Marek Kubala mógł wywalczyć najwyższe w historii odszkodowanie przyznane polskiemu przedsiębiorcy. Mógł, ale to się nie udało, bo Sąd Najwyższy nie przyznał mu racji. Według sędziów, nie ma związku pomiędzy niesłusznym aresztowaniem, a utratą kontrahentów i zerwaniem umów przez banki.
Kubala to przedsiębiorca z Wałbrzycha. 17 lat temu został niesłusznie oskarżony o stworzenie mechanizmu przestępczego. Według sędziów zapłacił o pół miliona zł niższy podatek, niż powinien. Prokuratura nie udowodniła mu jednak nieprawidłowości podatkowych.
W 2000 roku do jego domu i siedziby firmy wkroczyło kilkudziesięciu zamaskowanych i uzbrojonych policjantów i funkcjonariuszy służb celnych. Zachowywali się tak, jakby było to aresztowanie szefa mafii, pisze money.pl
Jak się okazało, Kubałę niesłusznie oskarżono. Został uniewinniony po 11 latach, ale stracił kontakty handlowe i jego firma przestała w konsekwencji istnieć. Od tamtej pory walczy o odszkodowanie i domaga się 48 mln zł, a byłoby to największe odszkodowanie wypłacone polskiemu przedsiębiorcy. Za, jak to określa, długi, straty zdrowotne i zmarnowane prawie 20 lat życia.
Sąd jednak, argumentując odmowę, twierdził, że nie ma związku pomiędzy niesłusznym aresztem, a późniejszymi dla Kubaly konsekwencjami. Przedsiębiorca powiedział money.pl, że żałuje, że od tak dawna nie może po prostu normalnie żyć i że nie chce mu się wierzyć w to, że tyle czasu walczy już w sądach.
– Gdy byłem wyprowadzany w kajdankach z domu, to miałem dobrze prosperujący biznes. Gdy wróciłem z aresztu to zastałem pusty salon samochodowy. I komorników zaczynających pracę – powiedział Kubala serwisowi money.pl