
Reklama.
„Nie muszę jeszcze iść na to spotkanie. Pełno tam spoconych dłoni chętnych, by mnie pożegnać. A tak naprawdę chcą nafaszerować moje ciało kulami, żeby upewnić się, że nie żyję”
Zacznijmy od lekcji negatywnej. Bezwzględność tak w polityce jak i w biznesie ma krótkie nogi. W piątym sezonie przekonuje się o tym Frank Underwood, który wraz z upływem czasu znajduje w swoim otoczeniu coraz większą liczbę wrogów.
Jaskrawym przykładem nadmiernej konfliktowości (choć wynikającej przecież z próby obrony swojej wizji i interesów) jest historia Steva Jobsa, który został wyrzucony z własnej firmy przez jej ówczesnego prezesa Johna Sculley'a. Choć Sculley nie odmawiał swojemu koledze licznych talentów, uważał bowiem, że praca z nim jest nie do wytrzymania. – Ma w głowie swoje pomysły i ignoruje potrzeby wszystkich dookoła – narzekał. Jak wszyscy wiemy Jobs do pracy w Apple wrócił dopiero po ponad 10 latach.
„W polityce postawa jest wszystkim. A mały Willy (Conway – kontrkandydat na urząd prezydenta – przyp. Red.) właśnie kurczy się w oczach”
Słowa Franka Underwooda odnoszą się do sytuacji przed wyborami prezydenckimi, ale jego maksymę odnieść można do większości dziedzin życia, w których do osiągnięcia sukcesu trzeba zbudować swoją wiarygodność. Od wielu osób związanych z komercjalizacją polskiej nauki można usłyszeć, że brak pewności siebie u pomysłodawcy potrafi przesądzić o tym, czy jego projekt dostanie finansowanie, czy pozostanie tylko garścią dobrych chęci spisanych na kartce papieru.
Postawa nie była może wszystkim, ale znaczyła bardzo wiele w przypadku George'a Schneera - dyrektora w jednym z działów Intela. Mężczyzna zasłynął z tego, że odnosił sukcesy niezależnie od tego w jakim dziale i z jakimi ludźmi przyszło mu pracować. Jak tego dokonał. Jeśli wierzyć opowieściom jego podwładnych – w dużej mierze dzięki sile oddziaływania na innych ludzi. – Przy nim czułem się jak gwiazda. On mnie takim stworzył. To przez niego zmieniłem się ze zwykłego współpracownika w prawdziwego menedżera. W jego otoczeniu czułem się jak mądry gość – każdy tak się czuł. Wydobywał ze mnie 100 procent moich możliwości – wspominał jeden z jego współpracowników.
„Jeśli człowiek nie potrafi wykorzystać tego co ma pod ręką, to znaczy, że zawodzi go wyobraźnia”
– Wykopaliśmy drzewa stojące na prywatnej działce tuż obok kampusu AGH w Krakowie. Postawiliśmy tam używaną przyczepę za 8 tys. zł, zrobiliśmy prowizoryczną kanalizację i zaczęliśmy sprzedawać makaron, który gotowaliśmy, na 8 metrach kwadratowych – wspominali w rozmowie z nami twórcy Makaruna – polskiej sieci franczyzowej.Trzech Polaków twierdzenie Franka Underwooda potraktowało bardzo dosłownie. I przyniosło to efekty – dzisiaj ich firma nie dość, że obecna jest już w całej Polsce, to rozpoczęła zagraniczną ekspansję.
„Czasem trzeba trzymać kciuki i liczyć że wszystko się uda. Alby wyznawać pseudofilozofię, że wszystko może rozstrzygnąć rzut monetą”
Jakkolwiek niepopularnie to zabrzmi, o sukcesie bądź jego braku decyduje czasem szczęśliwy zbieg okoliczności. Takim z jakim na początku swojej kariery miał do czynienia np. Mark Zuckerberg. Młody założyciel Facebooka dostał na początku swojej działalności ofertę odkupienia portalu od m.in. od Viacomu i Yahoo. Ci drudzy w 2006 roku mieli oferować za prawa do portalu aż 1 mld dolarów. Dlaczego więc Zuckerberg odmówił? – Nie potrafię tego wytłumaczyć. Po prostu wiem swoje – miał wytłumaczyć swoją zaskakującą decyzje. A warto pamiętać, że tuż po jej podjęciu firmę czekała mała rewolucja. Wielu pracowników nie wierząc w wizję swojego szefa zdecydowało się na odejście z Facebooka, co sam zainteresowany uznał za „bolesny fakt”. Czas przyznał jednak rację rzutkiemu biznesmenowi.