
Reklama.
Zbiory spadną aż o 60 proc. w stosunku do poprzednich lat, a pójdą za tym oczywiście wyższe ceny wyrobów pszczelarskich.
Problemem była przedłużająca się zima i stosunkowo niska temperatura wiosną. – Zima w tym roku znacznie się przedłużyła, a w marcu padał jeszcze śnieg. 28 kwietnia było -11 stopni, a tak zimnej wiosny w Kotlinie Kłodzkiej nie pamiętam. Pszczoły nie miały dostępu do pyłku i nektaru, dlatego większość z nich zginęła. Brakowało przede wszystkim młodych pszczół. Ponieważ pogoda nie sprzyjała nektarowaniu roślin, zamiast zbierać nektar, pszczoły siedziały w ulu – przekonuje „Dziennik Zachodni” pszczelarz Tomasz Strojny.
Inne problemy to kradzież pszczół i brak jedzenia dla owadów. – Pszczoły nie mają co jeść. Dochodzi też do kradzieży owadów. Jest katastrofa. Pszczelarze nie są tego świadomi – tylko 10 proc. rozumie problem, który jest szerszy i bardziej skomplikowany, niż się wydaje. Niedługo będzie u nas gorzej niż w Niemczech, ale oni już zrozumieli swój błąd – twierdzi z kolei w rozmowie z „DZ” pszczelarz i ogrodnik Wojciech Morawski.
Dopiero w kolejnym roku nastąpi poprawa; nadrobienie strat zajmie dwa sezony. Kiedy kwitły akacje wiał suchy wiatr, który spalił kwiaty, uniemożliwiając pszczołom aktywność. Istnieje szansa, że sytuacja poprawi się przy rozkwicie nawłoci i wrzosa.
źródło: Dziennik Zachodni