Zdaniem Urzędu Ochrony konkurencji i Konsumentów czołowe banki w Polsce nazbyt dowolnie ustalały sobie kurs, po jakim ich klienci spłacali kredyty walutowe. Urząd wszczął postępowanie w tej sprawie wobec BGŻ BNP Paribas, Banku Millennium i BZ WBK. W tym ostatnim funkcję prezesa w ostatnich latach pełnił dzisiejszy wicepremier i minister finansów – Mateusz Morawiecki.
UOKIK wytknął bankom, że sposób określania wysokości kursów, po których przeliczały raty kredytów, był bardzo nieprecyzyjny. WBK i BNP Paribas robiły to np. w oparciu o „średni kurs walutowy na rynku międzybankowym”. W jaki sposób był on wyliczany? Tego nie wie nikt. Urząd zauważył bowiem, że taki termin nie został zdefiniowany w żadnych przepisach.
Banki nie podawały również klientom informacji o tym, po jakim kursie przeliczają ratę. Zamiast tego odsyłały ich do sporządzanych przez siebie tabel. Sęk w tym, że nie określały przy tym, jak często owe tabele będą publikowane.
– Każdy bank, ustalając kursy walut obcych niezbędne dla obliczania wysokości rat, musi opierać się na kryteriach, które klient może samodzielnie zweryfikować, nie sięgając do płatnych serwisów czy innych niedostępnych źródeł. Koszty, które konsument ponosi, powinny być oparte na zrozumiałych dla niego kryteriach – komentuje Marek Niechciał, prezes UOKiK.
Co grozi bankom? Prezes UOKIK może wydać decyzję, w której zakaże dalszego wykorzystywania umów z klientami w dotychczas istniejącej formie. Banki mogą zostać także ukarane finansowo – do 10 proc. obrotu.
Takie wieści z pewnością nie ucieszyły Mateusza Morawieckiego. Wicepremier pełnił funkcje zarządcze w WBK przez ponad 10 lat, a w latach 2007-2015 (czyli okresie, którym interesuje się UOKIK) obejmował stanowisko prezesa banku. Morawiecki wciąż ma również akcje swojego byłego pracodawcy. Jego oświadczenie majątkowe mówi o ponad 13 tys. sztuk.