Sporą popularność zdobywa w Polsce nowa metoda prowadzenia spotkań dotycząca budowy strategii i zespołów w firmach. Metoda jest niezwykle prosta i skuteczna. Okazuje się, że ludziom wystarczy dać klocki Lego, by szybko i z przyjemnością rozwiązali nawet najbardziej zawiłe problemy.
Jedną z prekursorek, wprowadzających metodę Lego Serious Play na polski rynek jest Magdalena Kowalska, prowadząca firmę Pimento. Jak twierdzi, jest to połączenie zabawy i pracy, które pozwala na wyeliminowanie nudnych spotkań, zdominowanych przez niemających nic do powiedzenia uczestników. Zamiast mówić albo rysować wykresy, uczestnicy warsztatów budują z klocków to, co chcą wyrazić.
– Z klocków budujemy trójwymiarowe modele, które są odpowiedzią na pytania stawiane przez trenera. On nadzoruje ten proces, choć zanadto w niego nie ingeruje. Te budowle są metaforą, a czasem dosłownym zobrazowaniem tego, co ludzie chcą powiedzieć. Są to twory abstrakcyjne, stanowiące doskonały pretekst do tego, by w bezpieczny sposób opowiedzieć o swoich opiniach – mówi Magdalena Kowalska w rozmowie z INN:Poland.
Zalety? Mnóstwo!
Po pierwsze spotkania firmowe przestają być śmiertelnie nudne i niekonstruktywne. Po drugie – ich uczestnicy własnymi rękami budują konkretne rozwiązania, coś, z czym się utożsamiają, tworzą to sami, zatem nie ma później problemu z realizacją wyznaczonego celu. A po trzecie, neutralizujemy w ten sposób firmowych mistrzów słowa, tytanów intelektu i domorosłych erudytów, dając dojść do głosu wszystkim w równym stopniu.
– Ta metoda polega min. na tym, że podczas budowy dzielimy się opiniami. Można powiedzieć, że nauka słuchania i postrzegania komunikatów z poziomu opinii a nie oceny to „efekt uboczny” tej metody. Uczestnicy koncentrują się na tym co tworzą, co mają na stole czyli na meritum. Dzięki temu nie schodzą na wątki poboczne, które – jak wynika z mojego doświadczenia – niejednego stratega biznesowego wyprowadziły już na manowce. W wielowątkowej dyskusji często odchodzi się od głównego wątku i zaczyna koncentrować na negowaniu zdania innej osoby albo ucieka od tematu – wyznaje Magda Kowalska. Czas zmian
Skąd wziął się pomysł na wykorzystanie klocków w rozwiązywaniu zawiłych kwestii biznesowych? Oczywiście z Danii. W połowie lat 90. nowoczesne zabawki zaczęły wypierać z rynku klocki Lego, prezes tej firmy zaczął więc szukać rozwiązań. Nad tematem pochyli się stratedzy, ale ich praca nie przyniosła żadnych konstruktywnych rozwiązań, które satysfakcjonowałyby właściciela firmy. Ten wychodził bowiem z założenia, że firma, która zajmuje się kreatywnym myśleniem, powinna stworzyć kreatywną strategię.
Postanowił więc wykorzystać do pracy swoje niezawodne przy budzeniu kreatywności dzieci: klocki. Przy okazji okazało się, że dwóch profesorów w Lozannie pracuje nad bardzo podobnym projektem – szukają rozwiązania problemu dlaczego strategie w niektórych organizacjach funkcjonują dobrze a w innych źle. Lego połączyło siły z IMD Business School z Lozanny i wspólnie stworzyli narzędzie do budowania strategii organizacji. Okazało się na tyle skuteczne, że inne firmy wymusiły niejako na Lego podzielenie się nową metodą.
Jak to działa?
Metoda Lego Serious Play jest oparta między innymi na psychologii rozwojowej.
– To niesamowite narzędzie do generowania pomysłów, poprawy komunikacji w zespole, strategii czy innym dowolnym kontekście biznesowym. Wykorzystanie go ogranicza jedynie nasza wyobraźnia. To, co powstaje przy użyciu tej metody jest niezwykle skuteczne – twierdzi Magda Kowalska.
Dodaje, że zdarzają się sceptycy, którzy w klockach widzą zabawki a nie poważne narzędzie.
– Ale my w tej metodzie wcale od zabawy nie uciekamy, ona jest bardzo istotnym elementem pracy nad generowaniem rozwiązań. Psychologia rozwojowa mówi o tym, że najlepiej uczymy się i rozwijamy podczas dobrej zabawy, kiedy robimy to co nas cieszy. Jesteśmy wtedy mocniej zaangażowani i skuteczni – mówi Kowalska. Jej zdaniem, użycie klocków Lego kojarzy nam się z dzieciństwem, z czymś przyjemnych, przenosimy się w jakimś sensie w czasie do okresu miłych dziecięcych doznań.
– A jednocześnie jak nam jest przyjemnie, to łatwiej się otwieramy na wiele spraw. Ale faktycznie ludzie bardzo często spłycają siłę tej metody, tymczasem klocki są tylko pretekstem do tego, by rozmawiać o bardzo poważnych, głębokich tematach – dodaje.
Zabawa klockami pozwala na silne zaangażowanie członków spotkania w temat. To, co budują, mówi wiele o nich i ich postrzeganiu rzeczywistości, zespołu czy celów. Przykład? Ważne jest to, jakie wybierają klocki i jak np. ustawią ludziki i to jakie nadają im znaczenie.
– Potem opowiadają o tym, co zbudowali i co to dla nich oznacza. I to oni muszą powiedzieć dlaczego ludziki zostały ułożone w linii prostej albo dlaczego tworzą piramidę. Dlaczego szef, który stoi na czele zespołu dzierży w dłoni kwiaty albo miecz. Wykorzystujemy całą masę symboli, dzięki którym nadajemy wyobrażenie temu, co chcemy zbudować – tłumaczy Magdalena Kowalska.
Dzięki takiemu podejściu każdy uczestnik spotkania ma takie same szanse na wypowiedź.
– To bolączka wielu organizacji i burz mózgów. Często jedna dynamiczna osoba dominuje dyskusję i nie pozwala dojść do głosu innym. Tym, którzy są mniej śmiali albo z uwagi na stanowisko nie chcą zabierać głosu. Metoda wyrównuje szanse w dyskusji. Uspokajamy zapędy tych, którzy z natury dominują, a swoim słowotokiem zabijają każdą dyskusję i dajemy szansę tym, którzy często są genialni, ale mniej przebojowi – wyjaśnia trenerka.
Dodaje, że ma klientów, którzy wykorzystują klocki również w życiu codziennym, do pomocy w rozwiązaniu problemów nie tylko biznesowych ale i prywatnych.
– Podczas tej pracy używamy obydwu dłoni, uruchamiamy obydwie półkule mózgowe a przez to –mamy dostęp do całej swojej wiedzy i możliwości jakie daje nam nasz mózg , zatem lepiej się myśli. Często przecież używamy przenośni, mówiąc o tym, że „sprawy się poukładały” albo „klocek wskoczył na swoje miejsce”. Pracując tą metodą czy bawiąc się klockami możemy zrobić to również dosłownie – mówi Kowalska.