Fałszywe zwolnienia kosztują u oszustów od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.
Fałszywe zwolnienia kosztują u oszustów od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Reklama.
Jak ustalił portal Bankier.pl ceny tego typu dokumentów wahają się od kilkudziesięciu – w przypadku najprostszych – do kilkuset złotych. Stojący za nimi oszuści, zarówno prawdziwi lekarze, którzy znaleźli sposób na zarobek, jak i fałszerze, skłonni są wystawiać L4 na zadane daty (również wstecznie, choć wychodzi to drożej), a także w ciągu doby przesłać dokumentację kurierem lub do paczkomatu. W „ofercie” jest też historia choroby.
Cały proceder wymyka się konsekwencjom prawnym z powodu kilku słów, jakimi ogłoszeniodawcy okraszają swoje anonse: „ogłoszenie kolekcjonerskie, nie odpowiadam, w jaki sposób kupujący wykorzysta zakup”. No cóż, to najwyraźniej oczywiste, że Polacy oprócz znaczków pocztowych, egzotycznych pamiątek z wakacji, zaczęli też zbierać unikatowe druki L4.
„Kolekcjonerzy” zresztą też mogą się czuć stosunkowo bezpiecznie. – Posiadanie sfałszowanego dokumentu nie jest jego używaniem, a więc posiadacz kolekcjonerskiego dokumentu nie popełnia czynu zabronionego. Nie może stanowić także przestępstwa zachowanie sprawcy, który podrabia lub przerabia dokument w celu innym niż wskazany w ustawie – tłumaczył portalowi Bankier.pl Michał Gaweł z Komendy Głównej Policji.
Zarówno organy ścigania, jak i instytucje lekarskie zajmuje raczej fakt, że druków oraz pieczątek mogą używać oszuści pozbawieni uprawnień. Dla policji celem dochodzenia mogliby być również nabywcy „kolekcjonerskich” dokumentów – w razie bowiem rzeczywistego użycia w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyli pójścia na chorobowe bez podstaw – stają się sprawcami przestępstwa. Natomiast sami nabywcy dokumentów nierzadko ostrzegają się przed oszustami, bo też zdarza się, że ogłoszeniodawca obieca zwolnienie, a po wpłacie przestaje odpowiadać na wiadomości – lub wysyła dokumenty listem zwykłym, co sprawia, że „idą” one do nabywcy wyjątkowo długo.
źródło: Bankier.pl