Agnieszka Peszek prowadziła własne wydawnictwo, które oferowało książki sportowe. Interes szedł dobrze, ale kiedy Empik zaprzestał dalszego sprzedawania książek oficyny, Peszek została z ich 15 tys. egzemplarzami. To oznaczało koniec wydawnictwa, ale nie poddała się. Oferując ubrania, które można modyfikować zgodnie z własnymi preferencjami, zrealizowała pomysł sprzed lat. W rozmowie z INN:Poland opowiada, jak doświadczenie na rynku wydawniczym pomogło jej w prowadzeniu firmy odzieżowej taff.one, która istnieje już od dwóch lat. Przestrzega także przed błędami, jakie mogą popełnić początkujący przedsiębiorcy.
O projektowaniu ubrań nie wiedziała pani nic. Jak odnalazła się pani w zupełnie nowej branży? Skąd pomysł na taff.one?
Pomysł narodził się kilkanaście lat temu, kiedy na wakacjach kupiłam dżinsy z kolorową kieszonką. Pomyślałam, że byłoby ciekawie, gdyby w ubraniach można było samodzielnie wymieniać kieszonki. Idea pojawiła się szybko i tak samo szybko się ulotniła. Dopiero w momencie, kiedy zrezygnowałam z prowadzenia wydawnictwa, rozpoczęłam wdrażanie pomysłu spersonalizowanej odzieży. Początkowo bluzy i koszulki posiadały wymienne kieszonki, jednak ze względu na pewne trudności, które się z tym wiązały, przekształciliśmy nieco pierwotną ideę.
Jakie elementy może więc zmodyfikować klient?
Na tę chwilę klient może zmienić rozmiar, ale i kilka innych rzeczy. Odpowiadamy zwłaszcza na potrzeby osób, które mają nietypową posturę, bo są na przykład bardzo wysokie i wyjątkowo szczupłe. Kontaktują się z nami często ci, którzy cierpią na nadwagę. Okazuje się, że takim ludziom wcale nie jest łatwo znaleźć fajne ubrania. Personalizacja dotyczy również samej kolorystyki i wzoru.
Odezwał się do nas architekt, który chciał mieć na ubraniu lekki motyw architektoniczny. Zrobiliśmy mu bluzę, na której środku znajdowały się domki. Kontaktują się z nami także rodzice, gdy chcą, by na ubraniu dziecka pojawiło się przykładowo nawiązanie do piłki nożnej. Mamy nawet linię sportową, którą samodzielnie projektujemy pod kątem graficznym. Jeśli chodzi o konstrukcję odzieży, to w tym zakresie korzystamy z pomocy wyspecjalizowanej firmy, do której przychodzimy z własnymi pomysłami – dodaje.
Jak doświadczenie w wydawaniu książek przełożyło się na prowadzenie firmy odzieżowej?
Wcześniej prowadziłam wydawnictwo sportowe, w którym wydaliśmy czternaście własnych książek. Praca w wydawnictwie nauczyła mnie, że nie ważne jak dobry mamy produkt, najważniejsza pozostaje dystrybucja. Dotknęła nas trudna sytuacja, kiedy Empik, dzięki któremu przez lata sprzedawaliśmy książki, przestał dystrybuować wydawane przez nas pozycje. W efekcie zostaliśmy z 15 tysiącami nie sprzedanych pozycji. Obecnie szczególnie ostrożnie podchodzimy do produkcji ponad to, co jesteśmy w stanie tu i teraz sprzedać. Mamy bardzo małe magazyny, ponieważ większość rzeczy projektujmy pod konkretne zamówienia. Wszyscy na nas dziwnie patrzą, bo większość firm produkuje „na zapas”, nie mając nawet dystrybucji. Poprzedni biznes nauczył mnie jednak, jak uczyć się na własnych błędach.
O jakich rzeczach trzeba pamiętać, kiedy projektujemy i sprzedajemy ubrania?
Ważne są umiejętności z zakresu zarządzania projektami. Podchodzę do nowej firmy jak do projektu, którym muszę zarządzać. W wypadku sprzedawania ubrań pozyskuję podwykonawców i weryfikuję ich pracę, co jest możliwe dzięki temu, że zdobyłam wiedzę na temat szycia. Przy pierwszym spotkaniu nie wiedziałam nawet, jakie są szwy czy możliwości wykończenia materiałów. Początki były ciężkie, ale ciągłe poszerzanie wiedzy na temat szycia i dotychczasowe doświadczenie w zarządzaniu ułatwiły mi z czasem prowadzenie firmy. Jest o wiele ciężej, kiedy nie ma się żadnego doświadczenia i nie skończyło się szkoły związanej z projektowaniem odzieży albo jej konstrukcją. Ale z drugiej strony na takich studiach nie zdobędzie się wiedzy na temat prowadzenia przedsiębiorstwa.
A co jest najważniejszego na samym początku?
Radzę, by na samym początku testować rozwiązania na rodzinie czy znajomych. Trzeba pamiętać także o niezbyt wysokich nakładach, bo może się okazać, że 500 koszulek, które wyprodukowaliśmy, nikogo nie interesują. Wydaje nam się często, że coś jest super i miliony osób chciałyby mieć wymyśloną przez nas rzecz, ale rzeczywistość to weryfikuje. Mamy w Polsce różne platformy, które pozwalają sprawdzić, co się sprzedaje, a co nie. Należy weryfikować pomysły na bieżąco i ciągle się edukować. Początkowe wersje naszych ubrań nie przypadły do gustu rodzinie i znajomym. Nie wzięliśmy sobie tego do serca, przez co wyprodukowaliśmy bluzy, których do dziś nikt nie kupił. Obecnie nasze otoczenie chwali nasze wyroby. Jeśli kupują rzeczy produkowane przez taff.one, bierzemy to za bardzo dobry znak.
Jaki trend jest teraz popularny?
W tym sezonie popularne są „dżunglowe” klimaty. Staramy się wprowadzać jak najwięcej kolorowych rzeczy, żeby choć trochę upiększyć szarą polską ulicę.