„Inner Voices”, gra polskiego studia Sigma Games, czerpie z prozy H.P. Lovecrafta, E.A. Poe i Stephena Kinga, oferując nastrojową atmosferę grozy. Szkoda tylko, że nie idzie za tym interesująca rozgrywka.
Gra powstała na Unreal Engine 4. Sigma Games sięgnęło po darmowy, a przy tym bardzo dobry silnik graficzny. Wykorzystanie drzemiącego w nim potencjału przerosło jednak możliwości studia. Mimo wielu pomysłowych lokacji, przywodzących na myśl surrealizm książki Lovecrafta, tekstury pozostawiają wiele do życzenia; całość przypomina grę sprzed kilku lat (zamieszczone grafiki są trochę podrasowane), a niesmak pogłębiają czasem przenikające się obiekty. Nie byłoby w tym nic złego, jest to wszak gra przygodowa, gdzie grafika jest najmniej ważna, ale dochodzi jeszcze słaba optymalizacja. Zdarzało się, że na całkiem dobrym sprzęcie „Inner Voices” widocznie spowalniała i kilkakrotnie wyrzucała się na pulpit. Miało to miejsce na komputerach o różnych parametrach. Przy tak skromnej, choć pomysłowej, oprawie wizualnej takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
Nie lepiej jest z mechaniką rozgrywki. Bohater cierpi na amnezję i musi zrekonstruować swoją, rzecz jasna mroczną, przeszłość. W tym celu odnajdujemy różne przedmioty, które są w stanie przywrócić mu pamięć. Biorąc pod uwagę panujące w grze ciemności i rozległą liczbę pomieszczeń, szukanie przedmiotów nastręcza wielu problemów i prowadzi często do szewskiej pasji. Jest to oczywiście klasyczny element gier przygodowych, ale jednym jest odnajdywanie rzeczy na statycznej planszy dwuwymiarowej, a drugim na rozległym terenie trójwymiarowym. Wielokrotnie przeczesywałem pomieszczenia w poszukiwaniu klucza do drzwi – było w tym tyle samo frajdy, ile w szukaniu czegokolwiek niewielkiego we własnym domu.
Koncepcja gry opiera się właśnie głównie na poszukiwaniu różnych elementów, zabrakło zaś ciekawych, stymulujących intelektualnie zagadek. Wszystkie, choć te „prawdziwe” można zliczyć na palcach jednej ręki, są banalnie proste i nudne; stanowią raczej dodatek do fabuły i mrocznego, tajemniczego nastroju. Dodatkowym problemem jest to, że nie zawsze nasze osiągnięcia zostają zapisane: jedna z dłuższych zagadek była przeze mnie powtarzana. Całość uzupełniają elementy zręcznościowe, jak przeskakiwanie z jednej platformy na drugą, które nie mają w sobie nic ciekawego, potrafią natomiast zirytować.
Największe wrażenie robi fabuła, która – przynajmniej jak na standardy gier wideo – jest na wysokim poziomie, przy czym zdaje się tylko zalążkiem większej historii. Daleko jej rzecz jasna do prozy Lovecrafta czy Poe, ale w połączeniu z mroczną, gęstą atmosferą buduje ciekawą otoczkę. Przedstawiona historia i mroczna atmosfera są jedynymi elementami, które potrafią przykuć uwagę. Trudno jednak oczekiwać od graczy, że nie odejdą od komputera zirytowani ciągłym błądzeniem po tych samych lokacjach w celu odnalezienia kolejnego przedmiotu. Poza tym często przesuwamy i ustawiamy obiekty, ale jest to męczące przy widoku z pierwszej osoby, zwłaszcza że przedmioty nie zawsze reagują naturalnie na nasze ingerencje.
Uważam, że „Inner Voices” to gra z ogromnym potencjałem, który nie został wykorzystany. Twórcom udało się stworzyć unikatowy nastrój i ciekawą historię, ale zabrakło interesujących zagadek i dopracowanej mechaniki rozgrywki. Produkcja Sigma Games przypomniała mi wydaną w 2006 „Call of Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata”, która również czerpie z prozy Lovecrafta. Ta o wiele starsza gra jest nie tylko mroczniejsza i bardziej emocjonująca, ale i stawia na bardziej zróżnicowaną rozgrywkę: mamy tu nie tylko dopracowane zagadki logiczne, lecz także elementy skradania się i strzelania, choć i w tej produkcji kuleje wykonanie techniczne. „Inner Voices”, mimo wykorzystania Unreal Engine 4, nie jest grą, która uderzająco wyprzedza pod kątem graficznym „Mroczne Zakątki”. Lepiej więc odświeżyć sobie tę już ponad dziesięcioletnią grę, zamiast tracić czas na zwykle irytujące rozwiązania zastosowane w pierwszej grze Sigma Games.