Zniknięcie stu tysięcy miejsc pracy w dwudziestu tysiącach przedsiębiorstw rodzinnych w Polsce – według związku pracodawców „Transport i Logistyka” to mogą być konsekwencje przyjętego w Luksemburgu stanowiska UE w sprawie delegowania pracowników.
Na dodatek ta zastraszająca liczba dotyczy przede wszystkim branży transportowej: te biznesy dostaną wyjątkowo mało czasu na dostosowanie się do nowych przepisów, prawdopodobnie poniżej czterech lat. – Przepisy dyrektywy o delegowaniu są stosowane z chwilą wejścia w życie jednej z dyrektyw należących do pakietu drogowego. Jeżeli Parlament Europejski się pospieszy, jest w stanie przyjąć tę jedną dyrektywę z pakietu drogowego już w przyszłym roku – podsumowuje prezes związku, Maciej Wroński.
Transportowcy – a większość tej branży nad Wisłą to niewielkie firmy rodzinne – liczyli, że ostatecznie przepisy zostaną złagodzone, a ich przedsiębiorstwa zostaną przynajmniej częściowo wyłączone ze stosowania dyrektywy.
– Kompromisem miały tu być dwa ustępstwa: zmiana terminu wejścia w życie dyrektywy oraz zgoda na utrzymanie jednego z motywów preambuły, dotyczącego transportu drogowego – cytuje Wrońskiego stacja RMF24. – Pomimo kontynuowania prac nad rewizją dyrektywy o delegowaniu i Pakietem mobilności, już przegraliśmy walkę o unijny rynek. Teraz gra toczy się jedynie o to, aby koszty przegranej były jak najmniejsze – kwituje.