Ludzie bez kompetencji, ale z odpowiedniej partii całkowicie zawładnęli koncernem energetycznym Energa. Przynosząca rocznie miliard złotych zysku firma stała się ostoją dla 300 nowych osób, wymieniono też zarząd koncernu, w tym spółek zależnych.
Po zmianie władzy Energa miała już 4 prezesów i p.o. prezesa i kilkoro wiceprezesów. Obecnie (od początku marca) szefuje jej Daniel Obajtek (PiS), były wójt Pcimia.
Ostatnim etapem kariery Obajtka było prezesostwo w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Z energetyką nie miał wcześniej nic wspólnego. Na dodatek był oskarżony o przyjęcie łapówki i ustawienie przetargu. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przeniósł jego sprawę do innej prokuratury, która umorzyła postępowanie. Poprzednik Obajtka, Jacek Kościelniak zasłynął powierzeniu firmy pod opiekę Matki Boskiej.
Zwalnianym członkom zarządu nie dzieje się krzywda. Co prawda tracą miesięczne wynagrodzenia w wysokości ok. 70 tys. zł, ale zyskują kilkusettysięczne odprawy i odszkodowania.
W skład koncernu Energa wchodzą m.in. spółki Operator, Obrót oraz Wytwarzanie. Ich zarządy również opanowali działacze PiS. Najsłynniejszą przedstawicielką „dobrej zmiany” jest Violetta Mackiewicz-Sasiak. To 58-letnia pielęgniarka, szefowa PiS w Redzie i kierowniczka lokalnego klubu "Gazety Polskiej".
– Skoro "Bolek", elektryk, mógł być prezydentem RP, to ja nie mogę być w radzie nadzorczej Energi? – tak cytowana przez Gazetę Wyborczą Mackiewicz odpowiadała na zarzuty kompletnego braku kompetencji do zasiadania w radzie nadzorczej spółki Energa.
Co do profesjonalizmu w branży energetycznej powiem tak: wiedza jest potrzebna, jest nabyta, ale żadnego pożytku z niej nie będzie, jeśli człowiek nie przestrzega elementarnych zasad uczciwości, honoru. Autorami wszystkich afer w Polsce są przecież ludzie z wysokimi kwalifikacjami. Z jednym tylko wyjątkiem, który mianowany został mędrcem Europy. To polski prezydent o pseudonimie „Bolek”, z zawodu elektryk – gdzieżby tam do niego pielęgniarce.
W zarządach i radach nadzorczych spółek koncernu Energa zasiadają prawie wyłącznie osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością. To głównie radni, asystenci, lokalni działacze. W zasadzie wśród nowych twarzy nie ma osób związanych nie tylko z energetyką, ale zarządzaniem w ogóle.
Wynagrodzenia szefów spółek Energi kształtują się na poziomie od 20 do 35 tys. zł miesięcznie, pobory zależnej od nich kadry menedżerskiej wynoszą średnio kilkanaście tysięcy.
300 nowych etatów to wynik umowy, która do połowy 2017 roku zakazuje zwalniania załogi oraz menedżerów niższego szczebla. Zamiast wymieniać, zatrudniono po prostu nowych.