Polscy geje i polskie lesbijki mają, kolokwialnie mówiąc, przechlapane. Są dyskryminowani praktycznie na każdym kroku w życiu osobistym, ale również i zawodowym. O problemie zrobiło się głośno po słynnym wpisie na Facebooku Grzegorza Miecznikowskiego, który ze względu na swoją orientację nie dostał pracy. – W skali roku odnotowujemy przynajmniej kilkanaście takich przypadków. W naszej ocenie jest to jednak tylko wierzchołek góry lodowej, bowiem wiele osób rezygnuje z podejmowania jakichkolwiek działań – tłumaczy INN:Poland, adwokat Paweł Knut z Kampanii Przeciw Homofobii.
Kilka dni temu mediami społecznościowymi wstrząsnęła historia właściciela S Word Agency, Grzegorza Miecznikowskiego. Mężczyzna złożył jednej z polskich firm z branży nowych technologii ofertę na przeszkolenie jej pracowników w zakresie sprzedaży i obsługę kanałów w mediach społecznościowych. Odpowiedź przyszła kilka dni później. Jeden z pracowników napisał, że Miecznikowski owszem, spełnia wszystkie wymogi zawarte w ogłoszeniu, ale...pracy i tak nie dostanie. Dlaczego?
– Mamy jedno, bardzo duże zastrzeżenie. Nie jesteśmy przekonani, że osoba taka jak ty, o określonej orientacji i poglądach, będzie w stanie w sposób efektywny przeprowadzić szkolenie sprzedażowe dla naszych pracowników oraz reprezentować naszą firmę w mediach społecznościowych i komunikować się z naszą grupą docelową – napisał przedstawiciel firmy. O co chodzi w tym enigmatycznym komunikacie? Miecznikowski nie kryje się z tym, że jest homoseksualistą. Nie chce jednak zdradzić, której firmie to przeszkadzało. Uważa, że podanie nazwy do publicznej wiadomości nakręci tylko spiralę hejtu, a w dodatku do poufności zobowiązują go warunki przetargu.
Cała historia, nagłośniona za pomocą internautów i opisana przez portal NaTemat znalazła na szczęście swój (powiedzmy) szczęśliwy finał. Miecznikowski napisał, że po rozmowach z prawnikami i zarządem firmy otrzymał oficjalne przeprosiny. Przedsiębiorstwo odcięło się również od maila swojego pracownika, twierdząc, że zawarte w nim poglądy nie odzwierciedlają jej oficjalnego stanowiska. Co więcej, zarząd zadeklarował, że przeszkoli swoich pracowników w zakresie równego traktowania.
– Czy takie rozwiązanie mnie satysfakcjonuje? Tak – pisze Miecznikowski. Tłumaczy, że ma za co żyć, za wysłaną ofertę ma dostać pieniądze, a jako dojrzałą osoba potrafi docenić przeprosiny ze strony firmy. Zauważa też, że wspomniane szkolenie może pomóc wyeliminować tego typu sytuacje w przyszłości. – Mam zasadę, która pozwala mi takie rzeczy pokonać. Jak ktoś nienawiścią, to ja go brokatem i miłością – odpowiada.
O tym, że sprawa Miecznikowskiego nie była odosobnionym przypadkiem, a raczej smutną sytuacją, potwierdzającą regułę, przekonany jest adwokat Paweł Knut z Kampanii Przeciw Homofobii. – W skali roku odnotowujemy przynajmniej kilkanaście takich przypadków. W naszej ocenie jest to jednak tylko wierzchołek góry lodowej, bowiem wiele osób rezygnuje z podejmowania jakichkolwiek działań – wskazuje.
Zdaniem eksperta wśród przyczyn takiego stanu rzeczy możemy wskazać brak pieniędzy na prowadzenie postępowań sądowych, niewiarę w możliwość doprowadzenia do wydania korzystnego rozstrzygnięcia, ale też zwykłą obawę o to, że o orientacji dowie się większy krąg osób.
Z dyskryminacją polscy homoseksualiści spotykają się również po zatrudnieniu. – Nasze doświadczenia wskazują, że najczęściej pozostaje tylko kwestią czasu, gdy taki pracownik zostaje zwolniony lub sam odchodzi z pracy – zauważa Knut.
Czy da się przed tym bronić? Prawnik wskazuje dwa sposoby Po pierwsze można wnieść pozew o naruszenie zasady równego traktowania (zarówno gdy jest się zatrudnionym na umowę o pracę, jak i na postawie umowy cywilnoprawnej). Można również rozważyć wniesienie pozwu o naruszenie dóbr osobistych lub wniosku o ukaranie za nieuzasadnioną odmowę świadczenia usługi.
Zdaniem Knuta skuteczność tych postępowań jest różna, ale przy zgromadzeniu dowodów szansą na wygraną w sądzie rośnie. – Przykładowo, w listopadzie 2015 r. sąd prawomocnie stwierdził naruszenie zasady równego traktowania przez pracodawcę, który zwolnił z pracy jednego ze swoich pracowników za to, że ten wziął udział w marszu równości - puentuje.