Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że trudna sytuacja wizytówki Połczyna-Zdroju, browaru warzącego znane i cenione piwa to tylko przejściowe kłopoty. Dziś pracownicy walczą o upadłość, by odzyskać choć część zaległych pensji, prezes jest załamany.
Teoretycznie wszystko wydawało się proste. Właścicielem połczyńskiego browaru był do niedawna brytyjski fundusz Chilton Investment Company. Zainwestował na kilka lat, zgodnie z obietnicą i postanowił sprzedać firmę. Znalazł nabywcę, firmę z Czech, umowy zostały podpisane.
I to wszystko, Czesi nie zapłacili, tłumacząc wszystko przedłużającymi się procedurami.
Tymczasem sytuacja browaru zaczęła się komplikować. Bez właściciela i inwestora nie był sam w stanie kontynuować produkcji, bo stracił dostęp do kredytu obrotowego i faktoringu. Usługi te były wspierane gwarancją de minimis. Gwarant, czyli Bank Gospodarstwa Krajowego cofnął ją z powodu zmiany właściciela. Mógłby ją przywrócić, ale właściciela de facto nie ma. Kółko się zamyka.
– Sytuacja browaru nadal jest bardzo trudna, dziesiątki niespełnionych obietnic przez czeskiego inwestora doprowadziły moich pracowników i mnie osobiście do skrajnego wyczerpania psychicznego i fizycznego. Trudno normalnie funkcjonować i zarządzać, kiedy bazuje się na niewłaściwych danych wyjściowych – mówi w rozmowie z INN:Poland Jaromir Kaczanowski, prezes spółki zarządzającej browarem.
Tak naprawdę w obecnej sytuacji nie za bardzo ma czym zarządzać, bo produkcja stoi od kilku miesięcy a na wypłaty dla pracowników nie ma pieniędzy. Kadzie są puste, produkcja leży, zabrakło też środków na zapłacenie za prąd i wodę, więc w browarze nie dzieje się kompletnie nic.
Jak potwierdza "Kurierowi Szczecińskiemu" zastępca burmistrza Połczyna-Zdroju, Mirosław Pierz, sytuacja browaru jest dramatyczna. Produkcja została wstrzymana na początku roku, a pracownicy znaleźli się na lodzie.
Załoga browaru jest zdeterminowana i zamierza uzgodnić ogłoszenie upadłości firmy, co pozwoli pracownikom uzyskać środki na pobory z Funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych i uregulować stan prawny.
Prezes Kaczanowski jeszcze nie stracił nadziei. Informuje nas o tym, że Fundusz Chayton Capital jest zdeterminowany i zamierza wytoczyć najcięższe działo w negocjacjach z czeskim inwestorem. W przyszłym tygodniu w Pradze odbędą się negocjacje. Celem jest jak najszybsze wznowienie produkcji w browarze.
– To miejsce i ci ludzie warci są tego aby walczyć dla nich do końca, często do późnych godzin nocnych i w weekendy. Obecnie pracujemy nad planem naprawczym i restrukturyzacją zakładu – mówi nam Jaromir Kaczanowski.