
Reklama.
– Programiści, zwłaszcza jeżeli zajmują się wąską dziedziną programowania, są już najczęściej gdzieś zatrudnieni. W branży technologii informacyjnych panuje zasada, że najlepsi kandydaci nie poszukują zatrudnienia. Firmy nie mogą za bardzo do nich dotrzeć. Programiście nie odpowiadają na ogłoszenia o pracę, natomiast można zainteresować ich wyzwaniem. Najlepsi, najbardziej ambitni lubią ze sobą konkurować – mówi w rozmowie z INN:Poland Tomasz Florczak z ChallengeRocket.
O dziwo, nawet najwięksi giganci mają problem w Polsce ze znalezieniem rąk do programowania. – Google nie sprawdziło się w Krakowie, bo z nieoficjalnych informacji wynika, że nie było dostatecznie dużo doświadczonych kandydatów, którzy chcieliby wziąć udział w rekrutacji. Działo się to dlatego, że Google ma dwu- albo trzydniowy proces rekrutacyjny. Osoba, która ma już dobrze płatną pracę i inne zobowiązania, nie ma ochoty brać udziału w tak długim procesie, żeby tylko na końcu usłyszeć „tak” lub „nie”. Niezadowolenie kandydata jest bardzo duże. Są statystyki, które pokazują, że wielu kandydatów jest niezadowolonych z samego procesu rekrutacyjnego – tłumaczy.
Wyzwania organizowane przez ChallengeRocket dzielimy na dwie kategorie. – Mamy konkursy online'owe i stacjonarne (hackathony). Hackathon to 8, 12 lub 24-godzinne wydarzenie, podczas którego pracuje się nad rozwiązaniem danego problemu. Od pomysłu przechodzi się do jego realizacji poprzez kodowanie. Hackathony zostały zapoczątkowane przez branżę IT, obecnie są jednak stosowane także poza nią. Narodziły się w latach 70. w USA, gdzie stanowiły nieformalne spotkania pasjonatów technologii informacyjnej, m.in. Steve Jobs i Steve Wozniak uczestniczyli w takich wyzwaniach. Z czasem formuła hackathonu została przejęta przez firmy, które chciały pobudzić swoich pracowników, ale i znaleźć nowe talenty. W trakcie okazało się, że jest to najskuteczniejsza metoda szukania kandydatów – wyjaśnia.
– Obecnie w USA hackathon jest najczęstszą formą rekrutowania programistów. Są to wydarzenia, które potrafią zgromadzić naraz nawet kilka tysięcy osób; odbywają się na stadionach, boiskach – dodaje.
ChallengeRocket istnieje na rynku już od prawie dwóch lat. Firma pomaga znanym graczom (ostatnio Bankowi Zachodniemu WBK), ale i mniej kojarzonym przedsiębiorstwom, które szczególnie potrzebują pomocy. – Przedsiębiorstwo Polaris z Opola, która produkuje od podstaw quady, miała problem ze znalezieniem specjalistów od programowania i automatyki. Ogłoszenia nie dość, że były bardzo drogie, to na dodatek okazały się zupełnie nieskuteczne. Przez organizację naszych konkursów dotarli do odpowiednich ludzi, którzy inaczej nie usłyszeliby o firmie – przekonuje.
– Programistów jest trudno ocenić. Możemy co prawda obejrzeć przygotowany przez niego kod, ale może nam także powiedzieć, że przez ostatnie cztery lata pracował w baku inwestycyjnym, gdzie cała jego dotychczasowa praca jest ściśle tajna. Trudno też ocenić efektywność pracownika, bo nawet gdy widzimy gotowy efekt jego pracy, to nie wiemy, ile ona mu zajęła. Dlatego też konkursy są lepszym rozwiązaniem – podsumowuje.