Makeapp miała ułatwiać eksperymenty z makijażem, ale wygląda na to, że użytkownicy zaczną używać aplikacji do innych zastosowań.
Makeapp miała ułatwiać eksperymenty z makijażem, ale wygląda na to, że użytkownicy zaczną używać aplikacji do innych zastosowań. Fot. Iwona Burdzanowska / Agencja Gazeta
Reklama.
Formalnie program służy wirtualngo demakijażu: przy jego pomocy można eksperymentować z rozmaitymi propozycjami make-upu bez konieczności wielogodzinnego wysiadywania przed lustrem. Problem jednak w tym, że odkąd aplikacja pojawiła się kilka dni temu na rynku, zaczyna pełnić funkcje „demaskatorskie” – użytkownicy i portale internetowe używają programu do filtrowania zdjęć gwiazd ekranu i sceny, czy popularnych w sieci influencerek, które uchodzą za ikony urody. W podobny sposób zaczynają też "weryfikować" urodę swoich znajomych, czy osób poznanych w sieci.
Programiści użyli do stworzenia MakeApp algorytmów sztucznej inteligencji, które mają identyfikować ingerencje w naturalną urodę osoby przedstawionej na „obrabianym” zdjęciu. Cała operacja polega na usunięciu tych modyfikacji.
Niektórzy użytkownicy zarzucają aplikacji, że zwyczajnie postarza osoby ze zdjęć. Naturalnie gładką cerę może „upstrzyć” jakimiś defektami, pogłębić zmarszczki, dodatkowo podkrążyć oczy czy wybledzić naturalne brwi czy włosy. Tak czy inaczej, w ciągu kilku osttanich dni aplikację ściągnięto ponad 100 tysięcy razy, a przeszło półtora tysiąca osób postanowiło skomentować – zazwyczaj krytycznie – działanie programu.
źródło: Antyradio.pl