Profesor Piotr Sankowski jest prawdziwym łowcą grantów. To jedyny Polak, który trzykrotnie sięgnął po pieniądze z European Research Council (Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych), jednego z najbardziej prestiżowych programów grantowych w Europie. Łącznie wyciągnął już na swoje badania ponad 2,5 mln euro (ok. 10,5 mln zł). Wśród polskich naukowców jest jednak wyjątkiem.
Polscy badacze niezbyt chętnie wychylają nos poza kraj, koncentrując się na walce o granty przyznawane przez Narodowe Centrum Nauki. Prawdziwe pieniądze leżą jednak poza granicami naszego kraju. Podczas gdy z NCN-u wyciągnąć można kilkaset tysięcy złotych, granty ECR idą w miliony euro. Ilekroć jednak połasimy się na te pieniądze – przegrywamy. W latach 2007-2016 ERC przyznała granty naukowcom z Polski 28 razy, a łącznie rozdała ich w tym czasie kilka tysięcy. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się jednak prof. Piotr Sankowski, który jako jedyny w Polsce dokonał tej sztuki już 3-krotnie, dostając odpowiednio milion, 150 tys i 1,5 mln euro. Czego dotyczy jego najnowsze badanie?
– Wyobraźmy sobie problem przydziału zadań pracownikom. Jeden z nich będzie potrafił wykonać dane zadanie lepiej, inny gorzej. Jeden zrobi to taniej, drugi będzie chciał więcej pieniędzy. Chodzi o to, aby zoptymalizować koszt przydziału zadań do pracowników. Aktualnie istnieje wiele algorytmów które są najlepsze w zależności od różnych parametrów. My chcemy stworzyć jeden, uniwersalny – opowiada nam prof. Sankowski z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego. I tłumaczy, dlaczego został rekordzistą Polski w europejskich grantach.
Dlaczego „polskich” grantów jest tak mało?
Konkurencja jest dużo większa niż w naszym NCN-ie. Choć trudno mi wypowiadać się w imieniu wszystkich, w mojej dziedzinie nie jest przecież tak źle. Z informatyki dostaliśmy przecież aż 8 na 27 grantów z całego kraju.
Z czego 3 dostał Pan...
No tak wyszło (śmiech). Jakość polskiej nauki wciąż jeszcze odstaje od reszty. Kiedy spojrzymy w statystyki tego konkursu Consolidator Grant ERC okaże się, że Niemcy czy Anglicy dostali po ok. 60 grantów. My tymczasem otrzymaliśmy w tym roku jeden, a zwykle nie dostajemy w ogóle.
To w czym tkwi ta Pana tajemnica?
Przy wyborze wniosków znaczenie ma ocena projektu i dotychczasowych dokonań. W jakimś sensie rada jest jedna: nie podążać za tematami popularnymi w naszym najbliższym środowisku – nie zawsze słuchać promotorów, i robić ciekawe rzeczy. Ale ciekawe nie tylko dla naszych kolegów, ale też szerszego grona międzynarodowych badaczy.
Skupiamy się za bardzo na sobie?
Czasami niepotrzebnie kontynuujemy prace w dziedzinach w których jesteśmy co prawda świetni, ale poza nami nikogo one nie obchodzą. A trzeba mieć oczy i uszy cały czas otwarte.
To znaczy?
Ja np. patrzę na najlepsze konferencję z algorytmiki, przeglądam jakie tematy się tam pojawiają, staram się czytać prace. Szukam tematów, którymi często moi koledzy się zupełnie nie zajmują. Kiedy wyjeżdżamy na postdoca (osoba z doktoratem, ale bez szerszego doświadczenia akademickiego – przyp. red.) za granicę to powinniśmy uczyć się czegoś nowego od naszego opiekuna, a nie zajmować się cały czas swoim przedmiotem badań, co nierzadko się niestety zdarza.
Ale część z tych postdoców i doktorantów będzie Pan potrzebował teraz do prowadzenia badań.
Mam nadzieję, że nie okaże się to problemem. W grupie algorytmików mamy obecnie 2 inne, podobnie duże projekty więc w jakimś sensie konkurujemy o doktorantów. Trzeba też ściągać ludzi z zagranicy, co nie zawsze jest proste. Ci najlepsi nie zawsze chcą przyjechać do Warszawy, bo nasza stolica nie jest atrakcyjna ani pod względem naukowym, ani turystycznym. A słabych nie ma sensu tu zapraszać, bo nadzorowanie ich pracy pochłaniałoby dużo energii. To nie musi być korzystne.
Przyczyny takich słabych wyników próbował diagnozować 2 lata temu dr. Wiesław Studencki z Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych UE. Jego zdaniem, jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest mała samodzielność młodych badaczy. – To wynika z tego, że w Polsce jest patronalny system budowania kariery - nie ma zwyczaju, by dawać młodym naukowcom wolną rękę" – tłumaczył w rozmowie z PAP-em Studencki. A to, według niego, nasila tylko przekonanie, że granty ERC są nieosiągalne i nie ma sensu się nawet o nie ubiegać. Jak widać, niekoniecznie jest to prawdą.