Żeby zrozumieć, czym zajmuje się polski start-up Cognitum trzeba przeczytać kilka książek Stanisława Lema, w których maszyny nauczyły się myśleć. A potem obejrzeć imponujące efekty pracy tuzina ludzi, którzy wykrywają karuzele VAT w Brazylii i zapewniają bezpieczną podróż pasażerom samolotów na całym świecie.
Po wnikliwej lekturze strony Cognitum udało mi się dojść mniej więcej do tego, że jest to firma produkująca oprogramowanie, które wyciąga wnioski z dużej ilości danych.
– I dokładnie o to chodzi, to robimy. Proszę sobie wyobrazić, że mam problem i próbuję go rozwiązać. Najpierw muszę zbudować świadomość sytuacyjną. Zrozumieć to, co mnie otacza i zrozumieć mój problem. Muszę zobaczyć, jakie mam dane, które pozwolą mi go pokonać. Zrozumienie, decyzja, akcja – taka jest właściwa kolej rzeczy. To, co powiedziałem, to tzw. teoria Ensley, pani naukowiec z MIT, z którą mieliśmy okazję pracować. My po prostu pomagamy zrozumieć, w którym momencie ktoś się znajduje – mówi w rozmowie z INN:Poland Grzegorz Kanka z Cognitum.
Jak to wygląda w praktyce?
– Jednym z naszych zadań jest np. problematyka wyłudzeń podatku VAT. To jest w tej chwili nasz najważniejszy, sztandarowy projekt – mówi nam Kanka. A Cognitum realizuje go w Brazylii. Warto pamiętać, że to nie dziura na drugiej półkuli, ale kraj zajmujący połowę Ameryki Południowej, zamieszkały przez 208 mln ludzi. Rząd Brazylii – jak wiele władz na świecie – borykał się z problemami wyłudzania podatków.
Do rozwiązania problemu zaangażował amerykańskie konsorcjum. Zakres prac był bardzo szeroki, pierwszym krokiem było zbudowanie centralnej bazy faktur i płatności. Drugim – sprawienie, by wszystkie transakcje z całego kraju w trybie online do tej bazy spływały. Potem pojawił się problem trzeci.
– Amerykanie zauważyli, że w momencie, gdy liczba transakcji zaczyna narastać – a mówimy o wielu milionach, dzień w dzień – potrzebowaliby coraz większego oprogramowywania kolejnych reguł. Bo metody szukania fraudów są znane od lat, ale dla brazylijskich urzędników ważna była płynność i jak najszybsza reakcja. Bo przecież po to mamy centralną bazę, uaktualnianą w czasie rzeczywistym, by móc jak najszybciej reagować na próby wyłudzeń. Konsorcjum zaczęło więc szukać odpowiednich rozwiązań na całym świecie i okazało się, że najlepsze zbudował pewien polski start-up – mówi nam Grzegorz Kanka.
Dziś problemem nie jest gromadzenie nawet bardzo dużych ilości danych, ale ich odpowiednia interpretacja. Najpopularniejszą metodą jest oprogramowywanie odpowiednich algorytmów i implementacja ich do systemów. One, kolokwialnie mówiąc, „czeszą” dane i zwracają wyniki. A więc wyzwaniem staje się danie analitykowi bardzo intuicyjnego narzędzia, pozwalającego mu powiązać fakty w tym morzu danych.
– My wtedy nie mieliśmy jeszcze nic wspólnego z poszukiwaniem fraudów. Ale Amerykanie zobaczyli, że nasza technologia idealnie odpowiada na ich potrzeby. Ponieważ potrafimy przetwarzać te miliony transakcji, potrafimy za pomocą języka naturalnego kontrolować je i przeglądać. Daliśmy pracownikom urzędów skarbowych narzędzie, do wyłapywania naruszeń i to w trybie bieżącym. Amerykanie zwrócili się do nas w kwietniu 2016 roku, okazało się, że nasza platforma jest idealna i od tej pory wyszukuje fraudów w brazylijskim podatku VAT – dodaje.
Cognitum podchodzi do analityki danych od zupełnie nowego poziomu.
– Wykorzystujemy to, co znamy, czyli modele językowe, semantyczne. One są przez nas projektowane w najprostszy możliwy sposób, czyli w kontrolowanym języku naturalnym. Polega to na tym, że użytkownik może sam systemom zadawać zapytania, reguły oraz działania systemom. I one to zadanie wykonują. Pisze się reguły matematyczne w normalnym języku, to jest język zbliżony do tego, jakim my się wysławiamy. Nie trzeba być programistą, wystarczy umieć napisać reguły czy algorytmy, albo po prostu je powiedzieć. I to jest najprostsza droga do tego, by kazać wykonywać je systemowi, który zaczyna szukać. I to jest jedna połowa tego „cudu” – opowiada Grzegorz Kanka.
Druga połowa tego informatycznego wyczynu polega na tym, że sztuczna inteligencja uczy się tych reguł, potwierdza, że były prawidłowe (bo podały wynik) i szuka anomalii.
