Joanna Chybowska i jej słońducha
Joanna Chybowska i jej słońducha
Reklama.
– To nie była przemyślana decyzja, ona wynikła z potrzeby chwili – śmieje się Joanna Chybowska podczas rozmowy z INN:Poland.
– Nałożyły się na to dwa aspekty. Ja jestem bardzo aktywną osobą, pracuję w dużej korporacji, mam dużo wyzwań i ich potrzebuję. Kiedy zaszłam w ciążę i musiałam jakiś czas spędzić w domu, to moja kreatywność szukała ujścia. A to jest jednocześnie moment, kiedy szuka się rzeczy odpowiednich dla mającego przyjść na świat dziecka i siebie. Z tym nie jest łatwo, bo na rynku trudno znaleźć rzeczy, które się wymarzy a jednocześnie ich potrzebuje. A przy tym w akceptowalnej cenie – dodaje.
Pani Joanna porozmawiała z mężem i zdecydowali się na powołanie marki Dress You Up. Zrobili to w bardzo dobrym momencie, bo stali się jedną z pierwszych polskich marek odzieżowych dla dzieci, oczywiście w butikowej niszy.
– A przy tym staramy się jeść małą łyżeczką, nie rozpychamy się za bardzo na rynku. I to przyniosło efekt, bo w sumie sukcesem jest nawet to, że po 5 latach ciągle jesteśmy na rynku. A wiemy ile w tym czasie padło innych start-upów – mówi nam Joanna Chybowska.
Na co dzień pracuje w korporacji, w dziale marketingu i jak sama mówi nie ma to nic wspólnego z odzieżą dziecięcą albo projektowaniem czegokolwiek.
logo
Mat. prasowe
– Ale mam w sobie artystyczną duszę, przez długie lata godziłam pracę zawodową z tworzeniem ręcznie wytwarzanej biżuterii, więc moja kreatywność od dawna uwalnia się „po godzinach”. A przerzuciłam się na projektowanie odzieży dziecięcej, bo rosnący brzuch nie pozwalał mi na inne aktywności – śmieje się Chybowska.
Ciuszki dla dzieci i mam marki Dress You Up są wykonywane z miłych w dotyku, miękkich, wysokojakościowych tkanin. Dzianiny, z których szyte są ubrania Dress You Up pochodzą z Polski, drobna część z Holandii.
– Nie sprowadzamy jakichś dalekowschodnich tkanin. Dbamy o to, żeby zawartość bawełny wynosiła w nich powyżej 90 proc. Zależy nam na tym, żeby tkaniny dobrze wyglądały, żeby ubrania dobrze się nosiło a przy tym żeby łatwo się je prało i by szybko schły i nie trzeba było ich przesadnie prasować. Wszystko to ma znaczenie dla młodej mamy i jej dziecka – mówi nam Joanna Chybowska.
Mimo wyraźnej dbałości o jakość, ubrania z Dress You Up nie są drogie.
– My trochę inaczej niż inne start-upy z naszej branży podeszliśmy do biznesu. Przy każdym ubraniu zadawaliśmy sobie pytanie, jaką cenę możemy zaproponować. Umówmy się – to nie jest high fashion, to są ubrania na co dzień. Wiemy, że one mają dobrą jakość, że nasi klienci wracają do nas po kolejne rozmiary, zgodne z tym jak rośnie dziecko albo po inne fasony dla siebie. Po prostu woleliśmy robić wszystko na nieco mniejszą skalę. Było to również okupione mniejszą inwestycją w marketing, ale widzimy, że ma to sens – twierdzi Chybowska.
logo
Joanna Chybowska
Największym hitem Dress You Up są "słońduchy". To zakrzywione poduszki w kształcie słonia, spełniające kilka funkcji. Joanna Chybowska mówi, że rosną wraz z dzieckiem. Nie dosłownie, chodzi o to, że osób w różnym wieku są czym innym.
