Nazywa się MSBS i jest pierwszą całkowicie polską bronią, która trafi w ręce polskich żołnierzy.
Armia kocha różnego rodzaju skróty i akronimy, więc MSBS to skrót od frazy Modułowy System Broni Strzeleckiej. Pod tymi literkami kryje się pierwszy od II wojny światowej karabinek z fabryk nad Wisłą.
Do tej pory polska armia używała zagranicznych systemów uzbrojenia. Nawet Beryl, z którym nasi żołnierze biegają po poligonach i który służy im podczas misji zagranicznych jest tylko ewolucją archaicznej, acz skutecznej konstrukcji radzieckiej. Tak – protoplastą Beryla był AK74, czyli jest nieco unowocześnionym kałasznikowym.
Karabinek MBSP jest interesujący z kilu powodów. Po pierwsze jest konstrukcją całkowicie polską, po drugie jedną z najnowocześniejszych na świecie. Jego produkcją zajmuje się radomska fabryka „Łucznik". To w Radomiu przed wojną i w jej trakcie był produkowany legendarny pistolet Vis, do dziś uznawany za jedną z najlepszych na świecie konstrukcji. Jego twórcy – Piotr Wilniewczyc i Jana Skrzypiński – zaprojektowali również karabin Mors (polskie fabryki opuściło jedynie 36 sztuk). W Radomiu opracowano i produkuje się karabinek Beryl.
W polskich fabrykach broni trwają prace nad stworzeniem tzw. żołnierza przyszłości o kryptonimie Tytan. Nie chodzi o eksperymenty genetyczne i wyhodowanie dwumetrowego słowiańskiego Rambo, ale o wyprodukowanie nowoczesnego uzbrojenia. W skład projektu wchodzą mundury, hełmy, systemy łączności, celowniki, opancerzenie i oczywiście broń. Tym ostatnim zajmuje się Fabryka Broni w Łuczniku, która ciągle pracuje nad projektem modułowego karabinka. Dlaczego „modułowego”?
Chodzi o osiągnięcie jak największej uniwersalności. Mając komplet części, można z nich zbudować nie jeden rodzaj broni, ale kilka. Jak z klocków. Jedne operacje są proste jak skonstruowanie ludzika Lego, inne zajmują więcej czasu, ale i tak nie wymagają doktoratu z mechatroniki. W karabinku można więc szybko i łatwo wymienić kolbę lub ją zdemontować, dołożyć mu dowolne oporządzenie – celownik kolimatorowy, holograficzny, noktowizyjny czy latarkę.
W ten sposób jedna konstrukcja daje możliwość przerobienia jej 11 różnych modeli, w tym karabinek wyborowy.
W warunkach bojowych ma to olbrzymie znaczenie. Kilka rodzajów broni dzieli ze sobą te same części, wojsko ma więc ułatwioną logistykę dostawy części, w razie problemów z dwóch uszkodzonych karabinków można zmontować jeden działający albo szybko wymienić uszkodzone komponenty.
Broń jest do bólu uniwersalna. Jednym ruchem ręki można ją przystosować dla strzelca prawo- lub leworęcznego. Przełączniki do obsługi znajdują się po obu stronach karabinka, zmienia się w zasadzie tylko kierunek wypluwania łusek. Strzelcowi leworęcznemu w wersji dla praworęcznych łuski leciałyby wprost przed oczy.
MSBS jest przystosowany do NATO-wskiej amunicji 5,56 mm. Używają jej wszystkie wojska Sojuszu, wyjątkami są różne modele karabinów wyborowych przystosowane do amunicji o kalibrze 7,62 mm. Do MBSP będzie można zamontować magazynki o różnej pojemności. Da mu się doczepić tłumik dźwięku, tłumik płomieni. Ma także tryb „jednostrzałowy”, po którym należy ręcznie przeładować broń. Przydaje się to strzelcom wyborowym.
Można mu też zamontować lufy różnej długości i różnego kalibru, bo jedną z dostępnych wersji ma być również karabinek o kalibrze 7,62 mm, dostosowany do potrzeb strzelców wyborowych. Nawet w takiej opcji 80 proc. części jest całkowicie kompatybilnych z wersji z mniejszym kalibrem.
Do karabinka opracowano także prototypowy granatnik – o wadze zaledwie 1 kg i bajecznie prostej obsłudze.
