Agata Frankiewicz, założycielka Deko Eko.
Agata Frankiewicz, założycielka Deko Eko. Fot. Facebook / www.dekoeko.com
Reklama.
DEKO EKO pojawiło się w sieci cztery lata temu. Idea tworzenia nowych użytecznych przedmiotów ze śmieci – zwłaszcza forsowana przez niezależną platformę sprzedażową o relatywnie niedużym zasięgu – z trudem wytrzymywała konkurencję ze zmasowanym marketingiem korporacji zachęcających klientów do kupowania „nowego modelu”, z „nowej kolekcji” lub w „nowej odsłonie”. Trzeba dużego samozaparcia, żeby kupować produkt „ze śmieci” i jeszcze w cenie wyższej od nowego – nawet jeśli wiemy, że został wykonany ręcznie, nad Wisłą, z poszanowaniem ludzi i firm zaangażowanych w proces efektywnego sprzątania Ziemi.
logo
Projekt Modny Eko Event realizowany dla Galerii Mokotów. Fot. www.dekoeko.com
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. – Promując platformę B2C (business to consumer, czyli adresowaną do klienta indywidualnego, innymi słowy - sklep internetowy), musiałam pojawiać się na rozmaitych eventach i konferencjach, edukować konsumentów i prowadzić szkolenia ekologiczne i upcyklingowe. To zostało zauważone – mówi w rozmowie z INN:Poland założycielka i szefowa Dekoeko.com, Agata Frankiewicz. – W pewnym momencie zaczęły się pojawiać w naszej skrzynce pocztowej zapytania od agencji reklamowych, firm eventowych czy wreszcie: bezpośrednio od firm. Pytano, czy możemy wykonać na potrzeby klienta korporacyjnego większą ilość takich produktów, jakie pojawiały się w naszym sklepie – wyjaśnia.
To dawało do myślenia: korporacje mogły się okazać lokomotywą proekologicznego podejścia do idei recyklingu. – Zaczęłam jeszcze bardziej interesować się ideą upcyklingu i wykorzystania go także w biznesie (w przeciwieństwie do innych form przetwarzania śmieci, chodzi o wyprodukowanie z nich produktu o wyższej wartości niż pierwotny – przyp. red.) oraz gospodarką obiegu zamkniętego. Tak powstał dział B2B (business to business, czyli z usługami dla innych firm), na którym w gruncie rzeczy dziś się koncentrujemy – kwituje założycielka Deko eko.
Na potrzeby nowego biznesu Frankiewicz ukuła pojęcie upcykling marki, które definiuje jako ekologiczną aktywizację firm. – Doradzamy firmom, jakie odpady mogą twórczo wykorzystywać na różnego rodzaju cele - edukacyjne, promocyjne czy społeczne. Dzięki platformie B2C mamy dostęp do ponad 250 projektantów, a wśród nich jest już kilkunastu takich, z którymi prowadzimy stałe projekty. Wspólnie wymyślamy pomysły dla firm, testujemy materiały, robimy prototypy – mówi nasza rozmówczyni.
logo
W ramach projektu realizowanego dla Orange ze starych telefonów komórkowych powstaje biżuteria. Fot. Facebook / www.dekoeko.com
Korporacyjni klienci najczęściej próbują na początek czegoś o niewielkiej skali: bardzo popularne są torby zakupowe robione z banerów służących w kampaniach reklamowych, które dobiegły już końca. Popularne są warsztaty, pozwalające na prezentację technik i pomysłów pozwalających przetwarzać odpady w coś przydatnego w domu lub firmie. Ale coraz popularniejsze staje się też swoiste proekologiczne doradztwo. – Mamy taki trzyetapowy program, w skrócie: analiza, kreacja, produkcja. Wchodzę z zespołem do firmy, to po pierwsze. Analizuje odpady generowane przez firmy pod kątem upcyklingu. Rozmawiam z osobami z rozmaitych działów – od ochrony środowiska, przez HR i marketing, po CSR. Przedstawiamy raport z rekomendacjami jak wykorzystać najbardziej problematyczne dla firmy odpady, potem trzeba zaproponować kreację i wreszcie ją wyprodukować – opowiada Frankiewicz.
Powiedzmy sobie szczerze – budżety, w przeciwieństwie do zainteresowania, nie są wielkie. Nie jest tajemnicą, że w Polsce w awangardzie działań związanych ze społeczną odpowiedzialnością biznesu (CSR) są przede wszystkim polskie oddziały firm zagranicznych. Ale i tam CSR nie jest powszechnym standardem – np. mniej niż co dziesiąta firma z tej listy wydaje na CSR powyżej miliona złotych w ciągu roku; tyle samo lokuje się w przedziale 100 tys. zł do miliona; większość tych, które w ogóle przeznaczają jakieś budżety na tego typu działalność, wydaje od 10 do 50 tys. zł.
Frankiewicz o pieniądzach nie chce mówić, choć przyznaje, że wyroby powstające na bazie odpadów z reguły są droższe od swoich odpowiedników ściąganych z Chin, czasem nawet kilkukrotnie. Każde zamówienie jest wyceniane indywidualnie, w zależności od wolumenu. Porównywalna do reszty branży jest ewentualnie oferta związana z organizacją eventów, ale też przygotowanie profesjonalnych warsztatów proekologicznych to przedsięwzięcie bardziej skomplikowane i droższe od standardowych pikników pod chmurką. – Zwłaszcza, jeżeli musimy dodatkowo wymyślić cały przebieg warsztatów i to, co mogłoby powstać z odpadów klienta – dodaje.
logo
Torby z banerów pochodzących z zamkniętych już kampanii są pożądanym przez korporacje gadżetem. Fot. www.dekoeko.com
Ale klientów – i to z najwyższej półki – nie brakuje. Sieć Orange zamawia w Deko eko biżuterię i akcesoria powstającą ze zużytych telefonów komórkowych, McDonald's czy IKEA – torby, a SITA/SUEZ – prezenty świąteczne. Galeria Mokotów, Polpharma oraz Centrum Zdrowia Dziecka robią we współpracy z firmą Frankiewicz okolicznościowe, edukacyjne imprezy.
Dziś oba filary Deko eko – platforma sprzedażowa oraz szeroko pojęta oferta dla klientów korporacyjnych – zaczynają się uzupełniać. – Przekonując do segmentu B2C, przyciągnęliśmy do naszej oferty firmy – opisuje założycielka firmy. – Teraz współpraca z biznesem, owo B2B, przyciąga do nas projektantów, których zwiększona obecność wspiera rozwój platformy sprzedażowej B2C. Co więcej, partnerzy biznesowi też chcą edukować konsumentów, zakładam, że będzie przybywać takich projektów – dodaje.
Deko eko rozwija się w takim tempie, że Agata Frankiewicz zaczyna myśleć o ekspansji zagranicznej. – Myślimy o wejściu na dojrzalsze rynki – przyznaje. – Na początek w grę wchodziłby rynek niemiecki, potem holenderski. W następnej kolejności być może francuski i brytyjski. To kraje, w których nie tylko świadomość zarówno konsumentów, jak i inwestorów, jest wyższa. A i nasza oferta byłaby tam konkurencyjna cenowo – dorzuca. Co nie oznacza wyjścia z Polski, w końcu idea dawania śmieciom drugiego życia zaczyna się nad Wisłą zakorzeniać.