Do firmy wejdzie inspektor Państwowej Inspekcji Pracy i samodzielnie pozmienia pracownikom umowy zlecenia na etaty – tak w skrócie wygląda najnowszy pomysł partii rządzącej na ucywilizowanie rynku pracy w Polsce. Albo na zarządzanie firmami zamiast ich właścicieli – dodają przeciwnicy tej idei.
Zwolennikiem tego rozwiązania jest przede wszystkim Janusz Śniadek, były przewodniczący NSZZ "Solidarność" a obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości. Zgłaszał już ten projekt za poprzedniej kadencji parlamentu, ale rząd PO-PSL go odrzucił.
Według tamtej wersji, inspektor pracy mógłby samodzielnie wydać nakaz przekształcenia umowy cywilnoprawnej (czyli umowy o dzieło lub umowy zlecenie) w pełnoprawny etat. Jeśli przedsiębiorca nie zgodziłby się z tą decyzją, mógłby odwołać się do okręgowej inspekcji pracy a potem do sądu.
W ten sposób to nie inspektor musiałby udowadniać, że pomiędzy stronami zachodzi stosunek pracy, lecz pracodawca dowodziłby, że nie zachodzi. Projekt firmowany przez Śniadka ma ponoć poparcie w partii rządzącej i ma szanse wejść w życie.
Nie jest to pierwszy pomysł obecnego obozu politycznego na walkę ze śmieciówkami. Już wielokrotnie zapowiadano ukrócenie procederu zatrudniania pracowników na umowy cywilnoprawne, podczas gdy w zasadzie wykonują pracę etatową. Na przykład Ministerstow Rozwoju planuje wprowadzić tzw. test pracownika. Miałb on 10 pytań a wynik jednoznacznie wskazywałby czy pracownik powinien być na etacie, czy zleceniu.
Od kilku miesięcy trwa też zmasowana akcja PiP-u, podczas której inspektorzy sprawdzają status zatrudnionych.