– Pierwszym zadaniem słońduchy było bycie poduszką do karmienia. Kiedy urodziłam, okazało się, że wszystkie te "rogale" są po prostu niewygodne. Są za wąskie, za krótkie i mają brzydki design. A przy tym żaden z nich nie jest rzeczą, którą chcę mieć na swojej kanapie. I nie wiadomo, gdzie to upychać, żeby było pod ręką. Wpadłam na pomysł zrobienia poduszki-rogala w kształcie słonia, tym bardziej, że kojarzy się ze szczęściem – mówi nam Chybowska.
Słońduchy są szersze od standardowych poduszek, więc wygodniejsze w użyciu. Jak dziecko zaśnie w trakcie karmienia, można je spokojnie razem z poduszką odłożyć. Sprawdzają się także jako poduszki ozdobne.
– Słońduchy nie trzeba chować, jak przychodzą goście. A jak dziecko zaczyna raczkować i się wspierać, jest bardzo pomocna przy nauce siadania. Poduszki kupuje też sporo nastolatków czy dorosłych, jako prezent. Sprawdzają się nawet jako podkładka pod laptopa, dzięki której nie trzymamy go na kolanach. A to wszystko wyszło z pomysłu na poduszkę do karmienia – uśmiecha się Chybowska.
logo
Słońducha Leo Mat. prasowe
– Słońduchy są też bardzo wytrzymałe i łatwe w utrzymaniu. Są wypełnione włókniną silikonową, więc można je prać bez obawy o utratę jędrności czy kształtu. Po upraniu w 30 stopniach w pralce wystarczy taką poduszkę strzepnąć i wysuszyć. Ponoć są klienci, którzy prali swoje słońduchy setki razy.
Następnym krokiem w rozwoju marki Dress You Up jest otwarcie pierwszego stacjonarnego sklepu. Powstanie on na warszawskim Ursynowie, pod nazwą TAK TO TU przy ul. Dzwonniczej 3, między metrem Stokłosy a Ursynów, przy charakterystycznym olbrzymim kościele.
Ubrania od Dress You Up są wygodne i miękkie, ale jednocześnie dość uniwersalne.
– Można do nich założyć marynarkę i iść do pracy. Nasze klientki bardzo to sobie cenią. To nie są „casualowe dresy” do biegania z dzieckiem po deptaku, ale rzeczy komfortowe w noszeniu, bardzo wygodne i łatwe w utrzymaniu, ale pozwalające nadal czuć się kobietą. Miałam takie poczucie, że jak mama "wpadnie w pieluchy", to często wciąga jakiekolwiek gacie na siebie i idzie na deptak. Tego bardzo chciałam uniknąć. Nie chciałam stracić swojej kobiecości, a jednocześnie ważne dla mnie było, by czuć się komfortowo – mówi Chybowska.
Dodaje, że ważną częścią projektowania ubrań była świadomość, że będą być dużo częściej prane, niż zwykłe. Muszą więc być wytwarzane z dobrych jakościowo materiałów.
logo
– Nasze klientki do nas wracają, bo mają uniwersalny ciuszek, który wystarczy ograć dodatkami i jest praktycznie niezniszczalny. Ja sama w tych samych ciuchach idę na spacer z dzieckiem, siedzę w piaskownicy, potem zakładam do nich szpilki i idę do pracy – twierdzi.
Dress You Up – mimo sporej popularności, jaką zdobyła – jest maleńką firmą rodzinną. Na co dzień jej prowadzeniem zajmuje się mąż pani Joanny. Ona sama projektuje ubrania w weekendy, więc nie koliduje to z jej pracą.
– Mało śpimy, dużo robimy. Ale na pracy to się w żaden sposób nie odbija, zresztą ona też mi daje dużo satysfakcji. Wymaga to bardzo dużo poświęcenie i trzeba mieć tego świadomość. Ale jest też kwestia charakteru, ja jestem zwierzęciem korporacyjnym i nigdzie się stamtąd nie wybieram – mówi nam Joanna Chybowska.