Zaczęli od diagnozowania autyzmu u dzieci, umieją zrobić to w kwadrans, przy pomocy tabletu – bez męczących i kosztownych badań. Dziś wiedzą, że ich produkt ma przed sobą przyszłość. Ale nie zasypiają gruszek w popiele i tworzą kolejne narzędzie dla setek milionów chorych. Na celowniku mają cichego zabójcę – depresję.
O Harimacie, kierowanej przez Pawła Jarmołkowicza, zrobiło się głośno dwa lata temu. Start-upowy światek zelektryzowała wieść, że kilkoro Polaków opracowało narzędzie do zdalnego diagnozowania autyzmu u dzieci. To aplikacja o nazwie Play.Care. Tak, to działa.
Play.Care to pierwsza na rynku aplikacja na tablet pozwalająca wykryć autyzm u dzieci w wieku 2-6 lat. Wszystko opiera się na analizie zachowania dziecka w interakcji z urządzeniem. Metoda bazuje na istniejących badaniach sugerujących, że zaburzenia ruchowe są jednym z wczesnych sygnałów, że dziecko może cierpieć na autyzm.
To dość ostrożne określenie, ponieważ przed wprowadzeniem aplikacji na rynek, musi ona przejść badania kliniczne i udowodnić swą skuteczność. Stąd też bierze się tak długi czas oczekiwania na w pełni gotową apkę.
Do tej pory światowej sławy specjaliści prowadzą szeroko zakrojone badania, ale pierwsze wyniki są rewelacyjne. Test trwa tylko kwadrans, podczas którego dzieci grają w specjalnie dobrane gry. Badania na grupie ponad 600 dzieci wykazały, że aplikacja ma skuteczność sięgającą 93%. Wyniki zostały opublikowane w jednym z czasopism grupy Nature.
– Ta aplikacja jest w ostatniej fazie badań klinicznych, są one prowadzone w Szwecji i Wielkiej Brytanii. Badania kliniczne testu na autyzm prowadzone są m.in przez zespół Christophera Gillberga, światowej sławy specjalistę od autyzmu dziecięcego. Badania zakończą się pod koniec przyszłego roku. Kiedy naukowo zostanie potwierdzona skuteczność tego narzędzia, będziemy przechodzić do fazy komercjalizacji. Tu nie ma krótszej drogi, skuteczność musi zostać potwierdzona rygorystycznymi badaniami – mówi w rozmowie z INN:Poland Paweł Jarmołkowicz, prezes Harimaty.
Projekt Play.Care otrzymał dofinansowanie z Unii Europejskiej w ramach programu Horyzont 2020 w zakresie badań naukowych i innowacji.
Widząc dużą potrzebę oraz potencjał biznesowy firma Harimata rozpoczęła prace nad nowym produktem do wykrywania i monitorowania depresji u osób dorosłych. To choroba, która prowadzi nie tylko do osłabienia motywacji, chorzy bardzo często podejmują także próby samobójcze.
W tym roku głośno było choćby o dwóch znanych muzykach, którzy niestety skutecznie targnęli się na swoje życie. Chrisa Cornella, współzałożyciela Soundgarden i Chestera Bennigtona z Linkin Park i Stone Temple Pilots nikomu nie trzeba przedstawiać. Ale w cieniu tych dwóch niepotrzebnych śmierci, o swoje życie walczy na całym świecie ok. 350 mln ludzi.
– Strategia podejścia do tworzenia rozwiązania nie jest identyczna, ale bardzo podobna. Przede wszystkim w przypadku depresji skupiamy się na osobach dorosłych, nie na dzieciach. Wykorzystujemy jednak ten sam schemat i koncept, czyli analizę zachowania podczas interakcji z urządzeniem mobilnym. W przypadku autyzmu jest to tablet, bo w ten sposób łatwiej przedstawić tę grę dzieciom w atrakcyjnej formie. Do diagnozowania depresji wykorzystujemy smartfon, jako urządzenie praktycznie nierozerwalnie związane z daną osobą. Używamy go przez cały dzień i dzięki temu to urządzenie może gromadzić wiele cennych informacji na temat naszego zachowania. A w tym zachowaniu mogą być ukryte wzorce zachowań związane z depresją – tłumaczy nam Paweł Jarmołkowicz.
Jak mówi, sama aplikacja będzie działa dwutorowo. Z jednej strony zbiera dane o zachowaniu użytkownika – sposobie poruszania się, aktywności, przez choćby wbudowany krokomierz. A jednocześnie wykorzystuje aktywne formy kontaktu: wymaga wypełniania krótkich kwestionariuszy dotyczących samopoczucia czy rozwiązywania prostych testów.
Mogą one pomóc zmierzyć kondycję poznawczą danej osoby, czas reakcji, opóźnienia – a to jeden z istotnych elementów depresji. Jarmołkowicz mówi, że dane zebrane przez aplikację są potem porównywane ze wskaźnikami, które najbardziej korelują z depresją.
Pytamy, czy te wskaźniki są faktycznie łatwe do zidentyfikowania, czy osoba z depresją rzeczywiście mniej się porusza i wolniej reaguje?
– To nie jest takie proste, istnieje bardzo szeroki zakres symptomów depresji, różny u różnych osób. W przypadku autyzmu było – paradoksalnie – dużo łatwiej. W diagnozie tego zaburzenia bazujemy głównie na analizie motoryki małej np. płynność i precyzja ruchów. I to można naprawdę wyłapać w ciągu 15 minut gry na tablecie. W przypadku depresji proces jest bardziej skomplikowany i przypuszczamy że taka diagnoza będzie trwała około tygodnia, może dwóch. W tym czasie aplikacja będzie obserwowała użytkownika, zadawała mu pytania w różnych sytuacjach w ciągu dnia, by w końcu obliczyć, czy dana osoba ma faktycznie symptomy związane z depresją, czy też nie – tłumaczy szef Harimaty.
Oprócz zbadania skuteczności działania aplikacji, do rozwiązania pozostaje jeszcze kilka istotnych kwestii. Jedną z nich jest sam sposób dystrybucji i używania aplikacji. Bo czy osoba z depresją będzie na tyle samoświadoma, by zbadać swoje symptomy i się zdiagnozować? I czy pójdzie do lekarza?
Paweł Jarmołkowicz rozważa dwa scenariusze, nie wykluczające się. W jednym aplikacja byłaby powszechnie dostępna, ale po przeprowadzeniu testu sugerowałaby spotkanie z lekarzem i umożliwiała kontakt z nim. W drugim to lekarz przepisywałby używanie aplikacji.
– Proszę sobie wyobrazić taką sytuację: przychodzi pan do lekarza, mówi o swoich objawach. A on zleca podstawowe badania krwi by wykluczyć chorobę, która może imitować depresję i na koniec dodaje: „I proszę używać tej aplikacji. Widzimy się za tydzień i wtedy podejmiemy decyzję co robić” – mówi Jarmołkowicz.
Przy okazji zapewnia, że testy i pierwsze wdrożenia odbędą się w Polsce, choć sam produkt będzie miał zasięg globalny. Prezes dodaje też, że Harimata ma szczęście do inwestorów, rozumiejących, że jej produkty nie są aplikacjami konsumenckimi, tylko medycznymi – a więc ich wprowadzenie na rynek musi potrwać.