Idź do muzeum i „usłysz głosy”. Polacy tworzą audioprzewodniki, które nadają zwiedzaniu zupełnie nowy wymiar
Karolina Pałys
30 czerwca 2017, 15:01·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 czerwca 2017, 15:01
Jeszcze jakiś czas temu gabaryty i wąski zakres funkcjonalności nie zachęcały do korzystania z audioprzewodników. Obecnie widok topornej, kanciastej „cegły” staje się równie rzadki, co zgarbiony kustosz sunący nieśpiesznie po muzealnych salach w filcowych kapciach nałożonych na buty. Kupując bilet do większości nowoczesnych muzeów narracyjnych, do ręki dostaniemy specjalne urządzenie, które choć nadal zwane „audioprzewodnikiem” ma ze swoimi przodkami tyle wspólnego, co walkman z iPodem.
Reklama.
Stworzenie audioprzewodnika już dawno przestało sprowadzać się do nagrania encyklopedycznych informacji, które uruchomimy poprzez wpisanie na klawiaturze audioprzewodnika kodu numerycznego odczytanego z gabloty. Producenci tego rodzaju urządzeń muszą dotrzymywać kroku pomysłowym muzealnikom, którzy przygotowując współczesne wystawy, sięgają nie tylko po najnowocześniejsze technologie, ale i coraz bardziej kreatywne środki wyrazu – tak, aby wyjście do muzeum mniej przypominało lekcję historii, a bardziej podróż w czasie. Zadanie ambitne, ale jak dowodzi Movitech – spece od muzealnych audiotechnologii – wykonalne.
Od kiedy audioprzewodniki przestały być jedynie prostymi odtwarzaczami plików mp3, a stały się urządzeniami działającymi w oparciu o skomplikowane i dedykowane im oprogramowanie, największym wyzwaniem dla inżynierów jest ich niezawodność. Z danego oprogramowania, w skali kraju, skorzysta ponad milion zwiedzających rocznie. To duża odpowiedzialność. Nie ma tutaj mowy o komunikatach typu „Ups, coś poszło nie tak”, bo dla zwiedzającego byłby to duży zawód, a dla firmy pewność, że zniechęcona osoba już nigdy nie skorzysta z audioprzewodnika w innej placówce – o tym przede wszystkim muszą pamiętać inżynierowie Movitech opracowujący kolejne wersje coraz bardziej zaawansowanych technicznie urządzeń.
– Każda instytucja kultury czy też obiekt zabytkowy różnią się od siebie. Mają mniej lub bardziej skomplikowaną topografię, inne zasady kierowania ruchem zwiedzających, rozmaite obostrzenia konserwatorskie, różną frekwencję czy sposoby wydawania urządzeń. Innymi słowy – każdy ma inne potrzeby – tłumaczy Łukasz Marzec, założyciel firmy Movitech.
– Zadaniem naszego systemu jest na nie odpowiedzieć. Projektując urządzenie, nie da się przewidzieć wszystkich możliwości i sposobów wykorzystania przez różne instytucje. Dlatego tak ważna jest elastyczność – tłumaczy Łukasz Marzec.
„Elastyczność” to w pracy inżynierów Movitech słowo klucz, bo o tym, jak w charakterze wehikułu czasu sprawdzają się ich audioprzewodniki, można przekonać się zarówno podczas wyprawy do największego ceglanego zamku świata, czyli twierdzy Malbork, jak w czasie zwiedzania multimedialnej ekspozycji Brama Poznania.
Jak przekonują eksperci z Movitech, technologia daje dziś możliwość oprowadzenia zarówno po obiektach klasycznych, jak np. zamki czy kościoły, z poszanowaniem wszelkich wymogów konserwatorskich, jak i takich, które powstały od zera w ostatnich latach i opierają się głównie o multimedia. Innymi słowy, oprowadzać można po praktycznie każdym obiekcie, niezależnie od tego, czy jest to przestrzeń zamknięta czy otwarta. Najbardziej zaawansowane odbiorniki Movitech pozwalają nie tylko wczuć się więc w klimat zamku czy muzeum, ale również kościoła, bunkra czy miejskich uliczek.
Dodatkowo, zwiedzając Pałac w Rogalinie, przechodząc przez Bramę Poznania czy obcując z Gigantami Mocy w Bełchatowie, możecie jednocześnie pomóc muzealnikom w doskonaleniu wystawy – pod warunkiem że skorzystacie z audioprzewodników. – Za pomocą naszych urządzeń możemy „śledzić”, w jakim pomieszczeniu znajduje się zwiedzający, z jakiego kierunku wchodzi do pomieszczenia, jakie treści zostały już odsłuchane, o której godzinie rozpoczął i zakończył zwiedzanie. To duża dawka statystyk, z których muzealnicy chętnie korzystają – tłumaczy Łukasz Marzec.
Podczas wizyty w muzeum upomnijcie się więc o audioprzewodnik. Już samo porównywanie, jak jego jakość ma się do spaceru z tradycyjnym przewodnikiem, może być ciekawym doświadczeniem. Biorąc pod uwagę, że taką wycieczkę urozmaicą elementy fabularne, efekty dźwiękowe i muzyka, istnieje duże prawdopodobieństwo, że na każdą kolejną wystawę będziecie wchodzić tylko w słuchawkach.