To nie jest kolejny kurs symulowania nauki programowania. Było ciężko, ale te humanistki dały radę
Marcin Długosz
04 maja 2017, 08:56·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 04 maja 2017, 08:56
Mało techniczna jestem - ta wymówka załatwia praktycznie każdy problem z komputerem. Wystarczy z odrazą odsunąć się od podpsutej maszyny popatrzeć błagalnie w stronę kogoś, kto wykazuje się większą świadomością informatyczną i poczekać na litościwe: “No dooobra, co tam znowu... “. Wygodne - jak najbardziej. Opłacalne - w żadnym razie, bo humanistyczne uniki od zaawansowanej technologii już dawno przestały być bez wpływu na wysokość wynagrodzenia i komfort pracy. Specjaliści od IT zarabiają więcej, a do tego pławią się w luksusie pracy zdalnej. Humaniści zazdroszczą i masowo zapisują się na kursy programowania. Ale czy rzeczywiście kodować każdy może?
Reklama.
- Może - każdy. Nie każdy jednak da radę, bo to naprawdę ciężka praca - przekonuje Elżbieta Neska, która właśnie kończy kurs na platformie Coders Trust. Stypendium, dzięki któremu miała zdobyć kompetencje Front-End Developera wygrała w konkursie organizowanym przez CT i firmę Provident. - Programowanie podobało mi się od zawsze, ale nie przypuszczałam, że będę w stanie nauczyć się go samodzielnie - twierdzi Ela, która wraz z 40 innymi zupełnie zielonymi informatycznie finalistami rozpoczęła czteromiesięczny zdalny kurs.
Szansę na zdobycie stypendium miały osoby, które oprócz marzeń o biegłości w komputerowych językach, mają zamiar swoje kompetencje wykorzystać w pracy zdalnej, unikając tym samym konieczności wyprowadzki do większego ośrodka. - Żeby wygrać, trzeba było wykonać dwa testy - językowy i logiczny, oraz przygotować krótki filmik, w którym tłumaczymy, w jaki sposób wykorzystamy nowe umiejętności, aby nie musieć wyjeżdżać za pracą - tłumaczy Klaudia Kalinowska, kolejna stypendystka CT.
Małgorzata Domaszewicz, kierownik ds. społecznej odpowiedzialności biznesu w Provident Polska wyjaśnia, że powodem zaangażowania się firmy w projekt była chęć inwestowania w harmonijny rozwój regionów i stworzenia osobom z mniejszych miejscowości nowych możliwości rozwoju. - Jesteśmy firmą działającą na terenie całej Polski. Wielu z naszych klientów pochodzi z mniejszych miejscowości i widzimy, że ich szanse na budowanie lepszej przyszłość są bardziej ograniczone niż mieszkańców dużych miast, gdzie rynek pracy stwarza nieporównywalnie większe szanse rozwoju. Dlatego też w ramach naszych działań społecznych chcemy zaoferować im to, co najcenniejsze – możliwość uzyskania kompetencji pożądanych na rynku pracy – wyjaśnia Domaszewicz.
Żyj lokalnie, działaj globalnie
- Pochodzę z Charzykowych - małej miejscowości na Pomorzu i chociaż studiowałam marketing w Trójmieście, zawsze wiedziałam, że w chcę wrócić do siebie - dodaje Klaudia, która o kodowaniu zaczęła myśleć stosunkowo niedawno, bo zaledwie rok temu. - Wyjechałam wtedy na praktyki do Indonezji i zaczęłam prowadzić bloga. Oprócz samego pisania tekstów, wciągnęłam się też w dopracowywanie jego wyglądu. Poza tym, na stażu w Jakarcie do moich obowiązków należało również stworzenie strony internetowej dla firmy, w której pracowałam. Dwa miesiące później zgłosiłam się do konkursu. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, nawet specjalnie nie zdążyłam przywyknąć do myśli, że właśnie zmieniam całkowicie swój profil zawodowy - opowiada Klaudia.
W przeciwieństwie do niej, Renata Pyttel z decyzją o nauce programowania nosiła się dość długo. Nie do końca była jednak przekonana, czy rzeczywiście ma do programowania smykałkę. - Koło tematu chodziłam bardzo ostrożnie, ale bardzo chciałam się dowiedzieć, czy osoba, która nie ma umiejętności ścisłych, da radę programować. Marzyła mi się praca w branży, która jest mniej humanistyczna - tłumaczy studentka wrocławskiej psychologii biznesu, która obecnie mieszka w Gąsiorowicach koło Opola. - Zawsze byłam z tym miejscem związana. Moi rodzice prowadzą tu agroturystykę, więc chciałam im pomagać - dodaje.
W przypadku Eli, impulsem do zmiany ścieżki zawodowe był brak perspektyw rozwoju. - Pracowałam dwa lata w logistyce i właściwie osiągnęłam sufit - stanowisko specjalisty. Pomału zaczęłam dochodzić do wniosku, że to nie jest do końca to, co chciałabym w życiu robić. Szukałam możliwości rozwoju - tłumaczy.
