Pojedyncze badania nie dają odpowiedzi ostatecznych – powiadają naukowcy. Z publikacjami w mediach, dotyczącymi badań naukowych, bywa jeszcze gorzej, jak dowodzą researcherzy portalu PLOS One, akceleratora artykułów naukowych z całego świata. Według nich praktycznie połowa badań naukowych prowadzonych na świecie jest opisywana przez pierwszą, obligatoryjną weryfikacją, która może obalić postawione tezy.
W magazynie American Journal of Clinical Nutrition pojawił się w swoim czasie wykres tych elementów diety, które raka powodują i które mu... zapobiegają. Na skali pojawiły się wino, pomidory, herbata, mleko, jaja, kukurydza, kawa, masło i wołowina. Wszystkim przyporządkowano miriady kropek, które oznaczały prace naukowe „za” i „przeciw”.
Szkopuł w tym, że nie chodzi nawet o to, by eksperymenty, które dowiodły naukowców do takich czy innych wniosków, były przeprowadzone niedbale lub sfałszowane. Kłopot sprowadza się do uproszczeń, które pojawiają się w mediach (bo któż chciałby czytać, że coś może prowadzi do raka, a może nie), a także do samego procesu prowadzenia badań. Żeby mówić o ostatecznych konkluzjach, doświadczenie należałoby powtórzyć w innym laboratorium, a potem może jeszcze raz. I przeprowadzić meta-analizę rezultatów, pozwalającą snuć jakiekolwiek wnioski bliskie realiom.
I – jak twierdzą analitycy PLOS One – zazwyczaj naukowcy najchętniej dzielą się wynikami swojej pracy już po pierwszych eksperymentach, co ochoczo jest podchwytywane przez media. Natomiast jeżeli późniejsze doświadczenia i meta-analiza obalą pierwotnie postawioną teorię, wyniki takiej weryfikacji publikują nieliczni. Prace weryfikujące wcześniejsze badania są opracowywane na potrzeby mediów pięciokrotnie rzadziej niż te pierwotne. Wyników meta-analiz nie publikuje niemalże nikt, nawet bardzo specjalistyczne periodyki.
Co więcej, czytelnicy – a zatem i dziennikarze – lubią pozytywne skutki badań. Czyli naukowiec musi coś znaleźć, nawet jeżeli jego badania nie doprowadziły do wykrycia czegoś nowego. Na 1475 publikacji o tematyce naukowej, którym przyglądali się pracownicy PLOS One, zaledwie 75 dotyczyło doświadczeń, które nie przyniosły żadnych nowych rezultatów.
Wreszcie clou: według PLOS One zaledwie 48,7 proc. ze 156 badań omawianych w gazetach zostało pozytywnie zweryfikowanych w meta-analizach. Ba, to dotyczy całokształtu wszystkich publikacji. Jeżeli weźmiemy pod uwagę badania, których wyniki publikowano dopiero po pierwszej serii eksperymentów – a doświadczeniami weryfikującymi pierwotnie uzyskane efekty nie zainteresował się pies z kulawą nogą – wiarygodność opublikowanych wyników spada do 34 proc.
Zaklęty krąg informacji obejmuje zatem uczelnie (które ewidentnie preferują publikację wyników badań, w których uzyskano jakiś nowy efekt, postawiono nową tezę; publikacje weryfikujące jakieś tezy negatywnie lub nie potwierdzające wcześniejszych wyników są marginalizowane), dziennikarzy i redaktorów pism naukowych (którzy powtarzają ten schemat) aż po czytelników, którzy po weryfikacje tworzonych wcześniej naukowych mitów po prostu nie sięgają. Najwyraźniej, w ten sposób naukowcy potwierdzili istnienie błędnego koła. Które, skądinąd, może również obejmować powyższy tekst.