Reklama.
Pani Agnieszka przekazała 23 stycznia firmie Speed Bus dwa koty. Docelowo miały trafić do angielskiej miejscowości Crewe. Podróż, która rozpoczęła się w Tomaszowie Mazowieckim, nie przebiegła jednak tak, jak powinna. W trakcie postoju w Zielonej Górze jeden z czworonogów zniknął. Drugi natomiast trafił do właścicielki po 60 godzinach podróży (docelowo miał dotrzeć dzień po rozpoczęciu podróży). Był wycieńczony, głodny i pokryty odchodami.
Właściciel firmy odpiera zarzuty. Twierdzi, że zaproponował możliwość opieki nad zwierzętami za 1400 zł dodatkowych kosztów. Mąż właścicielki nie przystał jednak na tę propozycję. W tej sytuacji firma nie ponosi odpowiedzialności za przewożone koty, stwierdził przewoźnik, cytowany przez portal Dziennik Wschodni. Przewoźnik argumentował, że od momentu oskarżenia przez właścicielkę jego firma jest szkalowana w sieci i zamierza złożyć pozew do sądu o zniesławienie.
Właścicielka próbowała porozumieć się z przedsiębiorcą. W odpowiedzi usłyszała, że może otrzymać rekompensatę za zgubionego kota. Chodzi konkretnie o kwotę 8,4 zł za kilogram zwierzęcia. Co ciekawe, szef firmy przewozowej potwierdza złożenie takiej oferty. Motywuje ją faktem, że w tej sytuacji obowiązuja zasada jak za każdy zgubiony towar. Kot średnio waży 4 kg. Kobieta otrzymałaby zatem 33,60 zł za straconego pupila. Zaoferowała również 1000 zł nagrody za znalezienie i zwrot kota.
Źródło: Dziennik Wschodni
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl