Robert Gryn, twórca potęgi Codewise, to postać nietuzinkowa. I w jego przypadku nie jest to tylko słowo wytrych, którym dziennikarz stara się przekonać czytelnika, aby ten przeszedł do dalszej części tekstu. W wieku 30-lat twórca krakowskiego start-upu znalazł się na liście 100 najbogatszych Polaków miesięcznika „Forbes”. Dokonał tego m.in. dostarczając firmom ruch na stronie za pomocą wyskakujących okienek.
Robert Gryn to człowiek, którego bardzo łatwo znienawidzić. Młody, przystojny, przedsiębiorczy i do tego obrzydliwe bogaty. Rzut oka na najnowszy ranking Forbesa – 30-latek jest na 57. miejscu z majątkiem szacowanym na 710 mln złotych. Jego konto na Instagramie upstrzone jest zdjęciami robionymi z ręki z każdego zakątka świata. Robert Gryn w otoczeniu modelek na jachcie, Robert Gryn pijący szampana w samolocie, albo delektujący się zwykłym piwem...na ostatnim piętrze luksusowego hotelu z widokiem na morze. Przerwy robi sobie tylko wtedy, gdy akurat wrzuca zdjęcie swojego żółtego Mercedesa AMG GT S, stojącego na leśnej polanie.
W jaki sposób można zrobić takie pieniądze w wieku 30-lat? Dzieło życia młodego Polaka to Codewise. Główne produkty krakowskiego start-upu to Voluum (monitorowanie kampanii reklamowych w internecie) oraz Zeropark – czyli spółka tworząca rozwiązania do internetowego marketingu. Brzmi niegroźnie? W rzeczywistości chodzi o platformę, dzięki której firmy mogą kupować sztucznie napędzany ruch na stronie. Dlaczego sztucznie? Bo wszystko odbywa się dzięki wpychaniu na ekrany naszych komputerów okienek pop-up. Jeżeli wyskoczył ci kiedyś komunikat o tym, że „wygrałeś iPhone'a”, wiesz o czym mowa. Jeden zbyt pospieszny klik w zasłaniającą całą treść strony reklamę kieruje nas do serwisu, na którym być może, nigdy byśmy się nie znaleźli.
Według badań przeprowadzonych kilka lat temu przez GartnerG2, 78 proc. ankietowanych twierdzi, że takie okienka to najbardziej irytująca forma internetowej reklamy. Z drugiej strony...jest też najskuteczniejsza – użytkownicy klikają w nią dwukrotnie częściej niż w każdy inny baner. Nic dziwnego, że najchętniej korzystają z takich rozwiązań branże, które wizerunkowo nie mają nic do stracenia i działają na pograniczu prawa. Czyli te związane z erotyką i hazardem.
Historia młodego milionera jest dość skomplikowana. Gryn urodził się w Oksfordzie, gdzie jego ojciec pracował dla Ericssona. W wieku kilku lat wrócił do Warszawy (prestiżowa szkoła amerykańska w Konstancinie), by na studia wrócić z powrotem na Wyspy. Nad Wisłą znalazł się znowu dopiero po przygodach związanych z jednym z praskich start-upów. Założył portal WeSave, który pokazywał klientom oferty z serwisów typu Groupon. W ten sposób wszedł w kontakt z założycielami Codewise, który wówczas skupiony był na outsourcingu IT. Po chwili stał się jego czwartym udziałowcem, porzucając wcześniejszy projekt.
Początki Codewise pod kierownictwem Gryna przypadły już na rok 2013. Firma w cztery lata zanotowała wzrost przychodów na poziomie 13 tys. procent (dzisiaj to około 50 mln dolarów) Pod koniec ubiegłego roku polski start-up znalazł się na trzecim miejscu listy Deloitte'a, jako jedna z najszybciej rozwijających się firm technologicznych na terenie Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu. Na tym apetyt Gryna się jednak nie kończy. Polak bez cienia skromności opowiada, że chce zaskoczyć rynek nowym hitem, a w 2017 roku roku zamierza dobić do poziomu 100 mln dolarów. Liczbę symboliczną nie tylko ze względu na okrągłą sumę. Na ten moment Codewise zatrudnia bowiem właśnie około 100 pracowników.
A dodajmy, że na przyciąganie ich miał dość oryginalny sposób. Od początku reklamował bowiem swój biznes, jako działający z myślą o ludziach. W 2016 roku przeprowadził kampanię rekrutacyjną zawieszając na hotelu Forum w Krakowie ogromny baner z napisem „Don't be a corporate slave. Join Poland's fastest growing startup” (Nie bądź korporacyjnym niewolnikiem. Dołącz do najszybciej rozwijającego się start-upu w Polsce). Nieśmiało uśmiechający się z plakatu Gryn na tle rozświetlonych, biurowych pomieszczeń biurowca, zapełnionego pracującymi w nocy ludźmi, została doceniona również przez zagraniczne media.
Choć nachalna autoprezentacja Polaka i kontrowersyjny sposób zarabiania przez niego pieniędzy może budzić niechęć, jedno Grynowi trzeba jednak oddać. W środowisku zdominowanym przez sędziwych biznesmenów i rentierów, jest najmłodszym milionerem, który własnymi rękoma doszedł do swojego majątku.