Kiedy Tomasz Domogała skończył 10 lat, zaczął dostawać od ojca spore kieszonkowe. Miał zapewniony wikt, opierunek i budżet, ale tym ostatnim musiał nauczyć się zarządzać sam. Z kieszonkowego kupował sobie książki, ubrania, sprzęt sportowy, płacił za korepetycje.
To jeden z najmłodszych polskich multimilionerów, syn Jacka Domogały. Stery firmy TDJ, właściciela m.in. giełdowego Famuru, przejął w wieku 25 lat, gdy jego ojciec podupadł na zdrowiu. Ale wcześniej 15 lat uczył syna jak prowadzić biznes i zarządzać budżetem.
– Poza tym od trzynastego roku życia niemal w każde wakacje pracowałem sezonowo u ojca. Zaczynałem od linii produkcyjnej, a później przechodziłem dział po dziale, przez zarządzanie produkcją, księgowość, finanse, sprzedaż po zaopatrzenie. Wszystko po to, aby nauczyć się, jak działa przedsiębiorstwo – twierdzi Domogała.
Dziś jest jednym z najmłodszych polskich multimilionerów. Jego majątek jest szacowany na ponad 571 mln złotych. To wartość jego akcji w firmach holdingu TDJ, w skład którego wchodzą m.in. Famur (producent maszyn górniczych), Polska Grupa Odlewnicza i Zamet Industry (konstrukcje stalowe).
Prezesem firmy i największym udziałowcem stał się w przykrych okolicznościach.
– Nie planowaliśmy tak wczesnej sukcesji. Musieliśmy ją jednak przyspieszyć ze względu na stan zdrowia mojego ojca. Jeśli miałbym o tym decydować, to najchętniej przejąłbym firmę dziesięć lat później. Czas wykorzystałbym na pracę w innych spółkach, najchętniej za granicą. Życie napisało jednak całkiem inny scenariusz – mówi milioner.
Jego ojciec uczył go biznesu i zarządzania firmą, dyskutował o różnych rozwiązaniach z kilkunastoletnim dzieciakiem. Młody Domogała wyjechał na studia do Stanów. MBA na Uniwesytecie Stanforda robił jako 20-latek. Skończył w lipcu 2010 roku, pierwszego sierpnia był już prezesem i właścicielem 75 proc. akcji spółki, które dostał od ojca. Wraz z pełną odpowiedzialnością.
Okazało się, że daje sobie radę. Udało mu się doprowadzić do kupna Remagu i Gliniku – mniejszych producentów maszyn górniczych. Zrestrukturyzował je a następnie miał spory udział w fuzji ze swoim największym konkurentem w Polsce – Kopeksem. Stało się to w zeszłym roku.
Prezent w postaci trzech czwartych akcji miał jednak pewien haczyk.
– Planem ojca było, abym prowadził firmę w sposób umożliwiający wypracowanie wolnych środków pieniężnych, tak by móc odkupić od niego pozostałe 25 proc. akcji. Chciał, abym w ten sposób chociaż w części zapłacił za firmę, którą mogę dziś zarządzać. Udało się to zrobić po trzech latach i z końcem 2013 roku zrealizowaliśmy tę transakcję, po której ojciec całkiem opuścił firmę – wspomina Tomasz Domogała.
Obecnie, pod rządami Tomasza Domogały, TDJ zaczął staje się coraz bardziej firmą inwestycyjną. Buduje osiedla mieszkaniowe, biurowiec KTW w centrum Katowic, tuż przy Spodku. W 2014 roku kupił firmę Famak, specjalizującą się systemach przeładunkowych i odkrywkowych, rok później - Fabrykę Palenisk Mechanicznych, produkującą maszyny i urządzenia dla elektrowni i elektrociepłowni.
Domogała twierdzi, że od półtora roku pracuje również nad utworzeniem własnego funduszu inwestycyjnego. – Do współpracy pozyskaliśmy silną zagraniczną firmę, która od 25 lat z ogromnymi sukcesami działa w tej branży. Już za parę miesięcy rynek o nas usłyszy. To będzie jeden z największych funduszy tego typu w Polsce – mówi.