Część głęboko mrożonego pieczywa na polskich półkach może pochodzić z Państwa Środka.
Część głęboko mrożonego pieczywa na polskich półkach może pochodzić z Państwa Środka. Fot. Anna Jarecka / Agencja Gazeta
Reklama.
– Jednym z podstawowych składników mrożonego ciasta jest chemiczny polepszacz o nazwie L-cysteina (E-920). W krajach Unii Europejskiej obowiązuje zakaz produkowania tej substancji z ludzkich włosów. Dlatego E-920 wytwarzana jest np. ze świńskiej szczeciny czy ptasich piór. W Chinach, skąd mrożone ciasto trafia również do Polski, taki zakaz nie obowiązuje i do wytwarzania L-cysteiny nagminnie stosuje się ludzkie włosy – pisze poseł Paul w swojej interpelacji.
Co do zakazu – pełna zgoda. Co do produkcji w Chinach jasności jednak nie ma: brytyjskie tabloidy („The Sun”, „Daily Mail”) chętnie pisały o tym, że L-cysteina powstaje na bazie włosów, jakie zbierane są np. w zakładach fryzjerskich. Do ich spekulacji jednak nie ustosunkowała się żadna z unijnych instytucji. Na specjalistycznych portalach dla branży spożywczej można znaleźć z kolei spekulacje odnośnie tego, że historie o takim składniku pieczywa należą do „miejskich legend” – opowiadanych zarówno o pieczywie, jak i plackach do pizzy czy sosie sojowym, jakie są produkowane za Wielkim Murem. Kilka lat temu władze chińskiej prowincji Szenzen miały podjąć w tej sprawie śledztwo – jego wyniki najwyraźniej jednak pozostają nieznane.
W Polsce, jak podkreśla Paul, należy jedynie zamieścić informację, że wypiek powstał z ciasta głęboko mrożonego. „Czy istnieją instrumenty, które skutecznie zabezpieczają polski rynek przed importem ciasta mrożonego produkowanego na bazie ludzkich włosów?” – dopytuje poseł w interpelacji.
logo
Poseł Jerzy Paul. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Cóż, resort rolnictwa odpowiedział długą opowieścią o tym, że konsumenci mają indywidualne upodobania, kierują się przy zakupach ceną, smakiem, datą ważności czy wyglądem. W dalszej kolejności poseł może się dowiedzieć ze szczegółami, jak wygląda technologia odroczonego wypieku i że zabezpiecza ona przed rozmaitymi bakteriami, zachowując jednocześnie walory odżywcze pieczywa. Ministerstwo potwierdza, że Polacy lubią wypieki z ciast głęboko mrożonych, w naszym kraju kupuje je około 15 proc. konsumentów, a za Odrą – co drugi Niemiec.
„Odnośnie L-cysteiny dodawanej do mąki w charakterze środka do przetwarzania mąki (polepszacza), musi ona spełniać wymagania rozporządzenia Komisji Europejskiej” – przechodzi wreszcie do meritum ministerstwo. – „Zgodnie z zapisami ww. rozporządzenia, ludzkie włosy nie mogą być wykorzystywane jako materiał wyjściowy dla tej substancji” – dorzuca resort.
Jakieś „instrumenty”? „Bezpośredni nadzór nad działalnością przedsiębiorców branży spożywczej, takich jak piekarnie w zakresie bezpieczeństwa żywności sprawują organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej, które w ramach bieżącego nadzoru kontrolują m.in. stosowanie substancji dodatkowych, w tym m.in. znakowanie, identyfikowalność, warunki stosowania, dokumentację potwierdzającą, że dany produkt spełnia wymagania w zakresie bezpieczeństwa żywności. Kontrola dokumentacji dla substancji dodatkowych, takich jak L-cysteina dotyczy przede wszystkim kryteriów czystości, które określone są w przepisach prawa” – kwituje ministerstwo.
Z tej wymiany pism między posłem a resortem rolnictwa niezbicie wynika jedno: nikt nie ma pojęcia, czy historia o polepszaczu z ludzkich włosów ma jakiekolwiek potwierdzenie w faktach. Nikt nie wie, czy i jakie ilości produkowanego w Chinach ciasta trafia nad Wisłę. I jeżeli nawet ktoś kontroluje dokumenty, z jakimi taki towar trafia do Polski, to zapewne nikt już potem nie konfrontuje, na ile są one zgodne z rzeczywistością – a już zwłaszcza nie sprawdza, w jaki sposób powstawały komponenty, z jakich zrobiono produkt finalny. Włosy Chińczyków w bułkach będą mogły zatem z powodzeniem dołączyć do legend o kotach smażonych dla klientów w azjatyckich barach czy mięsie na kebab, zalegającym pod warszawskim Dworcem Centralnym.