Jeśli wskazać na mapie Polski, w jakim mieście warzy się najlepsze piwo, niechybnie padłoby na Wrocław. Nie powinno to jednak nikogo dziwić – to właśnie w stolicy Dolnego Śląska mieści się Browar Stu Mostów. Założony przez Arlettę i Grzegorza Ziemianów rzemieślniczy browar został w zeszłym roku obsypany nagrodami w polskich i zagranicznych konkursach. Przedsiębiorstwo nie zamierza zwalniać tempa i już planuje kolejne inwestycje.
Piwowarzy nie tylko z Polski patrzą dziś na stolicę Dolnego Śląska i porównują ją do pierwszej miłości. Królestwo piwa, Bawaria, ma 630 browarów, a Wrocław także 630 tysięcy, ale mieszkańców. Browar Stu Mostów to taki pierwszy krok do odrodzenia potęgi piw rzemieślniczych we Wrocławiu.
W Manifeście Browaru Stu Mostów czytamy, że założyciele wybrali Wrocław nieprzypadkowo. Chcieli bowiem wskrzesić „bogatą piwowarską tradycję tego miasta”. W tej kwestii to akurat strzał w dziesiątkę. Trudno bowiem nie zauważyć rosnącego zainteresowania piwami rzemieślniczymi w Polsce. Ba, nawet Uniwersytet Przyrodniczy, nomen omen we Wrocławiu, zauważył ten trend. W roku akademickim 2016/2017 otwarto nawet studia podyplomowe pod nazwą ’’Technologia piwowarstwa’’. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo na stronie kierunku widnieje czerwony napis ’’brak wolnych miejsc”.
Banki i browary
Ziemianowie nie wskoczyli jednak na falę rosnącej popularności rzemieślniczych browarów niedawno. Browar Stu Mostów ruszył ze swoją działalnością w 2014 roku. Małżeństwo podjęło decyzję, której dokonało wiele osób, decydujących się iść na własne, czyli porzucili korporację. Oboje są fanami piwa – Arletta jeździła do Czech, by kosztować wyrobów sąsiadów z granicy. Grzegorz natomiast młodość spędził w USA i tam zaraził się miłością do pienistego napoju. Oboje znali się jeszcze z czasów podstawówki, miłość jednak przyszła, kiedy rozpoczęli pracę w sektorze bankowym. A potem przyszedł czas na własny biznes.
W połowie 2014 roku przebudowali stare kino we Wrocławiu i zaadaptowali je do stworzenia browaru. Nie obyło się bez wcześniejszego doświadczenia, które małżeństwo wyniosło z pracy w większych firmach. Realizacja marzeń Ziemianów była bowiem możliwa dzięki zaangażowaniu inwestorów z USA, którzy wyłożyli fundusze na rozruch browaru. Później, pod koniec tego samego roku, otworzyli własny pub, w którym rozpoczęli serwowanie piwa.
Od tamtego czasu browar nie może narzekać na brak zainteresowania. Cóż, jak chwalą się sami założyciele, pub browaru znalazł się nawet w polskiej edycji kultowego przewodnika kulinarnego. Mowa tu o żółtej książeczce Gault & Millau. Ale piwa ze Stu Mostów można napić się nie tylko na Dolnym Śląsku – wyroby browaru można znaleźć również w Austrii, Holandii, Czechach czy Niemczech. Przy produkcji rzędu 500 tys. litrów na rok Wrocławski mikrobrowar nie może narzekać na rynki zbytu.
Rdzeniem całego biznesu są obecnie trzy marki: WRCLW, ART oraz Salamander. Dostępne są w takich gatunkach jak Pale Ale, Aipa, czy Pils. Jednym z ciekawszych eksperymentów, przeprowadzonych przez Sto Mostów, jest rekonstrukcja Schöpsa. To tradycyjne, wrocławskie piwo, pamiętające jeszcze czasy, kiedy miasto nosiło nazwę Breslau.
Do dzisiejszego dnia nie zachowała się tradycyjna receptura napoju. Dlatego do trwających przez rok prac zaangażowano i piwowarów, i historyków. Swoją premierę Schöps miał we wrześniu zeszłego roku – odtworzono go po blisko 250 latach.
To jednak nie był jedyny sukces Stu Mostów w 2016 roku. Produkty z wrocławskich kadzi zostały uhonorowane laurami na konkursach w Europie i USA. W samym Konkursie Piw Rzemieślniczych, odbywającym się w Polsce, Browar Sto Mostów zdobył trzy medale za swoje wyroby.
Fake it, till you make it
Co ciekawe, zachwyty nad Browarem Stu Mostów nie każdy podziela. Tomasz Kopyra, vloger, piwowar oraz najbardziej znany w Polsce recenzent chmielowych trunków odniósł się do informacji o zwycięstwie jednego z piw wrocławskiego producenta. Chodziło konkretnie o wyniki konkursu Rate Beer Best Award 2016.
Wspomniane piwo, czyli ART#9 Oatmeal Hoptart, trafiło na listę najlepszych nowych piw. Jednak do mediów trafiła informacja o uwarzeniu najlepszego piwa. Chociaż był to bezsprzeczny sukces, bo na liście znalazły się najwyżej ocenione piwa, to w środowisku zawrzało z powodu przekazu, który trafił do ogólnego obiegu. Kopyra do całej sprawy odniósł się negatywnie, określając ją jako przegięcie ze strony działu PR wrocławskiego browaru.
Czy to jednak przeszkodziło Stu Mostom w dalszej ekspansji? Cóż, niezbyt. Bo firma zanotowała na tyle dobry rok, że już planuje dalsze inwestycje. Jak podkreślają założyciele, teraz nadszedł czas ekspansji technologicznej. Zamierzają zwiększyć możliwości produkcyjne firmy aż dwa razy i poprawić jakość piwa na każdym etapie – od samego chmielu, po rozlew gotowego piwa z kadzi.
Co ciekawe, ostatnim elementem układanki jest powstały Concept Stu Mostów – spożywcza manufaktura dla piekarzy, serowarów i kucharzy. W końcu piwo lubi precle czy niektóre gatunki nabiału. Nieźle, jak na przedsiębiorstwo założone niespełna trzy lata temu.