wejść na rynek wirtualnych asystentów. Zdecydowali nie mierzyć się z potęgami Google czy Amazona, ale osiąść w wygodnej i interesującej niszy. Myra, bo tak nazywa się nadwiślański bot, będzie służyć przede wszystkim ludziom ze świata finansjery.
Myra dała się poznać szerokiej publiczności stosunkowo niedawno, bo 7 lutego. Wtedy w Londynie odbywały się targi Finovate. Krakowska firma bynajmniej nie była debiutantem – to już kolejna edycja, na której się pojawili. Mimo wszystko przedstawiciele odczuwali tremę.
– Finovate to bardzo specyficzne wydarzenie, bo skupia ludzi z przeróżnych grup. Są na przykład start-upy, którym przede wszystkim zależy na znalezieniu inwestora – tłumaczy Maciej Wolański, dyrektor działu R&D sektora Finanse, Bankowość, Ubezpieczenia Comarchu. – Wyróżniają się bardzo dużą widocznością. A są też większe firmy, jak nasza, która chce przede wszystkim pokazać swój produkt, pokazać, że dział B+R działa sprawnie i tworzy innowacje dla fintechu – dodaje.
Wolański przyznaje, że przez to właśnie nie wygrali nagrody publiczności za najlepszy występ. Bo choć przygotowali się merytorycznie do prezentacji, nie udało im się wyróżnić pod kątem efektowności. Wolański wspomina, że niektóre start-upy przygotowały nawet drony, które latały w trakcie ich wystąpienia. – To cenna nauczka na przyszłość – mówi.
Nie zmienia to jednak faktu, że Myra wzbudziła pożądane przez Comarch zainteresowanie. W jaki sposób działa? Przede wszystkim to wirtualny asystent, ale różniący się od Applowskiej Siri czy Cortany Microsoftu. Myra jest botem stricte biznesowym.
– Tworząc Myrę, opieraliśmy się o gotowe już rozwiązania, typu IBM Watson czy algorytmy od Google. Te firmy mają nieporównywalnie większe budżety na B+R, więc mogą skupiać się na tworzeniu „ogólnych” asystentów. My natomiast nie mogliśmy dopuścić do rozmycia się naszego pomysłu, bo jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. – wyjaśnia Wolański. – Nasze rozwiązanie nie jest jednak okrojoną kopią z innych dużych firm. Pracowaliśmy nad Myrą przez rok. W naszym projekcie jest duża wartość dodana z zakresu samej algorytmiki, którą opracowaliśmy z naszym zespołem od samego początku – dodaje.
Głównym zadaniem Myry będzie ułatwienie w zarządzaniu własnym portfelem. Zapytana o kursy na giełdzie, odpowie od razu. Kiedy w naszego trakcie bycia „offline” wpłynie ważne powiadomienie od maklera, nie omieszka o tym przypomnieć. Jednak zapytana o pogodę, będzie już miała problem.
– Jeśli czegoś nie będzie wiedzieć, powie, że musi zapytać Alexy [bot Amazona] – śmieje się Wolański. – Poważnie mówiąc, dalej opracowujemy, jak będzie odpowiadać na pytania, żeby nie brzmiało to jak suchy komunikat – podkreśla.
Myra nie będzie tylko służyć jako przekaźnik informacji. Twórcy zapewniają, że można wejść z nią w rozmowę, rozumie również kontekst danej wypowiedzi. Wolański przytacza przykład: kiedy podczas słuchania audycji lub podcastu o giełdzie powiemy, że dany temat jest ciekawy, Myra to zapamięta. I będzie agregowała informacje z tego zakresu w przyszłości.
Wszystkie zebrane przez Myrę dane będą potem dostępne w chmurze. Podobnie jak w przypadku samojeżdżących samochodów, bot będzie maszynowo uczyć się schematów zachowań od jednego użytkownika. Zdobytą w ten sposób wiedzą podzieli się właśnie dzięki cyfrowej bazie danych.
Myra jest aplikacją, która najpierw będzie wykorzystywana w samochodach. Później jednak Comarch planuje zaimplementować ją również do użytku w domu. Łącząc się z Alexą byłaby finansową nakładką na wypowiadany przez boty strumień newsów. Na razie jednak wykorzystuje moduł Bluetooth, by zamienić samochodowe radio w biznesowe centrum informacji.
Myra będzie obecna również w trzech wymiarach. Przy pomocy gogli VR, użytkownicy będą mogli zarządzać swoim portfelem z poziomu wirtualnej rzeczywistości. To o tyle ważne, że w końcu obsługa swoich finansów będzie wyglądać jak żywcem wyjęta z filmu science-fiction.
Co ciekawe, Comarch postanowił podążyć za trendem nazewnictwa wirtualnych asystentów żeńskimi imionami. Zapytany, czy postrzega Myrę jako swoją córkę, zastanawia się przez chwilę.
– Cóż, chcieliśmy by bot miał przyjemny i delikatny głos. A kobiety łagodzą obyczaje – śmieje się Wolański. – A wracając do pytania, to coś pomiędzy „dzieckiem” a zadaniem, które było do wykonania. To ma być użyteczne narzędzie, a nie kolejny kamień milowy AI, przechodzący z łatwością testy Turinga. Chociaż kto wie, może jej dalszy rozwój spowoduje, że zmienię zdanie – głośno myśli.
Comarch mocno wierzy w chatboty. Miejmy nadzieję, że swoją Myrą firma szturmem weźmie swoją niszę.
Chat-boty i sterowane głosem interfejsy wykorzystujące sztuczną inteligencję będą kolejnym przebojem. Pozwalają one użytkownikom wchłonąć tylko tyle informacji, ile ci potrzebują w danym momencie, co w epoce nadmiaru danych jest kluczem do budowy zaangażowania użytkownika i zapewnienia mu właściwego komfortu.