Polskie firmy mają coraz większe problemy przy poszukiwaniu pracowników. Przedsiębiorcy narzekają, że muszą ograniczać produkcję i szukać ludzi za wschodnią granicą. Jest jednak jedna branża, która powodów do narzekań z tego tytułu nie ma. Wręcz przeciwnie.
Symbolem trudnej sytuacji na rynku może być niedawna historia z Tczewa. Pracownicy agencji zatrudnienia podjechali tam pod bramy jednego z zakładów,a wychodzących ludzi werbowali do...konkurencyjnej firmy. Desperacja nie powinna dziwić. Stopa bezrobocia we wrześniu spadła do poziomu 6,9 proc., a w niektórych województwach (jak np. w kujawsko-pomorskim albo opolskim) liczba ofert pracy rośnie co miesiąc o kilkanaście procent.
Szeregowi pracownicy narzekają co prawda, że rzekomy „rynek pracownika” nie przekłada się na podwyżki płac (w najnowszym „Barometrze rynku pracy” gotowość na podwyżki w najbliższym czasie wyraziło tylko 11 proc. przedsiębiorców), jest jednak jedna branża, której przedstawiciele żyją dzisiaj jak pączki w maśle. To rekruterzy. Ich zarobki rosną w ostatnim czasie jak szalone.
Pokazuje to jak na dłoni raport płacowy AG Test HR „Wiosna 2017”, który objął działy personale z 550 przedsiębiorstw. Wynika z niego, że mediana wynagrodzeń kierowników ds. rekrutacji i selekcji wzrosła w ciągu roku aż o 5190 złotych brutto, do poziomu 13483 zł.
Solidna podwyżka związana jest również ze stanowiskiem lidera zespołu ds. rekrutacji i selekcji. Tutaj pensje poszły do góry średnio o 1435 zł brutto, dzięki czemu mediana wynosi obecnie 9750 zł.