Polska armia dzięki wdrożeniu MBSP trafi do czołówki najbardziej innowacyjnych wojsk na świecie. Powszechne zastosowanie karabinka byłoby jednym z pierwszych na świecie tego typu wdrożeń. Karabinki modułowe są do tej pory najczęściej wykorzystywane przez oddziały specjalne, a nie regularną armię.
Łyżka dziegciu
Mimo wszystko prace nad projektem, a przede wszystkim jego komercjalizacją mocno się ślimaczą. Pomysł na polski karabinek powstał w 2007 roku, pierwsze strzelające prototypy MBSP pojawiły się w 2009 roku. Seryjna produkcja miała ruszyć już w 2014 roku. Tymczasem do dziś do polskich służb trafiło jedynie ok. 200 egzemplarzy broni (po 11 000 zł za sztukę) i to w wersji paradnej, dla oddziałów reprezentacyjnych.
Dla porównania: w 1980 roku austriacka armia ogłosiła konkurs na nowy pistolet. Wygrał go skonstruowany w pół roku Glock, rewelacyjna i nowatorska konstrukcja. Pierwsze egzemplarze trafiły do austriackiej policji i wojska dwa lata po ogłoszeniu konkursu.
Najgorzej jest z testami. Na strzelnicy można poznać jedynie niektóre zalety czy wady broni. Musi być ostro przetestowana w warunkach bojowych. Austriacy natychmiast poddali Glocka całej serii testów, taplali go w błocie, zrzucali z wysokości, topili i podpalali. I strzelali na potęgę. MBSP dopiero ma trafić do wojska na testy. I to niestety nie do doświadczonych jednostek, ale do formowanych dopiero Wojsk Obrony Terytorialnej, które będą uczyć się strzelać.
– To dość dziwny pomysł. Nowa broń do testów trafia zawsze najpierw do specjalistów, czyli oddziałów, które dużo ćwiczą i są w stanie wyłapać każde niedociągnięcie i zgłosić je producentowi. To, co ładnie działa na strzelnicy, może się zepsuć po kilku upadkach czy kąpieli w błocie. Ten karabin powinien trafić na poligon do oddziałów specjalnych – mówi nam anonimowo wojskowy komandos. Zaliczył dwie misje w Afganistanie i na co dzień szkoli kandydatów do służby.
Szkoda, bo pierwsze recenzje broni są bardzo pozytywne. Z karabinka strzelali już redaktorzy portalu Defence24.pl, którzy podzielili się ze mną wrażeniami. Ich zdaniem, broń jest świetnie wyważona, doskonale leży w rękach strzelca. Chwalą też duże możliwości jej personalizacji, będzie więc odpowiednia zarówno dla osób niskich, wysokich, prawo- i leworęcznych, mężczyzn i kobiet. Jest lekka, ma mały odrzut, a strzelanie z niej jest przyjemne i niczym nie różni się od używania sprzętów takich producentów jak Heckler&Koch czy FN.
Aktualizacja: Do naszej redakcji dotarł list z Ministertwa Obrony Narodowej. Przedstawiciele biura prasowego MON zapewniają, że karabinki z rodziny MSBS nie trafią na testy tylko i wyłącznie do Wojsk Obrony Terytorialnej. Według MON są one testowane w Żandarmerii Wojskowej (czyli wojskowej policji) a w przyszłości przejdą testy prowadzone przez żołnierzy Wojsk Specjalnych. MON nie precyzuje kiedy to nastąpi.
Biuro Prasowe dodaje również, że Wojska Obrony Terytorialnej nie rozpoczęły jeszcze testów MSBS. To akurat wiemy, ponieważ do tej pory nie została sformowana żadna jednostka WOT. MON potwierdza jednak, że żołnierze OT dostaną najnowocześniejsze polskie karabinki, w pierwszej kolejności trafią one do rąk "byłych żołnierzy wojsk specjalnych, którzy tworzą Mobilne Zespoły Szkoleniowe oraz przez żołnierzy zawodowych 3. Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej. Karabinki testować będą również żołnierze Terytorialnej Służby Wojskowej (TSW), ponieważ jednym z głównym celów testów dla WOT jest sprawdzenie jak dalece wdrożenie karabinka przełoży się na efektywność ich szkolenia".