Edyta Wilk-Domalewska założyła swoją firmę kosmetyczną 7 lat temu. Po kilku latach produkowania kosmetyków dla firm, które wprowadzają je do sieci drogerii i supermarketów N Cosmetics już nie musi szukać klientów i planuje podbić świat naturalnymi kosmetykami już pod własną marką.
– Dlaczego skupiliśmy się na rozwoju obcych marek? Bo firma była bogata w wiedzę techniczną, a brakowało specjalistycznego know-how o marketingowo-sprzedażowych aspektach wdrażania kosmetyków na rynek detaliczny (drogeryjny) oraz, nie ukrywam, środków na taką inwestycję. W 2010 r. sieci społecznościowe nie dawały potencjału do wdrażania marki wyłącznie online – mówi w rozmowie z INN:Poland Edyta Wilk-Domalewska, właścicielka i szefowa N Cosmetics.
– Oczywiście teraz ta wiedza jest w firmie obecna, obserwujemy w końcu swoich klientów, widzimy, jakie są zagrożenia, na co należy zwrócić uwagę, w czym upatrywać szans rynkowych. Ale zdobycie tej wiedzy zajęło nam parę lat – dodaje.
Pochodzi z Częstochowy. Firmę założyła w Gdyni, potem przeniosła ją do Opola, gdzie wcześniej studiowała.
– Od zawsze interesowała mnie chemia kosmetyczna. Najpierw skończyłam studia na kierunku chemia z bardzo rozbudowaną specjalizacją - agrobiochemia na Uniwersytecie Opolskim. Bezpośrednio po nich studia podyplomowe z kosmetologii na Politechnice Łódzkiej prowadzone przez uznany autorytet branżowy, dr inż. Magdalenę Sikorę. W przypadku tych studiów kosmetologia oznacza bardziej technologię kosmetyczną niż świadczenie usług kosmetycznych – mówi Edyta Wilk.
Obecnie zespół N Cosmetics (liczy 15 osób, z czego 4 w dziale badań i rozwoju) opracowuje około 100 receptur rocznie.– Liczba wydaje się duża, ale wynika to z liczby pracowników, zaplecza i doświadczenia. Dział R&D to oprócz mnie 4 osoby. Praca nad recepturą trwa zazwyczaj około pół roku, ale większa część z tego czasu to czekanie. Przede wszystkim na wyniki różnych badań laboratoryjnych (samo badanie stabilności to 2-3 miesiące), na próbki surowców, na ocenę próbek przez klienta etc. Do tego dochodzi duże doświadczenie, wydajny sprzęt i dobra organizacja pracy. Dajemy radę – uśmiecha się Edyta Wilk-Domalewska.
Surowce do produkcji sprowadza z całego świata. Produktami są głównie kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy i ciała: kremy, maseczki, balsamy, toniki. Można je znaleźć w aptekach Superpharm, Drogeriach Natura czy Drogeriach Polskich oraz sieciach supermarketów. Ale Wilk-Domalewska jak ognia unika wymieniania konkretnych nazw. N Cosmetics nie produkuje bezpośrednio dla sieci drogerii ani supermarketów, lecz dla klientów którzy zlecają recepturowanie i produkcję kosmetyków. Gdzie znajdują swoje rynki zbytu zależy od ich wizji marketingowej (niektóre istnieją tylko w sieci, inne tylko w sklepach stacjonarnych a jeszcze inne działają na wszelkich możliwych polach sprzedaży).
– Z każdym swoim klientem mamy podpisaną umowę o zachowaniu poufności. To jeden z elementów naszego partnerskiego podejścia do współpracy. Jesteśmy wsparciem, najczęściej anonimowym, i akceptujemy swoją rolę. Traktujemy sukcesy naszych klientów jak własne, bo, de facto, nimi są – twierdzi.
– Oczywiście nie rozwijamy tylko nowych marek, rozwijamy nawet takie, które mają ponad sto produktów na rynku, ale bodziec rynkowy ze strony nowych marek jest silnie odczuwalny – dodaje. Co ciekawe, szefowa N Cosmetics twierdzi, że nie musi szukać klientów.
