
Źle się dzieje nad morzem. Nie chodzi tu bynajmniej o niesprzyjające warunki pogodowe czy wysokie ceny w nadbałtyckich kurortach. Spółka Polska Żegluga Morska (PŻM) z powodu swojej złej sytuacji została objęta zarządem komisarycznym. Najstarszy w Polsce armator, działający od 1951 roku, przechodzi poważny kryzys – zarządca komisaryczny, Paweł Brzezicki, zapowiedział już wdrożenie programu naprawczego. A ten może wiązać się ze zwolnieniami oraz cięciami pensji.
Trudna sytuacja największego narodowego armatora – Polskiej Żeglugi Morskiej, ciągły brak symptomów poprawy koniunktury na światowym rynku shippingowym a także brak odpowiednich działań dotychczasowego kierownictwa Grupy PŻM, spowodowały że Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister finansów w porozumieniu z Markiem Gróbarczykiem, ministrem gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej wprowadzili w przedsiębiorstwie państwowym zarząd komisaryczny. Czytaj więcej
Główną przyczyną trudnej sytuacji PŻM jest największy od kilkudziesięciu lat kryzys na rynku żeglugowym. Fatalna koniunktura od kilku lat widoczna jest między innymi na rynku przewozu ładunków masowych co przekłada się na wysokość stawek frachtowych, które w połowie ubiegłego roku były najniższe od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Na trudną sytuację polskiego armatora nakłada się również trwający proces inwestycyjny polegający na wymianie floty handlowej.
Włodarze PŻM jeszcze w latach dobrej koniunktury podjęli decyzję o odmłodzeniu floty i wymianie większości jednostek na nowe statki. W tej chwili średnia wieku jednostek w PŻM wynosi 7 lat co jest świetnym wynikiem i jednocześnie bardzo podnosi konkurencyjność armatora. Powstaje jednak pytanie czy decyzja o rozpoczęciu bardzo kapitałochłonnego procesu była podjęta w odpowiednim momencie, czy nie było możliwości spowolnienia tego procesu czy nawet jego wstrzymania podczas już pogłębiającego się kryzysu.
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl
