Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk
Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk Foto: Marek Podmokły / Agencja Gazeta
Reklama.
Kiedy w czerwcu tego roku minister Adamczyk zapowiedział, że budowa dwupasmowej drogi ekspresowej do stolicy Podhala ruszy już w 2019 roku, wielu mieszkańców regionu i turystów nie posiadało się z radości. Dziś wygląda na to, że minister obiecał gruszki na wierzbie.
Problem w tym, że za słowami ministra Adamczyka nie poszły żadne czyny. Obiecanego odcinka zakopianki trudno szukać w Krajowym Programie Budowy Dróg Krajowych i Autostrad. Inwestycje tam zapisane mają priorytet finansowania.
Krzysztof Faber, starosta nowotarski, mówi, że zakopianka miała powstać tylko dlatego, że minister znajdzie na nią pieniądze z innych źródeł. Jakich? Tego Adamczyk nie zdradził. Wspomniana deklaracja padła podczas wizyty ministra w Krakowie. Obiecał wtedy, że wart miliard złotych przetarg na budowę 16-kilometrowego odcinka drogi z Rabki do Nowego Targu zostanie ogłoszony we wrześniu. Tymczasem mamy listopad, a w sprawie nic się nie ruszyło.
Przeszkodą są jedynie pieniądze – drogowcy mają już ważne pozwolenie budowlane. Na dodatek od kilku lat właściciele gruntów, przez które ma przebiegać droga mają zablokowaną możliwość ich sprzedaży. Cieszyli się, że w końcu dostaną pieniądze za swoją ziemię.
Na razie nie tylko nie ruszył przetarg, ale i minister Adamczyk znalazł się na wylocie z rządu. Jego stanowisko jest zagrożone, bo ślimaczy się budowa domów w programie Mieszkanie Plus. Z tego mocno niezadowolony jest sam prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Sprawa dymisji Adamczyka wydaje się więc przesądzona. A inwestycja, którą załatwiał polskim sposobem – „na gębę”, leży ciągle odłogiem i leżeć będzie przez następne lata. Jeśli nie zostanie zrealizowana teraz, może załapać się dopiero na kolejny program inwestycyjny, który wystartuje w 2025 roku.
Ewentualny następca ministra Adamczyka nie ma przecież obowiązku realizacji obietnic, które ten złożył nawet nie na papierze, ale słownie. Tym bardziej, że nie rozpisano – wbrew obietnicy – żadnego przetargu na zakopiankę. Może się okazać, że pieniądze będą potrzebne na inne inwestycje albo kolejne programy społeczne.