– Cóż, najprościej mówiąc, trafiają do nas sami. Do tego w takich ilościach, że obecnie wybieramy projekty, w które chcemy się zaangażować. Myślę, że działa tutaj renoma, którą udało nam się przez te 7 lat osiągnąć, do tego klienci widzą nasze zaangażowanie i fachowość - gdy dochodzi do osobistego spotkania, prawdopodobieństwo podpisania kontraktu wynosi około 65-70 proc. Realizujemy projekty dla klientów z kraju i zagranicy, także projekty międzynarodowe, w których rynkami docelowymi są nawet tak egzotyczne kraje jak Indie, Chiny, Korea Południowa, Tajlandia, ZEA czy Australia – mówi nam Edyta Wilk- Domalewska.
Kosmetyki które stworzyła (czy recepturowała) dla swoich klientów były nagradzane i na Pure Beauty Awards w Londynie i w rodzimych Doskonałościach Roku Twojego Stylu, opisywane zarówno w japońskim Vogue'u, jak i w polskim Glamour.
Szefowa N Cosmetics po studiach znalazła pracę w firmie produkującej kosmetyki na stanowisku dyrektora/technologa. Brakowało jej jednak możliwości stałego rozwoju, bo pojedyncza marka nie jest w stanie wprowadzać wielu kosmetyków rocznie. Do tego firma nie tworzyła kosmetyków naturalnych, które najbardziej ją interesowały.
– Dlatego zaczęłam dość poważnie myśleć o własnej firmie. W tym celu rozszerzyłam swoje kompetencje o menedżera jakości (studia podyplomowe na Politechnice Gdańskiej) w zakresie zarządzania, BHP, środowiska etc., czyli w możliwie najszerszym spektrum wykorzystywanym przy produkcji. Finalnie w końcówce 2009 r. odeszłam z pracy, by na początku 2010 r. założyć własną działalność - N Cosmetics. "N" w nazwie wzięło się od naturalności i nowoczesności. Z założenia firma miała świadczyć usługi B2B, więc nawet sama dość skromna nazwa miała sugerować, że pracujemy na tzw. zapleczu marek – wspomina.
Nie planowała zostać w Trójmieście, od początku myślała o przenosinach do Opola.
– Jest to miasto, z którym czuję się związana emocjonalnie, a ponadto jest to prężny ośrodek akademicki mogący zapewnić kadry, w jednocześnie dość kompaktowym, a przez to wygodnym do życia mieście – twierdzi.
Od samego początku N Cosmetics oferowała usługi tworzenia receptur na zlecenie, dodatkowo tworząc program, w którym salony kosmetyczne mogły wprowadzać własną markę bazując na gotowych produktach, obrandowanych logami poszczególnych salonów. Pomysł okazał się średni, bo w latach 2011-2012 nastąpił (wskutek kryzysu) silny spadek odsprzedaży kosmetyków w salonach.
Kolejnym pivotem N Cosmetics było położenie głównego nacisku na recepturowanie i produkcję. Początkowo produkcja była realizowana w systemie outsourcingu, jednak dość szybko wyszły wady tego rozwiązania: brak pełnego nadzoru nad procesem technologicznym, a co za tym idzie, jakością.
Kamieniem milowym dla firmy było uruchomienie Parku Naukowo-Technologicznego w Opolu w 2015 roku. Ekipa N Cosmetics przeniosła się do niego w sile 5 osób. Dziś jest ich 15 – w tym 80 procent kobiet. Na początku wynajęła 80 m kw., obecnie ponad 300 i już czeka na kolejne, zapowiadane budynki Parku. Na koniec 2018 r. będzie działać w czterokrotnie większej siedzibie.
Edyta Wilk-Domalewska czasem przyrównuje swoją firmę do rzemieślniczych browarów.
– Wraz z upowszechnieniem się internetu i sieci społecznościowych, rynek kosmetyki powoli zaczyna podlegać zjawisku, które dobrze widać na rynku piwa - powstaje wiele początkowo niewielkich marek, które budują przekaz marketingowy na jakości, naturalności i skuteczności. My, łącząc naturalność z innowacyjnością, często jesteśmy dla nich optymalnym partnerem technologicznym. Dodatkowo nasza infrastruktura pozwala nam wytwarzać nie tylko względnie duże ilości kosmetyków, ale także niewielkie, pilotażowe partie, liczące nawet kilkaset sztuk – twierdzi.
Na przełomie 2018 i 2019 roku N Cosmetics planuje wprowadzić markę własną kosmetyków, nie porzucając jednak produkcji kontraktowej. – To będzie bardzo innowacyjny pomysł – zapowiada Edyta Wilk-Domalewska.