Projekt zmian w ustawach o podatkach dochodowych CIT i PIT, który wczoraj wieczorem prezentowano w Sejmie, miał zmierzać przede wszystkim do uszczelnienia systemu podatkowego. Niestety, jak przekonuje gazeta „Puls Biznesu”, fundamentem zmian będą podwyżki podatkowe oraz wprowadzenie nowych obciążeń.
– Ten projekt tak naprawdę nie zmierza w stronę uszczelnienia, ale ma na celu podniesienie podatków – przekonuje na łamach dziennika Jakub Kulesza, Kukiz '15. – Bo jak nazwać pomysł nałożenia nowego podatku na nieruchomości komercyjne dużej wartości czy podniesienia opadatkowania najmu mieszkań? W efekcie takich działań wzrosną ceny towarów i usług i spadnie atrakcyjność Polski dla inwestorów – dodaje.
Według Mirosława Pampucha projekt zakłada podniesienie stawek: przykładem jest nowy podatek od galerii handlowych o wartości powyżej 10 mln zł. – Duża część proponowanych regulacji piętnuje inwestorów zagranicznych. Spowoduje to ich odpływ do Czech, Rumunii czy Bułgarii – dowodził Janusz Cichoń z PO.
Pod presją posłów wiceminister finansów Paweł Gruza przyznał, że presja podatkowa wzrośnie. – Ta ustawa realnie zmienia przepływy finansowe na korzyść budżetu państwa – zastrzegał wiceszef resortu. – Faktycznie, pewne sposoby prowadzenia biznesu w Polsce będą ponosiły większe koszty podatkowe. W pewnym sensie to jest też celem tej ustawy – dorzucał.
Jak kwituje „Puls Biznesu”, niektóre podwyżki wprowadza się pośrednio: nie tyle podnosząc stawkę, ale w efekcie ograniczenia możliwości wrzucania wydatków w koszty uzyskania przychodów. Podobny przykład to ograniczenie kosztów uzyskania przychodów w przypadku niektórych usług niematerialnych, np. doradczych. Mniejsze koszty, to wyższa podstawa opodatkowania – czyli większy podatek. Podatek od nieruchomości w gruncie rzeczy jest jakimś odpowiednikiem podatku katastralnego, kolejna danina to 12,5-procentowy (obecnie – 8,5 proc.) podatek na przychody osób fizycznych z najmu mieszkań (uściślijmy: przychody przekraczające 100 tys. zł rocznie).