System Rejestrów Państwowych miał być jedną ze sztandarowych e-platform do obsługi spraw urzędowych. Miał połączyć m.in. systemy rejestrów dowodów osobistych, PESEL czy akt urzędów stanu cywilnego w jedną bazę danych. Już dwa lata temu nieudolne wprowadzanie aplikacji Źródło, która miała być bramą do Systemu, spowodowało biznesowi i urzędnikom mnóstwo kłopotów. Teraz kropkę nad i postawiła Najwyższa Izba Kontroli.
„Brak dialogu i współpracy, forsowanie własnej wizji oraz początkowa niechęć do przyznania się do błędów” - wyliczają kontrolerzy Izby grzechy główne nowego Systemu. W efekcie główne założenia projektu – że Polacy będą sprawniej korzystać z oferty administracji państwowej, a urzędnicy zaoszczędzą czasu i pieniędzy – okazały się mrzonką. Źródło zaczęto nazywać Bagnem, a jej użytkownicy mogli tylko licytować się na to, kto jest bardziej sfrustrowany.
Wyniki kontroli „nie stanowią żadnego zaskoczenia” - komentuje z pewną dozą satysfakcji ekspert Pracodawców RP ds. społeczno-gospodarczych, Piotr Wołejko. „Grzechem pierworodnym SRP było przyjęcie przez administrację rządową założenia, iż dane zbierane przez jednostki samorządu terytorialnego nie zostaną automatycznie wprowadzone do nowego systemu (brak migracji danych). Zamiast tego miały być wprowadzane na bieżąco, w sytuacji gdy obywatel zwróci się do urzędu o załatwienie konkretnej sprawy. Stało się tak wbrew ostrzeżeniom płynącym ze strony samorządów, w zasadzie bez dialogu z podmiotami, które w największym stopniu miały być dotknięte wprowadzanymi zmianami. Dopiero kilka miesięcy temu udało się to zmienić, lecz stało się to ponad rok po starcie SRP” - cytuje ekspert wnioski pokontrolne NIK.
Izba wytknęła też organom państwa brak staranności w zakresie bezpieczeństwa przechowywania i wykorzystywania danych – do dziś w Systemie są pod tym względem olbrzymie luki. Nie ma też nadzoru, bo infrastruktura jest w olbrzymiej mierze rozproszona między rozmaitymi instytucjami. To jednak nie jest usprawiedliwienie – wytyka NIK. Jak podaje NIK do tej pory wydaliśmy już na to „cudo” 109 mln złotych. Do końca czerwca 2019 r. dorzucimy jeszcze (co najmniej) 97 mln złotych. Pytanie, czy Źródło nie bije gdzieś w studni bez dna.