
Reklama.
W czym rzecz? Otóż UKE chciałoby w przyszłym roku wprowadzić daleko idące zmiany na rynku operatorów sieci kablowych. W telegraficznym skrócie dałoby się je streścić następująco: operatorzy mają zacząć ze sobą współpracować, współtworząc infrastrukturę i dbając o to, by klienci wszystkich – czyli nie „na własną rękę” – sieci mieli dostęp do światłowodów.
– Obserwujemy bardzo duże problemy w waszej współpracy – dowodził Cichy na wspomnianej konferencji. – 20 proc. rynku, które generuje 80 proc. jego wartości, słabo współpracuje z 80 proc. lokalnych ISP, których w Polsce jest ponad 2,5 tysiąca i są kluczowi z punktu widzenia społeczeństwa gigabitowego. Nie potrzebujemy sześciu infrastruktur w jednym budynku, sześciu list na ścianie klatki schodowej. Potrzebujemy modelu pozwalającego maksymalizować zyski i przenieść część zapału inwestycyjnego poza duże aglomeracje miejskie – kwitował.
W przyszłym roku Urząd chce zatem zaproponować nowe modele regulacyjne, które ostatecznie mają doprowadzić do tego, że w 1,7 mln gospodarstw domowych pojawi się światłowód, a zatem dostęp do technologii, wiedzy i nowych usług. Cichy zapowiada, że jako pierwsze modele mogą pojawić się nad Wisłą tzw. BSA (Bitstream Access, hurtowy dostęp do internetu) lub LLU (uwolnienie pętli lokalnej). To dotyczy przede wszystkim infrastruktury kablowej, ale UKE może też na początek zmusić operatorów do ułatwienia dostępu do słupów czy studzienek, którymi biegną łącza.
W oczach UKE obecna konkurencja między operatorami sieci kablowych – z których każdy buduje własne łącza czy stawia własne słupy – opóźnia rozwój społeczeństwa, a „wolna ręka rynku” w tym przypadku zawodzi. Wywiązuje się walka. – UKE musi dziś rozwiązać około 200 sporów o dostęp do budynków, a z drugiej strony operatorzy zgłaszają popyt na ponad 10 tys. km kabli i 250 tys. słupów energetycznych – podsumowywał sytuację Cichy.
źródło: Rzeczpospolita