
Reklama.
Paweł Stańczak miał objąć stanowisko szefa Ukrtransgazu, czyli ukraińskiej sieci gazowej. Wybrano go jeszcze w sierpniu, wszystko zdawało się być na dobrej drodze. Naftohaz, państwowy koncern gazowniczy zatwierdził jego kandydaturę.
Stańczak wcześniej był dyrektorem technicznym i członkiem zarządu PGNiG, ma wieloletnie doświadczenie. Nadzorował projektowanie i budowę gazociągów, gdy w latach 2003-2005 odpowiadał w PGNiG za utworzenie polskiego operatora gazociągów przesyłowych Gaz-System.
Kandydaturę Pawła Stańczaka zablokowała jednak Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która po prostu nie przyznała mu dostępu do informacji niejawnych. Według ukraińskich mediów jest to pokaz siły premiera Wołodymyra Hrojsmana, któremu nie podoba się zwiększanie niezależności Ukrtranshazu.
W proteście przeciwko takiej polityce z firmy odeszło już dwóch innych zagranicznych menedżerów – przewodniczący rady nadzorczej Paul Warwick i jej członek Marcus T. Richards. Ostro skrytykowali oni współpracę z rządem i polityczne naciski na firmę.
Wcześniej inny Polak odpadł z ukraińskiej ligi biznesu. Wojciech Balczun, były już prezes ukraińskich kolei, odszedł po fali niebywale ostrych ataków ze strony rządowej. Pozostał jeszcze Sławomir Nowak, były polski minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. Jesienią 2016 roku został szefem agencji drogowej Ukrawtodor.
Obecnie znajduje się pod ostrzałem ukraińskiej agencji zapobiegania korupcji NAPK, która zarzuciła mu naruszenie przepisów antykorupcyjnych. Jakich – nie podano.
źródło: WNP.pl