Na koncie ZUS-u znajduje się kilkadziesiąt milionów złotych, które nie mają swoich właścicieli. Wszystko przez pomyłki Polaków w trakcie wykonywania przelewów – donosi „Gazeta Wyborcza”.
Wystarczy przekręcić jedną cyfrę w numerze rachunku i stało się...przelew, który ma w przyszłości zapewnić nam sowitą emeryturę ląduje w „ZUS-owskim niebycie”. Taka sytuacja może się również zdarzyć, jeżeli zamiast podania NIP-u i PESEL-u w opisie wpłaty podamy dane z dowodu osobistego.
Zdaniem dziennika, główną winę ponoszą pracodawcy, którzy popełniają błędy podczas opłacania składek. Najwięcej pomyłek pojawiało się przede wszystkim tuż po reformie emerytalnej z 1999 roku, kiedy do zakładu przychodziły nawet wpłaty, na którym widniała tylko sama kwota.
Przedsiębiorcy mieli jednak lata na przyzwyczajenie się do zmian, a liczba „niezidentyfikowanych” przelewów wciąż jest wysoka. ZUS wyliczył, że w 2014 roku dostał w ten sposób prawie 160 tys. w 2015 – 222 tys, a w ubiegłym roku – 331 tys. złotych. Łącznie od 1999 roku na jego kontach pojawiło się 39 mln.
Co się z nimi stanie? Jeżeli zorientujemy się, że ZUS nie zaksięgował wpłaty, musimy udać się do zakładu pracy i odebrać dokumentu świadczące o naszym zatrudnieniu. Zakład odda nam wtedy składki, a do zapłacenia odsetek zostanie zmuszony przedsiębiorca. Jeżeli jednak nie zainteresujemy się, co dzieje się z naszymi pieniędzmi, te po prostu przepadną.