Polska firma Emplocity, tworząca bota pomagającego szukać ludziom pracy, stanęła przed nietypowym wyzwaniem. Muszą znaleźć osobę lub osoby, które pomogą botowi w procesie nauki. Bez tego nie poradzi sobie w cyfrowym życiu. Trener botów może być jednym z zawodów przyszłości.
– Trochę tak jest, bo my ciągle definiujemy zakres obowiązków, które będą należały do trenera. Będzie to na pewno badanie zasad konwersacji, zarówno prostej, polegającej na zadawaniu pytań i udzielaniu odpowiedzi, jak i niestandardowej. Ludzie na przykład zadają dużo pytań mających wytrącić bota z równowagi, piszą przekleństwa, niezrozumiałe słowa albo po prostu coś upraszczają lub mylą w pisowni – mówi w rozmowie z INN:Poland Krzysztof Sobczak, CEO i współzałożyciel spółki Emplocity.
Trener musi nauczyć bota ludzkich zachowań pod kątem zbierania informacji służących do rozwoju algorytmu. Do jego zadań będzie należeć badanie kontekstów wypowiedzi, uczenie musi przebiegać w sposób nadzorowany.
Bota nie można puścić samopas, o czym przekonali się choćby programiści Microsoftu. Kilka miesięcy temu uruchomili bota, który miał wchodzić w interakcję z użytkownikami Twittera. Skończyło się to bardzo źle, Microsoft wyłączył bota w ciągu niespełna 24 godzin, bo zaczął strasznie szaleć. Adolfa Hitlera uznał za autorytet, gloryfikował holokaust i obrażał innych użytkowników. Zaczął się zachowywać jak typowy internetowy troll.
– Trener ma być w pewnym sensie strażnikiem procesu nauczania. Zajmie się zbieraniem danych, ich analizą i wystawianiem rekomendacji dla programistów, by ta sztuczna inteligencja była coraz bardziej samodzielna. Nie tylko reaktywna, odpowiadająca na „dzień dobry”, ale działająca w sposób autonomiczny. A to wymaga bardzo dużej ilości danych – mówi Sobczak.
Wyjaśnia, że w Polsce (według jego wiedzy) nie ma innego bota napisanego od zera, czyli takiego, który nie wykorzystywałby już istniejących zewnętrznych rozwiązań. Działają dostarczyciele botów, np. Chat Fuel, ManyChat czyli oprogramowanie, które wystarczy wypełnić treścią i uruchomić.
– Nasz jest tworzony od zera, dzięki czemu może być dowolnie rozbudowany, np. o elementy Natural Language Processing (NLP). Może być np. rozwijany w kierunku rozumienia niestandardowych zachowań, łapanie kontekstu, wyrażeń bliskoznacznych. Jedna osoba zapyta „Kiedy mi znajdziesz pracę?”, inna „Kiedy będzie praca?”. Nasz bot szuka potwierdzenia, że chodzi o to samo. Dotychczasowe rozwiązania mają spore problemy z podobnymi wyzwaniami – mówi szef Emplocity.
Dodaje, że to co wydaje się bardzo proste dla człowieka, dla bota jest niezwykle skomplikowane.
– W przypadku takiego pytania zwykły bot się wykolei. Może Cię nie zrozumieć, gdy pomylisz jedną literę lub wstawisz o jedną spację za dużo. My poświęcamy dużo czasu na to, by bot szukał prawdopodobieństwa znaczeniowego, był odporny na błędy i wrażliwy na podobnie brzmiące zdania. Pracujemy nad podobnymi rozwiązaniami jak Google, z tego co mi wiadomo, oprócz nas nikt w Polsce komercyjnie tym się nie zajmuje – twierdzi Krzysztof Sobczak.
Także sama oferta Emplocity jest w Polsce pionierska: do tej pory prawdopodobnie nikt nie szukał nauczyciela dla bota. Jakie warunki trzeba spełnić? Okazuje się, że przede wszystkim warto… być człowiekiem.
– Do tego nie trzeba dużego doświadczenia, w pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że wystarczy umieć oddzielać informacje przydatne od śmieci, identyfikować trolli, grupować informacje – podkreśla Sobczak.
Idealny kandydat nie musi mieć ukończonych studiów, ani wieloletniego doświadczenia zawodowego. Ważne, by „był wkręcony w temat nowych technologii” i wiedział, co kryje się pod takimi skrótami jak: AI (Artificial Intelligence, czyli sztuczna inteligencja), UX (user experience, czyli doświadczenie użytkownika) oraz HR (human resources, czyli zasoby ludzkie).
Warto także wiedzieć na czym polega uczenie maszynowe (ML – machine learning), trener bota będzie bowiem pomagać w jego ulepszaniu. Będzie także testował, czy jego podopieczny poprawnie odpowiada na pytania zadawane przez rozmówców i podpowiadał mu, jak wybrnąć z różnych sytuacji.
Sobczak dodaje, że na to stanowisko zgłaszają się bardzo różni kandydaci: naukowcy, programiści, ale i osoby po prostu zafascynowane botami.
– Ich pasja może się przecież przydać. A wielu rzeczy można się po prostu nauczyć – mówi Krzysztof Sobczak.
– To nowy zawód i nie wiadomo, jak długo się utrzyma, ale wierzę, że autonomiczne boty będą nam potrzebne, więc i osoby do ich uczenia będą niezbędne – dodaje. Firma obiecuje, że wynagrodzenie za korepetycje jest atrakcyjne. Ogłoszenie o poszukiwaniu trenera bota kończy się zdaniem „Nawet jeżeli nie będzie to praca na całe życie, to wpis w CV z pewnością zrobi wrażenie”.