
Reklama.
Mężczyzna opowiada, że Polacy zwracają dużą uwagę na to, gdzie został wyprodukowany towar. Cellfast przyglądał się badaniom rynku, z których wynikało, że pochodzenie produktu to ważny argument "za" w procesie decyzyjnym 70 proc. klientów. Firma uznała, że warto ich posłuchać.
– Grupa Cellfast jest jednym z czołowych polskich przetwórców tworzyw sztucznych oraz wiodącym producentem węży, akcesoriów ogrodowych, systemów rynnowych i podsufitek w tej części Europy, opartym w 100 proc. na polskim kapitale – chwali się na swojej stronie internetowej.
Nie przez przypadek cała wyliczanka zaczyna się właśnie od węży ogrodowych. To były pierwsze produkty, które w latach 90-tych dostarczała polska firma. – Na rynku w tamtych czasach nie było takich produktów. Trzeba było je sprowadzać z zagranicy. To był nowatorski pomysł, nikt w Polsce tego nie robił – opowiada Rafał Słabik.
Od węży ogrodowych, za które, swoją drogą, do dziś polska firma zgarnia nagrody za innowacyjność, Cellfast szybko przeszedł do całej reszty asortymentu ogrodowego. Grabie, żyłki, palisady, systemy rynnowe, no i oczywiście siekiery. Uniwersalne i rozłupujące, z „wyprofilowanym trzonkiem wykonanym z kompozytu wzmocnionego włóknem szklanym” i „miękką antypoślizgową powierzchnią”. – Chcemy, by klient mógł u nas kupić wszystko, czego potrzebuje w ogrodzie – przekonuje Słabik.
Firma zaczęła się więc rozrastać. Do zakładu w Krośnie dołączył drugi - w Stalowej Woli. Chwilę później matecznik Cellfastu wzbogacił się o drugi zakład. Łącznie wszystkie trzy zatrudniają dzisiaj około 600 osób. Producent postawił na coś, czego nikt by się nie spodziewał po takich prozaicznych przedmiotach codziennego użytku – atrakcyjny design.
Firma stworzyła Cellfast Design Group, w którym zgromadziła młodych polskich projektantów (Kabo&Pydo) i konstruktorów. Efekt? W 2015 roku Polacy zostali laureatami jednej z najbardziej prestiżowych światowych nagród w zakresie wzornictwa przemysłowego (za linię wodną ERGO) – Red Dot Award.– To nagroda, która pod względem prestiżu jest porównywalna z Oscarem w branży filmowej – opowiada Słabik.
Indywidualnie zostały wyróżnione również same siekiery, które otrzymały IF Design Awards 2017 (również określane często jako "Oscary Designu"). Słabik przekonuje, że po rezygnacji z walki na koszty z zagranicznymi przedsiębiorstwami to właśnie wygląd jest tym, co odróżnia polską firmę od konkurencji. A to ważne, bo Cellfast jest dzisiaj liderem w naszej części Europy, eksportuje do praktycznie wszystkich krajów położonych na Starym Kontynencie. Swoje towary wysyła też w tak odległe rejony świata jak Australia i Nowa Zelandia. Nic dziwnego, że na swoje siekiery daje 25-letnią gwarancję. Wyobraźmy sobie koszty masowych zwrotów od niezadowolonych klientów z Antypodów.
Polska firma znalazła również niekonwencjonalny sposób na reklamę. Dwa lata temu biorąc do pomocy pilotów z Aeroklubu Podkarpackiego, właściciel spółki Janusz Słabik stworzył Cellfast Baloon Team. Akcja udała się do tego stopnia, że dzisiaj szukając informacji na temat Cellfastu, prędzej natrafimy na ujęcia majestatycznie unoszących się w powietrzu balonów z logiem firmy niż na jej właściwe produkty.
Dwa lata temu polski producent z pompą obchodził 25-lecie istnienia. Zaproszeni goście „mierzyli się” podczas imprezy z trzema żywiołami natury, obserwując wyczyny i pokazy Cellfast Flying Team, odprężając się w jacuzzi i grając w golfa. Na koniec zebranym zaśpiewała Anna Maria Jopek. Takie wystawne imprezy to dla polskiej firmy drobnostka. Tylko w 2014 roku jej przychody na sprzedaży akcesoriów wyniosły 140 mln złotych, co pozwoliło jej na czysto zarobić 20 mln zł. Dzięki temu właściciel Cellfastu w 2016 roku wskoczył na 79. miejscu w rankingu najbogatszych Polaków Forbesa.