
Reklama.
Prowadzący śledztwo, w efekcie którego uwięziono już jedenaścioro książąt oraz 38 urzędników wysokiego szczebla, przyznali, że trwa ono już od trzech lat. Znalezione dowody świadczą o niemal przemysłowej skali korupcji i gigantycznych defraudacjach w tym przebogatym kraju.
Początkowo uwięzienie kilkudziesięciu osób było traktowane przez światowe media jako ciekawostka. Jednak w miarę upływu czasu wyłania się pełniejszy obraz sytuacji. Sheikh Saud al-Mojeb, prokurator generalny Arabii Saudyjskiej, twierdzi, że dowody nadużyć są bardzo mocne.
W związku z tym władze zamroziły już konta bankowe podejrzanych. Jednocześnie nie zajęły rachunków firmowych, dzięki czemu firmy należące do oskarżonych mogą działać bez przeszkód. Ma to olbrzymie znaczenie dla kraju, bo są to często przedsiębiorstwa o kluczowej roli w gospodarce.
Na czele komitetu antykorupcyjnego stanął król Arabii Saudyjskiej, Salman bin Abdulaziz Al Saud oraz jego syn, następca tronu Muhammad ibn Salman. Twierdzą, że będą dbać o transparentność całego procesu. Tak naprawdę za wszystkim stoi właśnie 32-letni książę, mający dość ambitne plany reformy kraju.
Trudno zarzucić mu pobudki finansowe, bo jest nie tylko spadkobiercą bajecznej fortuny, ale i właścicielem olbrzymiego majątku, którego dorobił się na trafionych inwestycjach. Faktem jest to, że saudyjska gospodarka potrzebuje zagranicznych inwestorów, którzy omijają kraje skażone korupcją.
źródło: PolskaTimes.pl