W tym roku nie będzie wielu takich debiutów na parkiecie
Marcin Długosz
27 czerwca 2017, 13:18·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 czerwca 2017, 13:18
Ponad miliard złotych (mając na uwadze cenę maksymalną podaną do wiadomości publicznej przez spółkę oraz maksymalną liczbę akcji oferowaną w ofercie publicznej) może być warta pierwsza oferta publiczna akcji, z czego według szacunków giełdowych ekspertów do spółki może trafić nawet pół miliarda złotych. Trudno się oprzeć wrażeniu, że ma na to spore szanse: w ostatnich latach jest to jedna z szybciej rosnących spółek, która planuje debiut na GPW. GetBack w zaledwie pięć lat przeszedł drogę „od zera” do pozycji numer dwa na rynku. Dziś zarządza wierzytelnościami o nominalnej wartości 20 mld złotych, odzyskując rocznie 713 mln złotych, co oznacza, że tempem wzrostu przerósł już swojego najważniejszego konkurenta na rynku, KRUK S.A. A to ma być dopiero początek: GetBack chce rozwijać się na rynkach regionu Europy Środkowo-Wschodniej.
Reklama.
– Zaczynaliśmy od pracy w jednym pokoju, w którym dostępne były tylko dwa komputery: jeden do dyspozycji osób odpowiedzialnych za księgowość i drugi, który nie był nikomu przypisany i służył wszystkim współpracownikom – mówi INN:Poland prezes Zarządu GetBack Konrad Kąkolewski. – GetBack zaczynał funkcjonować z 10 mln złotych kapitału i zaledwie w pięć lat stał się jednym z wiodących graczy w regionie – podkreśla.
Współpracownicy Kąkolewskiego podkreślają, że jest on bardzo zaangażowanym menadżerem. Wywodzi się z bankowości, ale doskonale odnalazł się w świecie branży dochodzenia wierzytelności. Jak zaznaczają, prezes myśli o firmie praktycznie 7 dni w tygodniu i na tym skupia swoją uwagę.
GetBack do tej pory udawało się wyjątkowo sprawnie żeglować po burzliwych wodach polskiej gospodarki. Z jednej strony poziom zadłużenia – zarówno osób prywatnych, jak i polskich przedsiębiorstw – systematycznie rośnie. Już co druga polska firma nie jest w stanie samodzielnie odzyskiwać należności, większość zaś nie korzysta z ofert firm branży dochodzenia wierzytelności, co sprawia, że na rynku pojawia się coraz więcej wierzytelności.
Z drugiej strony jednak środowiska komornicze narzekają na forsowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany w przepisach, zapowiadają falę likwidacji kancelarii komorniczych. Dłużnicy indywidualni od kilku miesięcy mogą liczyć na wcześniejsze przedawnienie zobowiązań, korporacyjni zaś korzystają z coraz bardziej wyrafinowanych metod ukrywania majątku czy unikania skutecznej windykacji.
Na tym rynku GetBack ma już portfel wierzytelności o nominalnej wartości 20 mld zł oraz przeszło 700 mln odzyskanych wierzytelności w ciągu zaledwie roku. – Dynamiczny rozwój to zasługa odpowiedniej diagnozy potrzeb rynku i wdrażania nowoczesnych rozwiązań w tym trudnym obszarze – zastrzega prezes Kąkolewski. I wylicza przewagi konkurencyjne swojej firmy: skuteczny proces dochodzenia wierzytelności, zdywersyfikowany model biznesowy, liczne zakupy portfeli i strukturyzowanie transakcji, a wreszcie bardzo dobry dotychczasowy track record wzrostu.
W obliczu burzliwych zmian w środowisku komorniczym i na rynku wierzytelności szef GetBack nie traci rezonu. – Czeka nas dalsza konsolidacja i dalszy rozwój polskiego rynku, który w naszej ocenie jest bardzo perspektywiczny – mówi. – Na rynku zostaną tylko ci, których model biznesowy jest prokliencki i oparty na budowaniu porozumienia z osobami posiadającymi zadłużenie. Bardzo duże znaczenie będzie miało także stałe wdrażanie innowacyjnych rozwiązań w zakresie operacji – dodaje.
To również wytłumaczenie, dlaczego GetBack wybiera się na giełdę. Według firmy oferta publiczna akcji ma dać jej dostęp do kapitału (jak wspomnieliśmy, chodzi o pozyskanie 400-500 mln zł brutto jako wpływów z emisji akcji, których maksymalna cena została ustalona na 27 zł), co ma zwiększyć możliwości spółki, zwłaszcza jeżeli ma ona plany ekspansji zagranicznej, a w przypadku GetBack właśnie takie ambicje wchodzą w grę. – Nasze cele emisyjne to nabywanie portfeli wierzytelności na własny rachunek, zarówno w Polsce, jak również za granicą, oraz ewentualne akwizycje podmiotów prowadzących działalność podobną lub komplementarną do działalności GetBack – twierdzi Kąkolewski.
Pod tym względem GetBack już dziś jest jednym z najaktywniejszych graczy w Polsce – jeśli nie najaktywniejszym. Od 2014 roku firma wzięła udział w niemal tysiącu przetargów portfeli wierzytelności o całkowitej wartości nominalnej rzędu 67,7 mld zł, z czego wygrała w przybliżeniu co czwarty. Wśród jej klientów jest dziewięć z dziesięciu największych banków nad Wisłą. Do niedawna też w portfelu firmy dominowały wierzytelności bankowe – przed 2016 r. ich udział wynosił 85 proc. nominału wszystkich posiadanych wierzytelności. W zeszłym roku spadł do 62 proc., głównie wskutek większej aktywności w sektorze telekomów.
Co nie znaczy, że zmieniają się biznesowe założenia GetBack. – Zmiana to kwestia dostępności ciekawych portfeli. W telekomach jesteśmy liderem, ponieważ mamy opracowane skuteczne metody dochodzenia wierzytelności, co powoduje, że sięgamy po portfele ze średnim zadłużeniem na poziomie kilkuset złotych, które nie zawsze są atrakcyjne dla naszej konkurencji – wyjaśnia Kąkolewski.
Co oznacza też, że do portfela wierzytelności GetBack trafiają też długi przeciętnych zjadaczy chleba. Tych na rynku będzie zresztą coraz więcej, bo apetyty konsumpcyjne Polaków wydają się być bardzo mocno pobudzone. – Z badań przeprowadzonych na nasze zlecenie przez Kantar Millward Brown w marcu 2017 r. wynika, że 31 proc. Polaków w wieku 18-59 lat uważa, iż powodem powstawania nadmiernego zadłużenia jest to, że ludzie chcą mieć więcej niż to, na co mogą sobie pozwolić – kwituje Kąkolewski. – Jesteśmy aktywni na rynku dochodzenia wierzytelności, więc w oczywisty sposób musimy na bieżąco śledzić takie tendencje – dodaje.
Te trendy – i charakterystyka posiadanych portfeli – będą w przyszłości decydować o tym, jak firmy takie jak KRUK czy GetBack będą sobie radzić na giełdzie. Cokolwiek by to świadczyło o polskim społeczeństwie, ich perspektywy wydają się być niezłe.