Do 15 września wicepremier Mateusz Morawiecki musi pokazać propozycję podniesienia kwoty wolnej od podatku. Do wprowadzenia zmian rząd został zobligowany przez Trybunał Konstytucyjny jeszcze w 2015 roku.
Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie ma już odwrotu. Kwota wolna musi wzrosnąć, bo TK powiązał ją z minimum egzystencji. Dlatego już w ubiegłym roku Prawo i Sprawiedliwość zwiększyła ją z 3,1 do 6,6 tys. złotych. Zmiany dotyczyły jednak tylko osób o najniższych dochodach, a najlepiej zarabiający wręcz na niej stracili. Według naszych szacunków ok. 650 tys. Polaków zapłaciło w ten sposób podatek od całości swojego dochodu. Żadnych zmian nie odczuła za to większość naszych rodaków. Wystarczy bowiem zarobić 11 tys. złotych, by kwota wolna pozostała bez zmian.
Podobnie ma być w tym roku. „Gazeta Wyborcza” pisze, że kwota wolna dla wybranych wzrośnie w tym roku do poziomu 8 tys. złotych, co oznacza, że szczęśliwcom w kieszeni zostanie dodatkowe kilkanaście złotych miesięcznie. Skorzystać ma na tym 2,4 mln rodzin – głównie osoby samotne, bezdzietne małżeństwa, renciści, emeryci i osoby pracujące dorywczo.
Oznacza to, że kwota wolna od podatku nad Wisłą pozostanie jedną z najskromniejszych w całej Europie – 11 razy niższą niż w Niemczech i 19 razy niższą niż w Wielkiej Brytanii.