W środowisku akademickim zawrzało. Po opublikowanym na naszym portalu wywiadzie z dr Kamilem Kuleszą, na redakcyjne skrzynki trafiły wiadomości, krytycznie odnoszące się do tez, wygłoszonych przez naszego rozmówcę. Nadawcy to osoby związane z warszawskimi uniwersytetami. Z ich wypowiedzi wynika, że dr Kulesza rozpoczął własną, prywatną krucjatę, która z nauką nie ma nic wspólnego.
"To nie jest matematyk"
Przypomnijmy: w wywiadzie, który ukazał się 6 marca, dr Kulesza przedstawił polskie środowisko naukowe jako folwark, z którego korzyści czerpie wyłącznie wąska grupa profesorów. Zarzucił, że publiczne pieniądze są przepalane, a komercjalizacja nauki stoi na niskim poziomie. Do tego w kuluarach toczone są gierki, której ofiarami padają osoby spoza „układu”.
Jedną z osób, które negatywnie wypowiedziały się o treści artykułu, jest Piotr Nowak z Instytut Matematycznego Polskiej Akademii Nauk. W liście do redakcji napisał:
"Niestety stwierdzenia zawarte w tym wywiadzie są nieprawdziwe. W istocie pan Kulesza nie jest matematykiem, nie mówiąc już o byciu znanym. Matematycy to osoby osiągające wyniki naukowe w dziedzinie matematyki, zwyczajowo udokumentowane publikacjami w międzynarodowych pismach. Dorobek pana Kuleszy to 3 publikacje w lokalnych pismach, cytowane 0 razy.
Ponieważ przedstawili Państwo pana Kuleszę jako matematyka, jego oskarżenia mogą łatwo zostać odebrane jako odnoszące się do środowiska matematyków polskich lub warszawskich. Ponownie podkreślam, że nie ma on z tym środowiskiem nic wspólnego. Środowisko matematyczne w Warszawie kieruje się w swojej pracy i kierowaniu swoimi przedsięwzięciami wysokimi standardami międzynarodowymi.
W moim osobistym odczuciu, niestety pseudo-rewelacje opisane w Państwa artykule są częścią jakiejś prywatnej krucjaty pana Kuleszy, stąd też jego tournee po mediach. Być może dlatego też kolejnych dziennikarzy wprowadza w błąd dotyczący swojego statusu."
Na potwierdzenie swojej tezy, profesor Nowak przesłał również zrzut ekranu z bazy bibliograficznej MathSciNet Amerykańskiego Towarzystwa Matematycznego, dokumentującej publikacje matematyczne.
Z kolei inna wiadomość została wysłana przez osoba spoza dziedziny matematyki. Dr Ryszard Praszkier z Instytutu Studiów Społecznych Uniwersytetu Warszawski określa materiał mianem jednostronnego.
"Nie podważam zamysłu Pana Redaktora by pokazać zdanie jednej ze stron konfliktu – zostało to rzeczywiście ostro i bez ogródek zademonstrowane. Zastanawia mnie jednak brak choćby małej wzmianki, że zdanie oponentów (sądowych) bohatera artykułu może być też warte rozważenia; szczególnie, że rzucane są na nich zniesławiające oskarżenia. Jak sprawa by wyglądała, gdyby się okazało, że Pan dr Kulesza się jednak w wielu sprawach myli? Może warto, gwoli uzupełnienia obrazu, zamieścić wypowiedź strony oskarżanej przez p. Kuleszę? Może tez warto zacytować, dla równowagi, artykuł z Nature?
Jestem naukowcem z innej niż matematyka dziedziny, więc może się mylę, ale też w nauce są miary obiektywne tego, czy ktoś ma jakieś istotne osiągnięcia naukowe: wystarczy zobaczyć ilość publikacji w liczących się pismach (z wysokim tzw. impact factor) oraz ilość cytowań. O tych miarach decydują anonimowi recenzenci niezależnych pism (w systemie double blind), głównie amerykańskich, więc nie ma mowy o „sieci układów”."
Trzeba oddać, że autor wspomnianego powyżej artykułu prestiżowego czasopisma wypowiada się o polskiej nauce w bardzo pochlebnym tonie. Polska zajmuje 24. miejsce w globalnym rankingu, jeśli chodzi o jakość przeprowadzanych badań. Wymieniane są również instytucje, które odnoszą światowe sukcesy, jak Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie. Jednak w materiale pojawia się również problem, który piętnował dr Kulesza: konserwatywnego podejścia bardziej doświadczonej kadry oraz hierarchiczności samego systemu. To jednak ma się już zmieniać, bo ostateczną tezą jest to, że w Polsce coraz częściej świeci słońce nad głowami badaczy.