To jedna z najważniejszych i najbarwniejszych postaci polskiego rynku gastronomicznego. Wskrzesił z popiołów podupadłą markę Sphinx i doprowadził ją do rozkwitu. Teraz jest pod ścianą: wie, że musi rozszerzyć swoje gastroimperium, ale ma poważny problem – nie może kupić tego, co chce.
Najpierw Cacek chciał kupić znaną sieć pizzerii Da Grasso. Rozmowy szły nieźle, ponoć wszystko było już dogadane, gdy rozmowy zerwano. Obie strony milczą jak zaklęte na temat impasu, ale dobrze wiadomo, że Sylwester Cacek lubi mówić dużo, niekoniecznie na temat i bardzo żywiołowo.
A przy tym przeciąga rozmowy i lubi stawiać dodatkowe warunki. Magdalena Piróg, szefująca od kilku lat sieci DaGrasso, nigdy nie powiedziała, dlaczego zerwała rozmowy z Cackiem. Ale z zewnątrz wygląda to tak, jakby śmiertelnie się na niego obraziła.
Wiele o charakterze biznesmena mówi jego wieloletni konflikt ze Zbigniewem Bońkiem, od którego kupił klub piłkarski Widzew Łódź. "On na tym Widzewie zarobił kupę kasy i zostawił go z gnojem w postaci afery korupcyjnej" – publicznie mówi Cacek i oskarża Bońka o oszustwa. Nic dziwnego, że obaj panowie – dleikatnie mówiąc – nie przepadają za sobą.
Jeden z ludzi, którzy znają biznesmena z dawnych czasów wspomina, jak Cacek negocjował z poważnymi partnerami. Jego tłumaczką była żona, z wykształcenia anglistka. Kiedy rozmowa wchodziła na wyższe tory, kompletnie przestawała go słuchać, bo wrzucał luźne, niekoniecznie grzeczne, komentarze. Dorota Cacek negocjowała więc de facto sama, całkowicie ignorując to, co mówił jej mąż.
Znana jest też przypowieść o tym, jak przejmował sieć gastronomiczną Sphinx. Zaprosił na rozmowy setkę franczyzobiorców. Podjął rozmowy z dziesiątką najlepszych, kolejnym 20 pokazał nowych dyrektorów, by ustalić warunki współpracy a 70 pozostałym zakomunikował, że mogą jechać do domu i zastanowić się, czy chcą z nim dalej pracować.
Cacek kupił sieć restauracji Sphinx w 2009 roku. Sprzedającym był słynny AmRest, który dziś z powodzeniem konkuruje w całej Europie, rozwijając m.in. takie sieci jak Starbucks czy KFC. Restauracje znajdowały się na skraju bankructwa, ale Sylwestrowi Cackowi udało się nie tylko go uniknąć, ale i stworzyć znaną i przez wielu cenioną sieć restauracji z obsługą kelnerską. To w sumie ewenement na polskim rynku.
Teraz Sylwester Cacek stoi przed bardzo trudnym dylematem. Nie może opierać swojego biznesu tylko na jednej sieci gastronomicznej, na dłuższą metę byłoby to bardzo nierozsądne. I od dłuższego czasu szuka bardziej lub mniej rozwiniętych sieci, które mógłby kupić. Sęk w tym, że prawie nikt nie chce mu się sprzedać.
Cackowi udało się w końcu kupić dużo mniejszą sieć pizzerii o nazwie Fabryka Pizzy. To tylko 12 lokali, nie może równać się z Da Grasso, które ma ok. 180 pizzerii. Kupił też sieć Piwiarnie Warki, która w ostatnim czasie rozrosła się do 67 lokali. Ale to ciągle mało. Niedawno Cacek za pośrednictwem swojego biura prasowego triumfalnie obwieścił, że kupi sieć pizzerii Gusto Dominium (dawniej Dominium).
Ale znowu coś poszło nie tak i rada nadzorcza firmy obwieściła, że do transakcji nie dojdzie, bo nie da się uzyskać zakładanej stopy zwrotu. Tymczasem branża gastronomiczna zastanawia się o co chodzi naprawdę...
Mimo swojej żywiołowości, Sylwester Cacek nie jest biznesmenem pozbawionym empatii. Kiedy wziął udział w programie telewizyjnym "Szef jak szpieg", podarował jednemu z kelnerów 50 tys. zł na studia i obiecał pomoc w karierze.