Miejmy nadzieję, że zguba się odnajdzie.
Miejmy nadzieję, że zguba się odnajdzie. Pixabay
Reklama.
Pani Agnieszka przekazała 23 stycznia firmie Speed Bus dwa koty. Docelowo miały trafić do angielskiej miejscowości Crewe. Podróż, która rozpoczęła się w Tomaszowie Mazowieckim, nie przebiegła jednak tak, jak powinna. W trakcie postoju w Zielonej Górze jeden z czworonogów zniknął. Drugi natomiast trafił do właścicielki po 60 godzinach podróży (docelowo miał dotrzeć dzień po rozpoczęciu podróży). Był wycieńczony, głodny i pokryty odchodami.
Właściciel firmy odpiera zarzuty. Twierdzi, że zaproponował możliwość opieki nad zwierzętami za 1400 zł dodatkowych kosztów. Mąż właścicielki nie przystał jednak na tę propozycję. W tej sytuacji firma nie ponosi odpowiedzialności za przewożone koty, stwierdził przewoźnik, cytowany przez portal Dziennik Wschodni. Przewoźnik argumentował, że od momentu oskarżenia przez właścicielkę jego firma jest szkalowana w sieci i zamierza złożyć pozew do sądu o zniesławienie.
Właścicielka próbowała porozumieć się z przedsiębiorcą. W odpowiedzi usłyszała, że może otrzymać rekompensatę za zgubionego kota. Chodzi konkretnie o kwotę 8,4 zł za kilogram zwierzęcia. Co ciekawe, szef firmy przewozowej potwierdza złożenie takiej oferty. Motywuje ją faktem, że w tej sytuacji obowiązuja zasada jak za każdy zgubiony towar. Kot średnio waży 4 kg. Kobieta otrzymałaby zatem 33,60 zł za straconego pupila. Zaoferowała również 1000 zł nagrody za znalezienie i zwrot kota.

Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl