Donald Trump ma przynajmniej częściowo zawdzięczać swoje zwycięstwo zmasowanej propagandzie online.
Donald Trump ma przynajmniej częściowo zawdzięczać swoje zwycięstwo zmasowanej propagandzie online. Fot. Pixabay

Portal Tech Crunch zebrał na swoich stronach dokumentację dziesiątków postów, jakie pojawiły się w mediach społecznościowych za sprawą rzekomych rosyjskich agentów wpływu. Jak przyznał w tym tygodniu Mark Zuckerberg, wyświetlone na stronach Facebooka sponsorowane posty – wykupione najprawdopodobniej przez powiązaną z Kremlem Internet Research Agency – zobaczyło 126 milionów ludzi w Ameryce.

REKLAMA
Tak to się robi w Ameryce. Przez ponad dwa lata media społecznościowe za oceanem zalewały setki postów, memów, fake news i pozorowanych wydarzeń, które miały pogłębiać podziały, podgrzewać przed- i powyborczą atmosferę, antagonizować najważniejszych polityków. Portal Tech Crunch zebrał na swoich stronach liczną kolekcję tego typu postów – w większości już dziś usuniętych.
logo
Nie ma znaczenia, czy Berniego Sandersa się popiera czy atakuje: grunt, żeby obudzić emocje i osłabić jego najważniejszą rywalkę. PrntScr
logo
Granie na obawach przed imigrantami to stary trik. Dlatego nie trzeba wiele, żeby przypomnieć wyborcom te emocje. Fot. PrntScr
logo
Clintonowie jako grzesznicy: "jeśli ja wygram, wygra Clinton" - zapowiada mocujący się z Chrystusem szatan. A rzekomy nieślubny syn Billa Clintona przypomina Amerykanom o swoim istnieniu. Fot. PrntScr
logo
Niepodległość Teksasu, dyskwalifikacja Clinton w wyścigu prezydenckim - nieważne, że postulaty nierealne. Liczy się to, żeby zrobić wrażenie, jakby w USA było zatrzęsienie radykałów. Fot. PrntScr
logo
"O szariacie nawet nie powinno się debatować", "Chcecie, żeby TO było zabronione w Ameryce?" - na antyislamskich nastrojach wiele da się ugrać, również w USA. Fot. PrntScr
logo
Bez względu na to, czy potępia się czarnoskórych gangsterów czy przypomina, że Czarne Pantery miały bronić Afroamerykanów przed Ku Klux Klanem - warto rozdrapywać rany. Fot. PrntScr