Zautomatyzowanie wszystkich nudnych i wymagających bezmyślnej powtarzalności procesów w firmie – taki cel postawiła sobie gdańska firma SmartMedia. Przedstawiając światu swoją nową markę – Pirxon, chce przekonać polskich przedsiębiorców do postawienia na automatyzację pracy i obiecuje...”redukcję kosztów zatrudnienia”. Księgowi, pracownicy banków i inni komputerowi "wklepywacze" – bójcie się.
Opowieści o pilocie Pirxie to jedna z bardziej znanych pozycji w dorobku Stanisława Lema. W cyklu opowiadań słynny pisarz przedstawił nam świat przyszłości, stawiają przed czytelnikiem cały szereg pytań o współistnienie maszyn i ludzi.
Odpowiedź na to pytanie zna pewna trójmiejska firma. Większość z nas, ludzi, po prostu wyląduje na bruku. Podczas Mobile World Congress w Barcelonie gdańskie przedsiębiorstwo SmartMedia zaprezentowało Pirxona – wirtualnego robota, który zeskanuje fakturę w dokumencie PDF dołączonym do wiadomości e-mail, zapisze dane w Excelu, wygeneruje z nich raport, a na koniec wyśle wiadomość e-mail z informacją, że faktura została zaksięgowana. Wirtualne roboty mają nad jak najbardziej realnym Kowalskim zdecydowaną przewagę. Pracują 24 godziny na dobę, nie potrzebują przerw, stanowisk pracy i pozapłacowych benefitów.
– Kiedyś wydawało się, że Lem tworzy fantastykę. Dzisiaj jego dzieło staje się rzeczywistością – opowiada Bartosz Sobolewski, prezes SmartMedia.
Jaki cel zamierza osiągnąć polska firma?
– Chodzi o odciążenie ludzi od monotonnych nudnych czynności i skierowanie ich do kreatywnej pracy, w której potrzebna jest inteligencja, decyzyjność, a nie bezmyślne klikanie i powtarzanie tych samych operacji – tłumaczy Sobolewski.
– A to się nie będzie wiązać ze zwolnieniami? – pytam.
– Wie pan, w XIX wieku ludzie niszczyli maszyny, bo obawiali się, że stracą przez nie zatrudnienie. Znaleźli sobie jednak inne zajęcia, a ogólna efektywność pracy wzrosła. Tym razem będzie tak samo – przekonuje przedsiębiorca.
Na stronie internetowej znaleźć możemy jednak co innego. Wśród korzyści wynikających z zastosowania robota SmartMedia możemy znaleźć wzrost produktywności o 30 proc., redukcję błędów o 21 proc. i...ograniczenie zatrudnienia.
To nie C-3PO
Stosowane przez trójmiejską spółkę określenie „robot” jest nieco mylące. W rzeczywistości nie otrzymamy bowiem odpowiednika C-3PO z Gwiezdnych Wojen, a zwykłe oprogramowanie. Chodzi o m.in. o wspomniany już system OCR, który odpowiada za obsługę faktur, dzięki polskiej spółce zautomatyzować możemy jednak także inne powtarzalne czynności. Wirtualny robot może np. ściągnąć w nocy aktualne kursy walut i dokonać stosownych przeliczeń, tak by pracownicy banku nie musieli robić tego własnoręcznie. Może również założyć konto, wykreować hasło do komputera, czyli poradzić sobie ze zmorą większości współczesnych korporacji.
SmartMedia trzyma jednak jeszcze asa w rękawie. Asa w fazie testów – rozszerzoną rzeczywistość.
– Promujemy systemy wizualizacji obiektów sklepowych, wizualizacji wnętrz tak by każdy mógł "przymierzyć" sobie meble w mieszkaniu w odpowiednim kolorze i rozmiarze. Może być również wykorzystywane do pracy w magazynie – pracownicy mieliby dwie wolne ręce, a instrukcje wyświetlałyby im się na okularach – podkreśla.
To jednak pieść przyszłości. Na razie polscy przedsiębiorcy muszą się zastanowić skąd wziąć pieniądze, by zaoszczędzić czas i pracę swoich podwładnych. I to nie mało pieniędzy – według słów Sobolewskiego od 10 do 100 tys. złotych. – Wszystko zależy od wielkości firmy, ilości dokumentów, które trzeba przetworzyć stopnia ich skomplikowania. Warunków, które wpływają na cenę jest bardzo dużo – opowiada.
Prezes Sobolewski przyznaje jednak, że zainteresowanie na krajowym podwórku jest na razie umiarkowane. Dlatego jego przedsiębiorstwo ruszyło z cyklem bezpłatnych szkoleń, najbliższe z nich odbędą się w Krakowie i Warszawie – Nie mają charakteru sprzedażowego. Chcemy tylko uświadomić właścicielom firm, jakie korzyści mogą odnieść z automatyzacji – słyszę w SmartMedia.
12 lat historii
Najnowsze dziecko SmartMedia – marka Pirxon została zaprezentowana światu dopiero w tym roku. Sama firma funkcjonuje jednak w Trójmieście już od 12 lat. – Założyłem ją wraz z kilkoma znajomymi. Wówczas nikt o automatyzacji pracy nie myślał – wspomina Sobolewski. Firma bazowała więc na produktach wspomagających inwentaryzację, pisała również aplikacje skrojone pod konkretne wymagania przedsiębiorstw. Od tej pory, według słów prezesa SmartMedia, zaufało jej około 800 podmiotów, w tym państwowe instytucje, m.in. NFZ i Państwowa Inspekcja Sanitarna.
Mimo to Sobolewski deklaruje, że nie zastanawiał się jeszcze nad zagraniczną ekspansją. – Krajowy rynek jest bardzo pojemny – puentuje.