– W przypadku fraudów powstaje taki cybernetyczny byt, który zaczyna przewidywać, że może nastąpić wyłudzenie podatku. Człowiek z jednej strony może natychmiast reagować i wprowadzać zbiory reguł, z drugiej zaś jest wspomagany przez sztuczną inteligencję. To wszystko razem pięknie się komponuje. Bo człowiek ze swoją ekspercką wiedzą, potrafi myśleć równie fantazyjnie, jak ten, który wyłudza VAT. I system potem szuka takich zachowań. Mogą to być na przykład transakcje z udziałem świeżo założonych spółek, wielu szybkich transferów z konta na konto, albo nie zgadzają się rodzaje działalności firm. A to są tylko drobne i oczywiste przykłady niektórych reguł – mówi Kanka.
Dodaje, że podobne rozwiązanie da się bez problemu wdrożyć w każdym kraju, również w Polsce.
– Jeśli tylko ministerstwo będzie chciało z nami współpracować – a mamy nadzieję, że to nastąpi – to nie ma problemu. Już nie trzeba ściągać do Polski ogromnych korporacji, których rozwiązania kosztują ogromne pieniądze. One są świetne, my z nimi nie konkurujemy. Ale mamy rozwiązanie, nasze, rdzenne, którego nie trzeba się wstydzić a efekty jego działania są równie dobre, o ile nie lepsze. A Amerykanie akurat uznali, że lepsze – twierdzi.
Narzędzie Cognitum można wykorzystywać wszędzie, gdzie zarządza się informacją oraz zatrudnia do tego ekspertów.
– My pomagamy im stać się superekspertami, którzy na dodatek będą wykorzystywać swoją wiedzę szybciej. Na przykład w systemach serwisowych. Ostatnio pozyskaliśmy kontrakt z francuskim producentem samolotów. Oni mieli problem z tym, by ich pracownik podchodząc do konkretnego samolotu wiedział co ma zrobić z określoną częścią. Jest jakaś śrubka, bezpiecznik, który na przykład – nie daj Boże – leży na płycie lotniska. Chodzi o to, by mechanik umiał zidentyfikować co to jest i co trzeba z tym dalej zrobić. I to w jak najszybszym tempie, bo pasażerowie czekają i chcieliby polecieć – opowiada Kanka.
W praktyce wygląda to niemal jak na futurystycznych filmach. Mechanik może zrobić zdjęcie danej części i od razu uzyskać informacje o dalszym postępowaniu. Być może samolot trzeba zatrzymać na lotnisku, ale może się okazać, że naprawy można spokojnie dokonać na następnym postoju. Jednocześnie centralny system zamówi część i zarezerwuje prace ekipy serwisowej.
Ale polski system jest też wykorzystywany w medycynie. W 2010 roku założyciel Cognitum, Paweł Kapłański rozpoczął swój przewód doktorski na Politechnice Gdańskiej, zresztą nadal jest zatrudniony jako adiunkt i wykłada na tej uczelni. W tym czasie zaczął pracować naukowo w obszarze lingwistyki komputerowej, uczenia maszynowego oraz przetwarzania dużych zbiorów danych.
W trakcie swojej pracy spotkał się z problemem onkologicznym, który starał się rozwiązać. Pracował nad tym do 2014 roku i efektem było wdrożenie projektu dla Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie. Wszystko polegało na wsparciu leczenia konkretnego obszaru onkologicznego. Potem projekt uzyskał kolejne wdrożenie dla Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej.
– Problemem jest wiedza i dzielenie się nią. Ekspert, czyli lekarz, ma często bardzo unikalne umiejętności i obserwacje. Próbowaliśmy w jakiś sposób przełożyć jego wiedzę, ale nie tylko notatki czy kartę pacjenta, ale cały proces leczenia, w taki sposób, by mógł się tym dzielić z innymi lekarzami. To był proces, który spowodował, że Paweł Kapłański, założyciel naszego start-upu, wymyślił kontrolowany język w takiej postaci, jaka dziś u nas funkcjonuje. I to jest nasz unikat. Lekarze zaczęli wprowadzać swoją wiedzę i budować takie mechanizmy, by proces leczenia odbywał się w jak najprostszy sposób. Lekarze mogą więc korzystać z wiedzy, dzielić się nią, odpytywać bazy danych etc. – tłumaczy nam Grzegorz Kanka.
Cognitum, mimo prowadzenia sporych i skomplikowanych projektów jest ciągle start-upem i niewielką firmą. Zatrudnia 12 osób. W pewien sposób starają się one przywrócić informatykę do obszarów pierwotnych, sprawić, by z komputerami można było posługiwać się nie za pomocą skomplikowanych komend, ale zrozumiałych dla każdego człowieka komunikatów.
– Nasza technologia to (modny zwrot) cognitive computing. Ale my podchodzimy do tego troszkę inaczej, niż inni. Z jednej strony wykorzystujemy sztuczną inteligencję, ale z drugiej uważamy, że na razie wiodącą jednostką na tej planecie jest człowiek. I będzie, proszę się nie martwić, Terminator nam nie grozi. Maszyny nie posiadają fantazji, nie ma śnienia o elektrycznych owcach, jak u Dicka – śmieje się Kanka.