Potrzeba zmian to jedno, rzeczywiste wprowadzenie ich w życie - zupełnie co innego, zwłaszcza, jeśli pole, na które wkraczamy leży całkowicie poza strefą naszego komfortu. Zdaniem dziewczyn, klucz do tego, aby poradzić sobie z nowym wyzwaniem leży w znalezieniu właściwego kursu - wymagającego.
Jest wsparcie, jest motywacja
- Zanim trafiłam na Coders Trust, brałam udział w dosyć przypadkowych darmowych kursach online - wspomina Klaudia dodając, że nie były one specjalnie efektywne. Mało brakowało też, aby konkurs CT zignorowała. - Nazwa nic mi nie mówiła. Po przeczytaniu kilku wpisów na forach i zapoznaniu się z opiniami zdecydowałam się spróbować - dodaje.
Decyzja, jak przyznają również pozostałe dziewczyny, okazała się trafna. Okazało się, że kurs Coders Trust z większoszością podobnych kursów kodowania ma tę cechę wspólną, że odbywa się w całości online. W przeciwieństwie do ogółu, nie pozostawia jednak uczestników samych sobie. - W trakcie kursu możemy kontaktować się ze swoim mentorem. Kiedy jesteśmy pod ścianą, możemy poprosić go o pomoc. Oczywiście, osoba ta nie jest od dawania gotowych rozwiązań, raczej od naprowadzania na właściwą drogę - tłumaczy Ela Neska.
- Największą zaletą tego kursu, w porównaniu z tymi, w których uczestniczyłam wcześniej, jest właśnie obecność mentora - stwierdza Klaudia. Mentorzy kursów CT nie tylko doradzają - oceniają i komentują wykonywane przez uczestników zadania.
Zanim jednak prześlemy komuś prace do sprawdzenia, trzeba ją wykonać, a jeszcze wcześniej - opanować podstawy. A do tego, w przypadku kursów online, niezbędna jest systematyczność. - Do kursu trzeba usiąść każdego dnia. Ja potrzebowałam około trzech godzin dziennie, ale organizatorzy zapewniali, że można ukończyć wszystkie moduły w terminie pracując około dwóch godzin dziennie - tłumaczy Renata.
Czy po czterech miesiącach czują się na siłach, aby rzeczywiście rozpocząć karierę w IT? Dziewczyny są przekonane, że niewiele im brakuje. -Trzeba się odważyć. Pewnie, na początku jest stres. Ale to właśnie takie kursy pomagają w tym, aby go zmniejszyć - twierdzi Renata, podkreślając, że Coders Trust, oprócz podstaw programowania, wyposażyło ją w jeszcze jedną, niezbędną w tej pracy umiejętność - ciągłego rozwijania swoich umiejętności. - Żeby zacząć pracę na tym najniższym poziomie juniora wystarczy mieć bazową wiedzę. Resztę umiejętności można nabyć w trakcie. Właśnie na to liczą pracodawcy - że będziemy umieli się uczyć. Programowanie to proces, nawet osoby na bardzo wysokim poziomie ciągle się rozwijają, doskonalą - tłumaczy.
Klaudia zachowawczo stwierdza, że po zakończeniu kursu skupi się nad dopracowanie swojego portfolio. Za to Ela postanowiła skoczyć na głęboką wodę: - Przyszłość jak najbardziej wiążę z kodowaniem. Zwolniłam się z dawnej pracy - nie mam teraz wyjścia, postawiłam w całości na IT. Udział w programie pomógł mi podjąć tę decyzję, na własną rękę raczej bym się na coś takiego nie porwała. Przyznaję, to odważna decyzja - śmieje się Ela i dodaje. - Umiejętności, które zdobyłam w trakcie kursu są wystarczające, żeby działać dalej samemu. To, czego teraz potrzebuję, to staż zawodowy i zdobycie potrzebnego doświadczenia - podsumowuje odważnie Ela.
Jeśli wierzyć dziewczynom, kodować rzeczywiście może każdy. Co ciekawe, warunkiem nie jest nawet błyskawiczne opanowanie zasad rządzących cyber-logiką, ale raczej determinacja i upór w dążeniu do celu. Ela dodaje jeszcze, odrobinę odwagi: - Nie wolno się bać, trzeba próbować. Jeśli naprawdę chcesz się nauczyć kodować musisz uwierzyć w siebie i po prostu zacząć.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Provident.
Reklama.
Klaudia Kalinowska
Feedback jest bardzo istotny. Ucząc się samodzielnie, nawet jeżeli wszystko zrobimy zgodnie z filmem, albo z kodem podanym przez prowadzącego nie mamy możliwości porównania rozwiązań. A mentorzy często zachęcali nas do wykorzystania alternatyw, wskazywali słabości naszego kodu, wysyłali dodatkowe materiały, dzięki którym można go było dopracować. Poza tym dużo daje sam fakt, że ktoś przygląda się temu, nad czym tak bardzo się napracowaliśmy.